Dziecko na pokładzie.

Oj pojeździliśmy dzisiaj, pojeździliśmy. Zgodnie z planem najpierw udaliśmy się do WSZ, czyli – jak wyjaśniałem Gabrieli przed wyjazdem – jej pierwszego niby domku – zareagowała takim piskliwym ooooo. Takim pozytywnym ooooo. Wynik badania słuchu jak najbardziej pozytywny i pozytywne spotkanie. Bo w szpitalu na oddziale drzwi nam otworzyła „nasza” Justyna Długiewicz :). No to oprócz standardowego badania pogadaliśmy sobie i dostaliśmy kolejną garść dobrych i profesjonalnych rad. Justynę to aż się miło słucha kiedy tak mówi o tych małych dzieciątkach. A nam było szczególnie miło, bo Justyna stwierdziła, że bardzo dobrze wyglądamy. To znaczy nie miała na myśli, że jesteśmy piękni jak państwo Beckhamowie (chociaż to wiemy sami – hahaha) i ubrani jak para książęca ale to, że doskonale się trzymamy i wyglądamy na wypoczętych – to naprwdę ogromny dla nas komplement. Bo tak też czujemy i oceniamy – że panujemy nad tą nową dla nas sytuacją, ale usłyszeć to od osoby trzeciej i do tego profesjonalistki :). To budujące.

Po badaniu, zrobiła się już godzina 14 i postanowiliśmy odwiedzić szpitalną stołówkę. Wiedzieliśmy, że tam dobrze zjemy, bo ten „lokal” już kiedyś sprawdziliśmy. Jak myślicie gdzie poszliśmy Ja Maria i Gabi zaraz po wypisaniu nas ze szpitala 13 sierpnia? Ano windą na dół, potem w lewo, długo korytarzem prosto i znów w lewo i… stołówka! To 7 dniowe all inclusive Marii jednak nie było takie all :D, skoro zaraz udaliśmy się właśnie tam. To czego można skosztować w bufecie szpitlanym nijak ma się do stereotypowego jedzenia szpitalnego i tego co dostają pacjenci. Prawdziwe domowe obiady za naprawdę nieduże pieniądze. Polecam!

W planie na dziś żelaznym punktem były odwiedziny w prywatnym gabinecie naszego Lisa. Od dnia porodu wiedziałem, że chcę panu doktorowi szczególnie podziękować za jego udział w naszej Akcji 06-08-2012. I zonk! Doktor na urlopie, więc chyba zobaczymy się z nim dopiero na tradycyjnej wizycie kontrolnej Marii za jakieś 3 tygodnie. Kiedy wychodziliśmy z przychodni Maria stwierdziła: i wyobraź sobie, że miałabym termin na teraz… No ale na szczęście te dobre anioły…

Pojechaliśmy też do naszego leszczyńskiego centrum handlowego Galeria Leszno, do Obi, Parktikera. Tam mieliśmy do zrobienia małe zakupy. Z dwóch jestem szczególnie zadowolony – w końcu wybrałem sobie odpowiednią torbę do aparatu, bo do tej pory nosiłem go w czymś w rodzaju harcerskiej torby na prowiant :D. Drugi nabytek to… fanfary… mop! No jestem trochę pedant i czyścioch i nie lubię mopów typu babajaga i muszę mieć w domu porządny płaski mop viledy z mega pro wiadrem i tyle! Całą chawirę nim już dziś obsłużyłem i chodzę teraz po domu z tekstem na ustach: Maria, ten mop spełnia moje wszystkie oczekiwania! No takie małe radości dużego faceta :). Maria z kolei nie odmówiła sobie wizyty w Douglasie i dwóch gałek lodów od Sowy.

No, ale ja tu o mopach a przecież co u Gabi? Taki aktywny dzień, więc co na to Gabi? No jakby to… hmm… od momentu kiedy wyjechaliśy z domu i posadowiliśy Córę wygodnie w foteliku do momentu powrotu (6h) Gabriela nawet nie otworzyła oka. I zrozum dzieci! Mała całą naszą wyprawę przespała. Nie przeszkadzały jej zmiany: otoczenia, temperatur, dźwięków, natężenia światła. Nie ruszyła jej nawet jazda na wózku Praktikera 🙂 Mało tego kiedy wróciliśmy była pora karmienia i kąpieli, więc cyc i do wanny hyc i znów śpi jak mały suseł.

Gabiszonek w kąpieli

Piszę od nowego akapitu bo nie było mnie pół godzinki – Gabi właśnie się obudziła i zażądała posiłku (niemal zawsze asystuję Marii przy karmieniu – a to przewinę, kocyk doniosę, wacik podam 🙂 a jadła tak łapczywie, że zapomniała o oddechu i prawie się zakrztusiła. Drogie mamy wiecie co robić kiedy Wasze dziecko się zakrztusi ? Ja kiedy jeszcze nie wiedziałem, że będę rodzicem miałem w sobie jakiś strach właśnie związany z zachłyśnięciem i kiedy pojawiła się Gabi przejrzałem pół internetu, by w razie czego być gotowym i świadomym tego co robić. Lepiej wiedzieć więcej. I oby nie było potrzebne.

Dobranoc.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.