Sesja – naprawdę rodzinna – u Kaśki


Dziś mieliśmy kolejny fascynujący i rodzinny a także fascynująco-rodzinny dzień. Dlaczego fascynująco-rodzinny? Bo rodzinna sesja fotograficzna to nie tylko wykonanie kilku bądź kilkunastu zdjęć połączone z wyprawą do jakiegoś tam studia. To jest jak taniec. Kiedy tego chcesz i umiesz być sobą, otworzyć się, to jeden taki dzień, (właściwie kilka godzin) może – w sposób właśnie podobny do tego w jaki dzieje się to we wspólnym tańcu – zbliżyć do siebie dwoje/troje ludzi. Sytuacja przed obiektywem aparatu, w dodatku kiedy za tym obiektywem stoi przecież niemal obca osoba – obca, bo nie uczestnicząca w tym wspólnym „tańcu”- można powiedzieć, nie należy do łatwych.

Teoretycznie sytuacja sztuczna – niby musisz przed fotografem udawać, pozować, uśmiechać się na zawołanie. I będzie ta sytuacja sztuczna i wymuszona dopóty dopóki sam się nie otworzysz, nie zaczniesz być naturalny (czyli taki jak jesteś sam na sam z lustrem ;), nie zdobędziesz się na dystans do siebie samego. Jeśli to ci się uda, to ten wspólny taniec spowoduje szczerą bliskość, o którą trudno dziś ot tak – na co dzień. Wyobraź sobie, że sam z siebie poświęcasz np. dwie godziny na TYLKO patrzenie sobie w oczy, obdarowywanie buziakami, przytulanie, śmianie się z głupot… I robicie to całą rodziną – Mama, Tata, Dzieci. Dlatego właśnie fotosesja rodzinna to coś więcej niż „zrobienie sobie zdjęć”.

Szczególnie kiedy trafisz na kogoś takiego jak Kasia. Uwierzcie – nie każdy z aparatem to fotograf, nie każdy z aparatem z lustrem to profesjonalny fotograf, nie każdy profesjonalny fotograf z aparatem z lustrem to mama dwójki urwisów, nie każdy profesjonalny fotograf z aparatem z lustrem będący mamą dwójki urwisów to Kaśka! Kaśka jest jedna! Odwiedzając studio Kaśki mieliśmy okazję być gdzieś, gdzie przeplata się atmosfera profesjonalnego atelier z domowym przedszkolem. Miejsce idealne, by właśnie tam odbyć ten wspólny rodzinny taniec :). No i Kaśka – osoba ciepła, otwarta, szczera, z uśmiechem i śmiechem kiedy trzeba… O podejściu do dzieci nie będę pisał – to zbyt oczywiste. Krótko: Gabi ma zagwarantowane wakacje u cioci Kasi kiedy tylko będzie chciała (Kaśka pamiętasz tę deklarację?:)

Dziś zapraszamy Was do posmakowania tego klimatu – mam nadzieję, że mi – nieprofesjonalnemu z aparatem z lustrem 😉 – udało się uchwycić to co można poczuć będąc tam – taki backstage. Efekty sesji już niedługo oczywiście na Blogu!

Tutaj mała próbka od Kaśki oraz blog fotograficzny www.kasiamazur.pl























 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.