Niejadek – jak sobie radzić, czyli pozwól poczuć dziecku, że jest głodne

Parę dni temu rozmawiałam z koleżanką o tym, co u nas słychać. Mamy dzieci w podobnym wieku. Okazało się, że jej maleństwo od jakiegoś czasu nie chce jeść. Wcześniej bez problemu jadło kalafior czy brokuł, a teraz pluje wszystkimi warzywami albo zamyka usta i nic nie wziąć do buzi. Czy jest na to jakiś sposób?


Jeszcze w ciąży słyszałam bardzo ważne słowa na temat żywienia dziecka: jeśli będzie głodne to zje – jeśli nie czuje głodu to nie zje za nic w świecie. I z Gabi też tak jest. Nie zmuszam jej do jedzenia. Jedzenie u nas nie jest ani nagrodą, ani karą. Mamy wyznaczone pory dnia, w których jest czas na posiłek. Jeśli nie chce czegoś zjeść podaję coś innego – jeśli nowe danie nie odpowiada, nie wciskam jedzenia na siłę. To odpowiedź Gabi i informacja dla mnie, że nie jest głodna i zje więcej podczas następnego posiłku.

Ostatnia „Instrukcja obsługi człowieka” ponownie poruszyła interesujący mnie temat. Bardzo spodobały mi się zagadnienia w audycji, której tematem było żywienie dziecka i najczęstsze zaburzenia jedzenia. Wiedzy na ten temat nigdy za dużo. Dlatego dzisiaj przytoczę wywiad, jakiego udzieliła Katarzynie Pruchnickiej psycholog Dorota Minta.

Niejadek. 

Większość zaburzeń u dzieci to zaburzenia w głowach rodziców, czyli mówimy o magicznym niejadku. To właśnie rodzicom wydaje się, że dzieci są niejadkami, ale niejadków właściwie wcale nie ma.

Otyłość. 

Niestety to zaburzenie coraz częściej występuje w Polsce. Czynnikiem, który powoduje otyłość jest cukier obecny w zasięgu ręki dziecka, np. w deserkach mlecznych – niby zdrowych i niby z wapniem. Najlepiej jest, kiedy deserek dla dziecka jest zrobiony przez rodzica. Taki deser najlepiej posłodzić owocem, a nie cukrem. Może być też posłodzony stewią lub bardzo zdrowym ksylitolem.

Anoreksja, bulimia i ortoreksja.

Występuje u starszych dzieci, ale również u coraz młodszych pojawiają się zaburzenia wokół anoreksji. Mówi się, że anoreksja, bulimia i ortoreksja to jedno zaburzenie w różnych fazach. Ortoreksja zdarza się rzadko u małych dzieci, ale pojawia się u nastolatków. Ortoreksja to nadmierne koncentrowanie się na sposobach przygotowywania jedzenia i na tym, co jemy; to zafiksowanie na wybrane produkty, w określony sposób przygotowywane, w określonych naczyniach.

Jedzenie to obszar, w którym małe dziecko jeszcze nie mówiące, może pokazać nam swoją niezależność. Jak wypośrodkować swobodę daną dziecku między tym, że musimy jakoś kontrolować to, co i kiedy dziecko je?

Psycholog radzi, aby być bardzo ostrożnym z chęcią kontrolowania co i kiedy dziecko zje. Dziecko rzadko bierze się za bunt jedzeniowy, np. odmawia jedzenia tylko dlatego, że nie chce czegoś jeść. Dziecko przeważnie manifestuje w ten sposób emocje z całkiem innego obszaru. Np. kiedy jedno z rodziców wyjedzie służbowo na kilka miesięcy – wtedy zaczynają się kłopoty. I tutaj trzeba przeczekać i absolutnie nie robić żadnego „zamieszania” z jedzeniem.

W tym miejscu warto też przytoczyć obraz, który często widać latem, podczas spacerów mamy z dzieckiem.

Często na taki spacer mama zabiera w wózku przekąski dla dziecka, które na świeżym powietrzu maleństwo cały czas je. I to nie jest nic dobrego, ponieważ nie dajemy dziecku szansy na poznanie własnego organizmu, bo ono nigdy nie będzie głodne. Dziecko nie będzie wiedziało, że zgłodniało i w tym momencie ma ochotę na porządny posiłek. 5-6 posiłków u dziecka całkowicie wystarcza, ale mają to być posiłki a nie przekąski.

Należy zadbać o to, żeby dziecko nie jadło posiłków przy okazji.

Najlepiej, żeby dziecko jadało posiłki wspólnie z rodzicami, a jeśli nie ma takiej możliwości to należy dopilnować, by była to przerwa w innych czynnościach i żeby było to czas dedykowany wyłącznie spożywaniu posiłków. To tyle z „Instrukcji obsługi człowieka”.

Ja, jeszcze z własnej praktyki dodam, że Gabi zawsze je w kuchni, w swoim krzesełku do karmienia.

Nigdy nie chodziłam za dzieckiem z jedzeniem po domu, żeby zjadła jeszcze trochę. Nie ma takiej opcji, aby jadła owoc, ciastko, jogurt czy nie daj Boże obiad w biegu, w swoim pokoju czy w innym pomieszczeniu niż kuchnia (chyba, że jest to niedziela i obiad jemy w jadalni przy dużym stole). Gabi powinna wiedzieć, że je się tylko w kuchni, przy stole, siedząc w krzesełku. Mam wrażenie, że już teraz zaczyna rozumieć tę zależność, bo kiedy chce jeść mówi „Mniam mniam” i przysuwa swoje krzesełko do stołu, a następnie mówi „Opa-opa” i podnosi rączki – chce, aby ją posadzić w krzesełku.

Wiem, że u dzieci nic nie jest stałe i zawsze wszystko może się pozmieniać.

Mam jednak nadzieję, że moja praca włożona w sposób spożywania posiłków przez Gabi zaprocentuje w przyszłości. Zawsze staram się, aby posiłki przebiegały w spokoju, z Trójką w tle 😉 Posiłki przeważnie jemy wspólnie, po południu razem z Kubą. I to czy Gabi je widelcem, łyżeczką czy rączką (każdego dnia inaczej – tak jak ona ma ochotę) nie ma dla mnie znaczenia – najważniejsze, że je!

I na koniec parę rzeczy, które robią inni rodzice, a my nie robimy i nie będziemy robić:

  • nie jemy przed telewizorem, bo go nie mamy 🙂
  • nie jemy przed komputerem, bo odwracając uwagę od jedzenia i oglądając inne rzeczy podczas jedzenia człowiek nie wie, ile zjadł.
  • nie zabawiamy dziecka podczas jedzenia, bo czas na zabawę jest przed lub po posiłku.

Zdjęcie: www.polki.pl

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.