Smak miłości Agnieszki Maciąg – wyniki konkursu

Smak miłości ma różne oblicza: to smak pieczonego ciasta, smak francuskiej bagietki, słodki smak ust, smak pierwszych letnich truskawek, smak włoskiego carpaccio… itd. Moim smakiem miłości są… lody czekoladowe! 😀 Mogę je jeść zawsze i wszędzie, o każdej porze dnia i nocy. Najlepiej smakują ze świeżymi truskawkami popijane szampanem – to właśnie jest mój smak miłości.

W konkursie, w którym do wygrania były książki „Smak miłości” Agnieszki Maciąg wraz z autografem oraz niespodzianki od Emalii Olkusz poprosiłam Was, abyście odpowiedzieli na pytanie:

Jaki smak jest dla Ciebie smakiem miłości i dlaczego? Opowiedz nam swoją historię, pokaż na zdjęciu, namaluj…

smak miłości 4

Wszystkie odpowiedzi były niesamowite! Dziękuję za każdą z nich 🙂 A oto odpowiedzi, które mnie  najbardziej urzekły:

1. miejsce Książkę „Smak miłości” oraz dwie niespodzianki od Emalii Olkusz otrzymuje Kasia

Smak miłości to zawsze były są i będą.. truskawki. Co roku czekam na sezon aby móc upajać się słodkim smakiem tych małych czerwonych serduszek z zielonymi ogonkami. 
Truskawki były obecne w moim jadłospisie od zawsze. Już jako dziecko jeździłam z dziadkami na działkę i niezależnie od pogody, zbierałyśmy z babcią owoce. Ile razy ukradkiem zjadałam zerwaną ruskawę i szybko wkładałam do buzi.. oczywiście nie obyło się bez plucia piachem, no ale czego się nie zrobi dla jeszcze ciepłej od słońca truskawkeczki 🙂 
Następnie robiłyśmy truskawki w zalewie, kompot ruskawkowy, pierogi z truskawkami, albo największy klasyk na świecie- truskawki ze śmietaną i cukrem.
Teraz, gdy już jestem dorosła, truskawki nadal podbijają moje serce. Kilka lat temu poznałam pewnego chłopaka, od którego na dzień kobiet dostałam kwiatka, oraz… DŻEM TRUSKAWKOWY, no i tak to się zaczęło.
Truskawkowe love towarzyszy mi do dzisiaj i nie mam zamiaru niczego zmieniać, a teraz biegnę na targ – wiadomo po co 🙂

smak milosci 2

 

2. miejsce Książkę „Smak miłości” oraz jedna niespodzianka od Emalii Olkusz należy do Manueli

Dla mnie miłość ma smak KAWY…
Ziarnistej…świeżo zmielonej…
Moja babcia mieliła zawsze kawę starym, elektrycznym młynkiem.
My jej chętnie w tym pomagaliśmy i wygłupialiśmy się przykładając zęby do wieczka – świetnie mrowiło 🙂
Po zmieleniu i otwarciu wieczka…ten zapach…mmmmm…a smak…mmmmmmmmmmmmm….
Nie wolno było nam jej pić – byłam dzieckiem, więc kombinowałam ukradkiem by choć „łyka zrobić”..
Mama trochę też mieliła kawę, ale później wszyscy poszliśmy na łatwiznę i kupowaliśmy kawę mieloną.
Dopiero mój mąż – największy chyba smakosz i ekspert od kaw – przywrócił mi smak prawdziwej kawy.
Na początku mieliliśmy ręcznym młynkiem (widocznym na zdjęciu) – oj ręce bolały 🙂
Ale czego się nie robi dla tego smaku!!!
Teraz mamy już ekspres ciśnieniowy – mieli kawę za nas 😉
Już nie chcę innej kawy…
Chcę zapach i smak mojego dzieciństwa! 🙂

smak miłości 3

3. miejsce Książkę „Smak miłości” oraz jedna niespodzianka od Emalii Olkusz otrzymuje Efa

Taki nasz poranek …

Słońce powiewem wiatru delikatnie przesunęło na bok obłoczki na niebie, uchyliło kuchenne okno i delikatnie zatańczyło na drzwi lodówki … ON krzątał się po kuchni, cichutko podśpiewując razem z Joe Dassin “Aux Champes Elysees” … Piekarnik buchał ciepłem, gotowy by oddać już chrupiące rogaliki i bagietki, wszak na stole czekało świeże masło i słodka, wiśniowa konfitura. Kiedy spieniał mleko do latte uśmiechał się sam do siebie na wspomnienie ich pierwszej wspólnej wyprawy do Paryża.
– Mam nadzieję, że jeszcze chwilę pośpi i niespodzianka się uda – rozmyślał, kiedy kroił ostatnią figę do sałatki owocowej.
Właśnie kończył napełniać szklanki świeżym sokiem pomarańczowym, kiedy w drzwiach stanęła ONA.
– Dzień dobry – szepnęła.
– Mówiłaś, że tęsknisz za naszym francuskim tygodniem, zatem dzisiejszy dzień zaczynamy od słodkiego wspomnienia.
– Nasz słodki smak miłości – uśmiechnęła się czule, zbierając okruszki z talerzyka.

smak miłości 1

A nagroda pocieszenia leci do

Pauliny

Bardzo
lubię kuchnię włoską. On też lubił. Wielokrotnie chodziliśmy do tej samej
knajpki, tylko jakoś się pewnie mijaliśmy. Musiała zadziałać fioletowa krowa:)

Pewnego wieczoru gdy oboje byliśmy w knajpce w różnych jej częściach, siedząc do siebie plecami przy różnych stolikach swoich znajomych zamówiliśmy to samo dane. Tylko, że ja zamówiłam połowę dania. On całe. Kelner niosący nam carpaccio pomylił stoliki. On dostał połowę dania. Ja całe. Chcąc porozumieć się z kelnerem odwróciliśmy się. Był błysk w oczach (moich i jego : ), była wymiana telefonów. Na pierwszą randkę umówiliśmy … we włoskiej knajpce. Ta miłość do włoszczyzny pozwoliła nam znaleźć siebie.

Krzysztofa

W dzieciństwie żyłem w przeświadczeniu, że niedziela jest dniem wspólnego jedzenia rodzinnych obiadów. Prawie zawsze wtedy jechaliśmy do dziadków. Ubieraliśmy się odświętnie. Wszyscy przyjeżdżali odpowiednio wcześniej. Szło się na spacer, potem był obiad, gdzie na rodzinnym stole- symbolu więzi i trwałości, królował domowy rosół mojej babci. To właśnie przy nim prowadzone były rozmowy w gronie najbliższych i podtrzymywanie rodzinnych obyczajów. Wymienialiśmy między sobą banalne informacje z naszego codziennego życia, słuchaliśmy historii o przodkach i opowieści o krewnych mieszkających daleko. Nawet mglista obecność tych osób miała na nas wielki wpływ. Przy jedzeniu rosołu zbieraliśmy kawałki edukacji- nieformalnej, lecz bezcennej. Dziś gdy już sam mam rodzinę, staram się nadal kontynuować tradycję rodzinnego obiadu. To taki magiczny moment,kiedy jesteśmy wszyscy razem, jemy pyszny rosół, cieszymy się wspólnie spędzonymi chwilami, rozmawiamy o tym, co się zdarzyło w całym minionym tygodniu i planujemy kolejny tydzień, i kolejny niedzielny posiłek. Zapach i smak rosołu więc zawsze będzie mi się kojarzył z radością wynikającą ze wspólnego rozwiązywania problemów i podejmowania decyzji. Tak naprawdę to nie o jedzenie chodzi, chodzi o rodzinę. Wspólny posiłek- jest bowiem bezpiecznym miejscem, w którym bardziej niż głód zaspokaja się potrzebę bliskości. Rosół to tylko dopełnienie, ale jakże smaczne.

Ilony

Dla mnie Miłość ma smak szarlotki, ponieważ piekła ją zawsze w soboty moja mama jak byłam młodsza i zawsze jadłyśmy ją w gronie rodziny. I wtedy podczas rozmów, śmiechów i przyjaznej atmosfery unosił się zapach tego ciasta. Na wspomnienie tamtych chwil robi mi się milej na sercu i właśnie tamte chwile wspominam najmilej, bo to one ukazały mi jak ważna jest Miłość w życiu. Chciałabym ten zwyczaj zapoczątkować w swoim domu jednak ciasto nie wychodzi mi tak dobrze jak mojej mamie;)

Serdeczne gratulacje dla zwycięzców! Czekam na maila z Waszymi danymi kontaktowymi – w tytule proszę wpisać „Smak miłości” Konkurs.

A tym, którym nie udało się wygrać książki „Smak miłości” przypomnę, że jest jeszcze przez parę dni, aby kupić ją w promocyjnej cenie 🙂 Skorzystaj z 35% rabatu w księgarni Znak :) Szczegóły znajdziesz TUTAJKod ważny jest do 15 czerwca br. By uzyskać zniżkę należy wpisać kod rabatowy: oczekujac35%

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.