Księże pedofilu arcybiskupie!

pap

Tytułem wstępu, zanim po raz kolejny posypie się na mnie stos kamieni za to, jak znów bezpardonowo pastwię się i cynicznie atakuję Kościół Katolicki. Bo z pewnością znajdzie się i dziś ktoś, kto tak zinterpretuje (jakże błędnie) mój głos:

 

Brzydzę się złem i paskudztwem niezależnie w jakim środowisku ma ono źródło. Brzydzę się dajmy na to rozpasaniem moralnym palestry prawniczej, brzydzę się – powiedzmy – zdradami na wyjazdach integracyjnych – dajmy na to w środowisku handlowców, brzydzę się również gwałtami małżeńskimi – tymi i wieloma innym ohydnymi rzeczami się brzydzę. Więc nie oburza mnie tylko i właśnie pedofilia w Kościele. Ale oburza mnie wyjątkowo! To tyle tytułem wstępu.

Lapsus językowy? Lapsus?! Ok, nikt mu teraz nie udowodni co miał na myśli – to wie tylko on, sam przed sobą. Choć składnia językowa i budowa tejże wypowiedzi wskazuje na JEDNO! Ale, ok – nie o tym. Tę końcówkę myśli arcybiskupa zostawmy – jest tak bezdyskusyjnie kompromitująca.

Skupmy się na całokształcie tej wypowiedzi. Zapytam raz jeszcze: lapsus? Lapsus, to jest jak się powie rękać machami zamiast machać rękami! Jak można tak lawirować, tak przerzucać ciężar tematu w inne rejony? Jak można zestawiać gwałcenie dzieci z niepowodzeniem dorosłych ludzi w ich życiu osobistym (rozwód)? Jak można w ten sposób wybielać swoje środowisko? Jak tak może robić ktokolwiek? Jak może czynić w ten sposób hierarcha kościelny, namiestnik ziemski Boga w końcu, tak?

Dlatego szczególnie krzyczę do radia w samochodzie: „co ty pieprzysz?!”, kiedy słyszę każdą próbę obrony tej wypowiedzi! Bo to powiedział wysoko postawiony członek /taki lapsus językowy/ organizacji, która uzurpuje sobie prawo, by mówić nam jak żyć. Która chce obligatoryjnie i restrykcyjnie wskazywać nam jakie dzieci mamy rodzić, jak dzieci mamy robić, z kim mamy sypiać, co kiedy jeść i jak się bawić. Oni chcą nam to mówić, a gwałcą nasze dzieci i obchodzą się z tym tematem jak z jakąś błahostką.

Dlatego wyjątkową złością reagują na patologie w środowisku kleru, bo każda inna wymieniona wyżej grupa nie stawia się na piedestał czystości i świętości. A jeśli w jakiejkolwiek z tych grup ujawni się występek, który ma swą definicję w kodeksie karnym to jest on osądzany według polskiego prawa a nie przenoszony do innej parafii! Kiedy ujawni się nauczyciela pedofila to nie staje na konferencji prasowej wysoki przedstawiciel jego środowiska i nie sadzi farmazonów o tym, że to dziecko nie zostało dwa razy na czas odebrane ze szkoły i należało je pocieszyć. Rzygać się chce!

Lapsus?! Jak można zestawić patologię rozwodu, do patologi – uwaga, wyobraź to sobie – wsadzania swego świętego przyrodzenia (by uniknąć „wyrazów”) w ciało dziecka?  Wyobraziłeś sobie? To teraz spróbuj, tak jak usiłuje zrobić to arcybiskup, złagodzić wydźwięk takiego zwyrodniałego zachowania, takich patologicznych, chorych do cna zapędów!

Każdy normalny, w tym wypadku ksiądz (takich normalnych na szczęście jest zdecydowana większość w Kościele), ale też po prostu człowiek, czy mężczyzna – każdy NORMALNY, by dać wyraz swemu brakowi tolerancji wobec takich praktyk powiedziałby tak: czerpiąc z naszych najlepszych doświadczeń z czasów średniowiecza, gdy beztrosko paliliśmy na stosach domniemane przez nas czarownice, dziś proponujemy każdego księdza pedofila kastrować – ku uciesze gawiedzi – na rynku – jaja na dębowy pieniek i ciąć przy samej dupie!!! Ja jestem normalny i tak polecam robić.

A każdy ślepy obrońca takiej postawy prezentowanej przez arcybiskupa, niech zapozna się choćby z reakcją Tomasza Terlikowskiego na te słowa.

P.S. Przepraszam za tytuł. Taki lapsus językowy mi wyszedł, bo nie wiedziałem gdzie postawić przecinek lub myślnik.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.