Wiosna start! Na spacer go! I wspomnienia z wyjątkowego miasta

U nas dziś była prawdziwa wiosna – nawet 14 stopni w cieniu! W słońcu odczuwalna to już chyba taka, że mandarynki by dojrzały, niczym w Hiszpanii :). Rodzina w dwuszeregu zbiórka, kolejno odlicz i na spacer wymarsz!

Dziś byliśmy nad jeziorem. Cisza, spokój, krystaliczna woda, ten zapach… Ale sezon wiosennego spacerowania zaczęliśmy tydzień temu. Można powiedzieć, że była to uroczysta inauguracja, bo: w niedzielę, w rozszerzonym (komisyjnym) składzie, w nie byle jakim miejscu bo… w Koźminie Wielkopolskim. Wielkopolskie CO? WTF?

Koźmin Wielkopolski: miasto w woj. wielkopolskim, w powiecie krotoszyńskim, siedziba gminy miejsko-wiejskiej Koźmin Wielkopolski. Do końca 1996 Koźmin, niem. Koschmin – no dobra, taki żarcik – takie tam geograficzno-demograficzno-społeczne fakty możecie przeczytać sobie na wiki :).

Dla mnie jest to wyjątkowe miasto, bo stamtąd pochodzę! I nigdy tam nie mieszkałem. Dziwne nie? Ale tak jest – pół żartem i pół serio mogę powiedzieć, że gdyby na rynku tej mieściny rzucić kamieniem, to z pewnością trafi się w jakiegoś mojego krewnego, bo rodziny moich rodziców wywodzą się właśnie stamtąd. Ja opuściłem Koźmin zupełnie nieświadomie mając bodaj kilka miesięcy. To jednak, nie miało wpływu na zerwanie więzi z tym miastem – niczym wieszcz Mickiewicz na emigracji, tak ja tęskniłem i serce me rwało się w kierunku Koźmina. No i tak się rwało, że każde wakacje spędzałem właśnie tam, u babć i cioć :). Czasem też ferie i święta. Dodam, że mieszkaliśmy wówczas  nad morzem – 300 km od Koźmina. A pokonywaliśmy tę trasę głównie PKPem lub Fiatem 125p – nie pamiętam czy z silnikiem 1300 czy 1500 :P. Może mój tata mi w komentarzu przypomni.

Kto ma w głowie takie miejsca – te zapamiętane z dzieciństwa, następnie gdzieś uśpione, nieodwiedzane i teraz w życiu dorosłym znów ma możliwość do nich wrócić, wie jakie to uczucie. Kiedy spacerowaliśmy po koźmińskim parku – uwierzcie – każdy kątek, drzewo, krzak, nawet kawałek krawężnika to odrębne wspomnienie, to inne wakacje… Potrafię odwzorować niektóre dialogi z ekipą na konkretnym drzewie, znów przeżyć emocje ucieczki rowerowej po odpaleniu petard w parku… :), te poranki w drodze do kościoła – droga od babci prowadziła parkiem…

Tym bardziej emocjonalne dla mnie jest to, że teraz w tym samym parku, gdzie Kuba-gówniarz zapieprzał swoim żółtym (własnoręcznie przemalowanym na czarny) składakiem Wigry 2 (w domu miałem Wigry 3, u babci „słabszą” wersję dwójkę 🙂 ten sam Kuba, ale już ojciec, chodzi tymi samymi ścieżkami z kolejnym pokoleniem… To takie niemal przekazywanie dziedzictwa – zobacz Córa: tata jest stąd. Fakt, Córa bardziej była za tym, żeby „opa, opa” i na zjeżdżalnie, której nota bene nie było tam za czasów ojca… Jednak to nie nasza ostatnia wizyta w Koźminie i jeszcze się Młoda nie raz dowie skąd jest i gdzie korzenie! W końcu ma tam kuzynkę-równolatkę i, kto wie, może będzie grandzić i kindrzyć jak ja z jej mamą  20 lat temu – moją kuzynką :).

No i park musi zobaczyć latem – zupełnie inne oblicze!

1 (Kopiowanie)

25 (Kopiowanie)

24 (Kopiowanie)

8 (Kopiowanie)

17 (Kopiowanie)

6 (Kopiowanie)

15 (Kopiowanie)

22 (Kopiowanie)

18 (Kopiowanie)

2 (Kopiowanie)

13 (Kopiowanie)

10 (Kopiowanie)

5 (Kopiowanie)

20 (Kopiowanie)

14 (Kopiowanie)

7 (Kopiowanie)

21 (Kopiowanie)

23 (Kopiowanie)

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.