Mini spotkanie klasowe po latach

Czasami wolę nie myśleć o czasach, kiedy chodziłam do liceum.

Dlaczego? Bo to było 17 (serio?!) lat temu. Jednak zawsze na myśl o tych latach uśmiecham się do siebie, bo co jak co, ale w tym wieku poznałam, co to jest: piesza pielgrzymka na Jasną Górę (przeszłam ponad 200 km), Przystanek Woodstock (tak, to idzie w parze z pielgrzymowaniem), ale przede wszystkim wtedy narodziły się pierwsze przyjaźnie.

Zadzwonił do mnie Karol (mój przyjaciel z liceum) i poinformował, że robi mini spotkanie klasowe u siebie w domu. Nie widziałam się z nim 100 lat! A spotkanie miało na celu nie tylko poznanie jego żony Kingi, ale przede wszystkim ich córeczki Oliwii, która urodziła się 3 miesiące temu.

Nawet nie sądziłam, że po 10 latach właśnie temat dziecka (a właściwie córki) sprawi, że nasza przyjaźń się odnowi. Jednak dzieci potrafią czynić cuda 😉

Na mini spotkaniu klasowym byli też inni znajomi z naszej klasy: Iza i Artur – pierwsza para naszego liceum! Ona: najpiękniejsza dziewczyna w klasie, z długimi czarnymi włosami i o idealnej figurze (wymiary prawie 90-60-90). On: wysoki, niebieskooki blondyn, z rzęsami tak długimi, że niejedna kobieta chciałaby takie mieć. Na spotkanie obowiązkowo przybyli z córeczką: Wiktorią, 18 miesięcy – prawdziwa mała modelka.

Był też Grzegorz. Niestety bez córeczki. Szkoda, że Nikoli nie było z nami, bo mała sześciolatka pewnie też by ładnie dała popalić tatusiowi :).

Wieczór spędziliśmy przy suto zastawionym stole. W końcu spotkanie raz na 100 lat zobowiązuje 😉
Wspominaliśmy licealne czasy. Dowiedziałam się, co słychać u innych osób z naszej klasy. Jednak najważniejsze było zobaczyć, jak Gabi zachowuje się w towarzystwie starszej i młodszej koleżanki. Kiedy patrzyłam na Oliwię (3 mies.) miło wspominałam czas, gdy Gabi była takim okruszkiem. Natomiast patrząc na Wiktorię (18 mies.) już nie mogę doczekać się takiej małej-dużej dziewczynki w domu. Chociaż już teraz śmiejemy się z Kubą, że Brysia to mały przedszkolak (dziś na przykład zaczęła samodzielnie bujać się na koniku na biegunach!). Wiem, że z miesiąca na miesiąc będziemy mieć coraz większy i jeszcze lepszy kontakt. I ani się obejrzymy a znowu będziemy poczynać przygotowania do jej urodzin 😉

Nawet nie zauważyłam, kiedy minęło parę godzin od naszego przyjazdu do znajomych a za oknem zrobiła się ciemna noc. Powiedzenie „w miłym towarzystwie czas szybko leci” ma swój sens.

Gabi ze spotkania z Oliwką i Wiktorią wróciła do domu pełna wrażeń i z nowymi książeczkami i maskotką. A ja z zamiarem częstszego spotykania się z Kingą i Karolem. Miło jest widzieć mądrych, spełnionych rodziców, którym rodzicielstwo wspaniale służy. To trochę tak, jakbym patrzyła na lustrzane odbicie naszej małej rodziny.

Można powiedzieć, że zajrzeliśmy do Oliwii 🙂 a potem było już tylko ciekawiej…



Sisi. Szkoda, że nie mamy zdjęcia, na którym widać jak Gabi reaguje gdy psinka ją czule lizała 😀

Ciągle razem coś kombinowały – tu chyba zjadają elementy dekoracji.

Wiki chyba zamówiła międzynarodową, a Gabi zadzwoni nawet z nakrętki od słoika. Wszędzie.

Bazyliszki!

Wuja Artur i tata Artur

Piękne mamy

Dumni ojcowie

I tata najmłodszy stażem

Z tego tylko rzeźbić a dzieło zatytułować: Troskliwy Ojciec i mamy klasyk sztuki

 

O! Tak było!

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.