Ogłoszenie wyników Konkursu HP

Konkurs HP zakończył się w niedzielę.

Przysłaliście mnóstwo świetnych odpowiedzi a ja razem z zespołem HP mieliśmy twardy orzech do zgryzienia.

Każda odpowiedź przesłana przez Was może zainspirować do kreatywnych zabaw z pociechą. Myślę, że teraz każdy, kto nie będzie miał pomysłu na nudę w czasie deszczu z dzieckiem w domu może brać przykład z tych rodziców, którzy wiedzą, jak miło i fajnie można spędzić wolne chwile z maleństwem, gdy nie ma możliwości wyjść na świeże powietrze.

A teraz najważniejsze.
Kapituła konkursowa w składzie zespół HP i ja, spośród wszystkich nadesłanych odpowiedzi wybraliśmy odpowiedź Agnieszki Matysek. Agnieszka rewelacyjnie opisała zabawę z synkiem.

Bardzo lubiłam kiedy mama malowała mi lalki, wycinała je z papieru, następnie malowała do nich ubranka ze specjalnymi haczykami, żeby można je było założyć. Ja rysunki kolorowałam i dowolnie ubierałam tak powstałą zabawkę. 
Inspirowana zabawą znaną mi z dzieciństwa zapragnęłam stworzyć jej wersję dedykowaną własnemu synowi – miłośnikowi traktorów. Choć jestem zwolenniczką koedukacyjności zabaw dla dzieci jakoś nie mogłam go sobie wyobrazić pracującego dłużej niż 10 minut nad papierową lalką i jej ubrankami. Wiem natomiast ile energii wkłada w zabawę traktorem, w malowanie traktorów, ile razy przy tym wypowie słowo „takto”, nie wspominając już o analizie wszystkich pokręteł, guziczków i innych dziwadeł znajdujących się w prawdziwym traktorze dziadka. Wersji owej zabawy było kilka, bo pomysły nasuwały się w toku jej trwania. Początkowo było to malowanie samych traktorków, następnie w owej machinie pojawiły się postaci dziadka, Sebusia oraz postać mamy stojącej obok z kwaśną miną wynikającą z obawy o stabilność wyjątkowo zazwyczaj ruchliwego dziecka (niesłuszna okazała się ta obawa, gdyż synek na upragnionym stanowisku wykazuje się wyjątkową rozwagą i skupieniem). Kolejny etap zabawy to wycinanie namalowanych traktorków w całości. W związku z tym, że takie wycinanki dosyć szybko trafiały do pudełka z masą wcześniej wyciętych płyt CD/DVD (tzn. kółeczek z dziurką odrysowywanych wcześniej przez niego z szablonu -Ach! Jaka jestem dumna!- ta fascynacja nieco ostatnimi czasy przygasła) musiałam wymyślić coś bardziej angażującego. Zaczęłam więc wycinać same figury geometryczne, które następnie wspólnie układaliśmy w kształt traktora, samochodu osobowego, ciuchci itd. Wkrótce przyszło mi na myśl by owe figury móc połączyć trochę bardziej trwale.. obmyśliłam więc specjalne zaczepy przy kołach oraz przy postaciach – paski, które następnie umieszcza się w specjalnych nacięciach. Taka zabawa zajmuje już jakiś czas i jest bardziej angażująca. A proces dotychczasowego efektu finalnego wygląda tak: 
Synek odrysowuje z szablonu kółka, kwadraty i prostokąty, oczywiście trochę nim kieruję by prostokąt i kwadrat były obok siebie, wtedy mamy gotowe „body” ulubionego pojazdu. Ze swojej strony maluję osoby dziadka, synka i siebie. Kolorujemy wspólnie, ja te bardziej skomplikowane elementy. Kształty wycinam ja – syn jest jeszcze za mały – nie zapominając o „paskach montażowych”, następnie robię nacięcia. Nacięcia owe muszą znajdować się na dole figury by móc zamontować koła oraz u góry i u dołu okna by móc umieścić postaci zaopatrzone w paski dolne i górne (tylko mama nie potrzebuje pasków bo ona jest trochę na poboczu). Łączymy elementy, syn początkowo tylko obserwował, jednak w miarę przypływu wiedzy i umiejętności nabrał chęci by podjąć pierwsze nieudolne jeszcze próby samodzielnego ich połączenia. Aby zabawa nie skończyła się zbyt szybko na czystej kartce malujemy tło, może się ono zmieniać w zależności od akurat „przerabianego” pojazdu (podobnie jak postaci, np. przy samochodzie osobowym główną rolę będzie grał tata, a przy autobusie „pan”). Tłem może być droga asfaltowa i stojące przy niej budynki, tory i drzewa … Nie trudno jednak się domyślić że najczęściej wybieraną przez nas opcją jest pole. Sebuś przesuwa zmontowany pojazd po kartce z tłem i znów milion razy słyszę słowo „takto” albo „taptus” (autobus) itd. Do pojazdu zawsze można dorobić przyczepkę, opryskiwacz czy inne uposażenie.

A czego Nasza zabawa mogła nauczyć syna? Cóż, nie jestem specjalistką, ale myślę, że syn obserwując proces powstawania zabawki uczy się tworzenia czegoś z „niczego”, czyli procesu twórczego, procesu zmiany formy rzeczy, przenoszenia obrazu rzeczywistości na papier, naśladując i odtwarzając zaobserwowane czynności w zabawie nabiera wprawy do ich wykonywania w przyszłym dorosłym życiu… Na pewno uczy się jeszcze wielu innych rzeczy, które nie przyszły mamie do głowy. Zapewne też część z tych rzeczy jest jedynie szlifowaniem tego co już umie. Niedocenione wciąż jest jednak wspólne spędzanie czasu przy porównywalnym poziomie zaangażowania dziecka i rodzica we wspólnie stworzony projekt. Sama dobrze pamiętam z własnego dzieciństwa jaką radość daje dziecku taka niewymuszona zabawa, zabawa sprawiająca przyjemność i dziecku i rodzicowi.
Oczywiście myślę o modernizacji Naszej wycinanki, będzie ona odbywać się w miarę zmian zainteresowań syna, rozwoju maminej wprawy i wspólnej pomysłowości. Przeszło mi przez myśl nadanie zabawie charakteru trójwymiarowości, wtedy tworzylibyśmy pojazdy początkowo z gotowych pudełek po herbacie a następnie z własnoręcznie zrobionych sześcianów (w szkole bardzo lubiłam geometrię). Popracowalibyśmy w ten sposób nad wyobraźnią przestrzenną syna… Zaczekam jednak aż ten będzie ciut starszy, by mógł czynniej zaangażować swoje bardziej rozwinięte wówczas umiejętności. 
Nie muszę chyba pisać, że konstruowanie papierowych pojazdów nie jest naszą jedyną aktywnością na pochmurny dzień. Rozrywek jest wiele: ruchowych, edukacyjnych i tych banalnych. Układanie puzzli, budowanie z klocków, puszczanie baniek mydlanych, zabawa w chowanego, malowanie czy robienie pieczątek balonem… Każda czegoś uczy, każda ma jakąś funkcję, nie musimy sobie z tego zdawać nawet sprawy. Opisałam zabawę w wycinanki ponieważ znam ją zarówno z perspektywy dziecka jak i dorosłego co nadaje jej charakteru Naszej Zabawy.
Póki co jest jednak lato i gdy tylko pogoda nie pokrzyżuje planów wolę pozwolić brzdącowi penetrować dziką przyrodę wsi lub miejski niby-ład. A papierkowe sprawy na razie odłożymy – poczekają na odpowiednią niepogodę.

Agnieszka, bardzo dziękujemy za Twoją odpowiedź. Urządzenie wielofunkcyjne (drukarka, ksero i skaner) HP Deskjet Ink Advantage 3515 wraz z zestawem tuszy należy do Ciebie. Nagrodą o wartości około 400 zł już za kilka dni będziesz mogła się cieszyć w domu razem z dzieckiem.

Gratulujemy i życzymy dużo kreatywnych zabaw!

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.