Wiesz, czy chcesz? Ja wiem.

Lubię słuchać radia. Najczęściej słucham Trójki.

Co dzień o godz. 12:00 w Trójce audycję „Za a nawet przeciw” powadzi Kuba Strzyczkowski. Jednak jakiś czas temu w piątki w samo południe pojawił się Michał Olszański z audycją „Godzina prawdy”.

Parę razy słuchałam Olszańskiego – zawsze ma fajnych, ciekawych gości. Dzisiaj bohaterką programu była Maria Peszek. Opowiadała o swojej trzeciej solowej płycie „Jezus Maria Peszek”, która miała premierę 3 października 2012 r. Poprzednia płyta „Maria Awaria” została wydana 4 lata temu. W tym czasie Peszek miała depresję i ostatnia płyta została wydana właśnie z tego powodu – to swego rodzaju oczyszczenie. Nikt wcześniej publicznie nie mówił o swojej chorobie, jaką jest depresja. Swoją drogą niektórzy uważają, że Peszek celowo wspomniała o tym, że przechodziła depresję. W programie broniła się, że to naturalna sprawa, szczerze odpowiadała, skąd pomysł na wydanie płyty; mówiła też, że depresja nie ma nic wspólnego z promocją nowego krążka. Miała depresję, dzieli się swoimi przemyśleniami na temat choroby z fanami i koniec. Płyty nie słyszałam, ale Peszek lubię. To znaczy… chyba lubiłam.

Maria Peszek mówi o sobie, że jest rasowcem, lubi występować, uwielbia kiedy ludzi drażni to, co robi – w dobry sposób i w zły sposób. I właśnie z tego powodu myślę, że piosenka „Nie wiem, czy chcę” jest swego rodzaju prowokacją. Autorka uważa, że słowa tej piosenki to głos kobiet, które niekoniecznie chcą mieć dziecko. Wiem, że nie każda z nas marzy, aby być mamą. Niektóre kobiety kojarzą macierzyństwo głównie z kupami, niewyspaniem się, płaczem dziecka z niewiadomego powodu. Ogólnie wszystko, co ma negatywne zabarwienie + dziecko = macierzyństwo.

Słuchając utworu możemy usłyszeć słowa:

„Nie wiem czy chcę rozmnażać się
nie wiem czy chcę ciąg dalszy swój mieć
Kocham Cię najbardziej na świecie
ale nie chcę mieć dzieci
nie chcę być matką”

Podobno te słowa to ważny głos bezdzietnych kobiet w Polsce. Maria Peszek w wywiadzie opowiadała, że kobiety podchodzą do niej na ulicy i dziękują jej za taką szczerość. Wiem, że artysta ma prawo do wypowiadania się na różne tematy – co komu na wątrobie leży to zaraz przenosi na papier, komponuje muzykę i podbija listy przebojów. Ale czy ktoś sobie zadał pytanie: jeśli nie my (kobiety) będziemy rodzić, to kto? Może marsjanki???

Mamy niż demograficzny. Nie tylko w Polsce. Cała Europa ma problem z tym, że kobiety nie chcą rodzić dzieci lub rodzą jedno i na tym się kończy. Dlatego uważam, że tym bardziej potrzebna jest pomoc Młodej Mamie w tym innym czasie, jakim jest początek macierzyństwa. Czy dla Ciebie dziecko to też tylko wyrzeczenia, niewyspanie, zobowiązania i czekasz, kiedy w końcu dziecko pójdzie do szkoły na 8 godzin a Ty będziesz miała czas tylko dla siebie? Czy bycie Mamą to udręka i strata czasu? Czy bałaś się zostać Mamą?

Powiem szczerze, że w momencie, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży ogarnął mnie strach lub swego rodzaju przerażenie, bo „od teraz nic nie będzie już takie, jak dawniej”. I nie mówię tutaj o piciu alkoholu (bo nie lubię), zwolnieniu tempa w życiu (lubię, kiedy można zwolnić) ani  o rozstępach. Rodzicem zostaje się raz na zawsze i nie ma od tego odwrotu. Ale czy to jest takie straszne, że można nie chcieć nim być?

Kiedy poznałam Mojego Męża i upewniłam się, że to właśnie ta żaba zostanie Moim Księciem, pomyślałam, że to „dobry kandydat na ojca moich dzieci” – on zapewne to samo pomyślał o mnie. Kochając, dając miłość, chcesz się nią dzielić, ale również mnożyć. Nie wyobrażam sobie szczęśliwej rodziny bez dziecka w domu. Może mam za małą głowę, aby coś takiego pomieścić? A już nigdy w życiu ukochanemu mężczyźnie nie mogłabym powiedzieć:

„Wielka szkoda
straszna strata
byłby z Ciebie fajny tata”

Ja wiem: chcę się rozmnażać, chcę mieć swój dalszy ciąg! Patrząc na Gabi widzę siebie, widzę Mojego Męża – w dziecku widzimy swoje odbicie. I ile razy słyszałam od koleżanek: „Sobie nie kupiłam, ale dziecku kupiłam” – to też świadczy o tym, jak mocno można kochać swoje dziecko. W czasie ciąży byłam bardzo ostrożna z deklaracjami, co będę a czego nie będę robić. Jednak życie pokazuje, że nie można się na nic zamykać.  A dziecko i macierzyństwo to najpiękniejsza przygoda, jaka mnie spotkała. I chciałabym, aby każda kobieta miała szansę to poczuć i przeżyć.

Maria Peszek ma aktualnie 39 lat. Ze swoim partnerem od 20 lat są razem. I chociaż mają dwie sypialnie i śpią osobno chciałabym usłyszeć za jakiś czas, że oto: „Maria Peszek jest w ciąży!” Bo jakoś w głowie mi się nie mieści, że ot tak: można nie chcieć mieć swojego potomstwa…

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.