Z Warszawy wróciliśmy parę dni temu, ale z dnia na dzień coraz bardziej odczuwam to, czego tam doświadczyłam.
Zaszła we mnie przemiana, nie zewnętrzna, taka wewnętrzna. Mam wrażenie, że teraz jestem innym człowiekiem 😀
Zaczęło się od tego, że jakiś czas temu przeczytałam parę informacji na temat pomidorów TUTAJ. Już wcześniej obierałam je ze skórki, ponieważ mamy w domu małe dziecko i podobno Gabi może taka pomidorowa skórka zaszkodzić. Nasze dziecko uwielbia soczyste „czerwone słoneczka”, dlatego co dzień ja albo Kuba kąpiemy je we wrzątku i obieramy ze skórki. Czego się nie robi dla dziecka?
No właśnie, kluczowe sformułowanie, które dzisiaj odgrywa dużą rolę to: dla dziecka. A dla mnie? Dla siebie? Nie, nigdy nie chciało mi się obierać pomidorów dla siebie, bo:
- szkoda czasu a jest to bardzo czasochłonne,
- mogę zjeść pomidory w skórce lub bez – dla mojego żołądka to żadna różnica,
- powstaje przy tym trochę bałaganu
- już pisałam o tym, że nie mam na to czasu?
Jednak, będąc parę dni w Warszawie doświadczyłam czegoś magicznego, czego nigdy wcześniej, w żadnym miejscu nie spotkałam. Otóż w moim ulubionym hotelu (jeśli ktoś jedzie to Warszawy to polecam zajrzeć TUTAJ) wszystkie pomidory, które lądują na stole szwedzkim czy w jajecznicy obierane są ze skórki! Dla mnie to był szok – w pierwszym momencie, ale już w drugim pomyślałam sobie, że to bardzo porządny hotel, skoro tak bardzo dba o mnie, o moje podniebienie i o mój żołądek.
Tajemnicą nie jest, że co dzień na śniadanie zamawiałam jajecznicę z pomidorami i szczypiorkiem – do tego w zależności od nastroju prosiłam o cebulkę w jajecznicy lub świeże, smażone pieczarki podane obok jajecznicy. Nie wiem, czy w każdym hotelu tak jest, ale w tym jajecznica była robiona dla każdego gościa indywidualnie, więc mogłam sobie powymyślać – i chętnie korzystałam z takiej możliwości 😉
I tak, po paru dniach niejedzenia skórek od pomidorów, po powrocie do domu, pomyślałam sobie, że skoro ktoś dla mnie może obierać pomidory to ja sama dla siebie również mogę! I tu nie chodzi o to, że coś wymyślam, nie! Po prostu tak smakuje mi bardziej 🙂
W taki oto sposób Warszawa już chyba na zawsze będzie mi się kojarzyła z pomidorami 😉 Oczywiście obranymi ze skórki.
Zdjęcia: www.magicznyskladnik.pl