Dinozaury korporacji – jedno takie moje wspomnienie z etatu…

Jasny gwint! Odkopali jednego!

 

Zuchy, kilerzy, czarodzieje, terminatorzy, zaklinacze – tak nazywa nasz dinozaur swój zespół sprzedażowy.

 

I dino myśli, że to jest cool, motywujące i w ogóle szał. Ekstra! – ekstra narzędzia, ekstra kasa, ekstra premia, ekstra możliwości. Ekstra – to słowo chyba już wychodzi z użycia podobnie jak westfalka i homonto. Ale nasz dinozaur określa tak niemal wszystko by tylko podkreślić jak coś jest ważne i wyjątkowe a określając tak wszystko – sprawia że wszystko to staje się nieważne.

SMS – główne narzędzie komunikacji dinozaura – kilka razy dziennie wiadomość z nic nieznaczącą treścią albo powieloną już po raz trzeci – tego samego dnia. A co tam, dam im znak, że jestem, czuwam (czuwaj! w końcu jego team to zuchy!). I smsy z prognozą pogody – kilka razy w tygodniu. To już wolę te od „mojej tarocistki za 3,69 zł” – są bardziej wiarygodne.

No i „nie odpuszczamy, walczymy na maksa” (na maksa – kolejny szlagwort jurajskiego stwora), pracujemy nawet w weekend – mejl o godzinie 18 w niedzielę – pilny do przeczytania natychmiast a w nim polecenie, które powoduje, że zostajesz już przed komputerem do pierwszej w nocy w tę niedzielę i zmienia ci cały plan pracy na poniedziałek. Super!

Co tam weekend… Urlop, zwolnienie lekarskie – to wszystko „nie usprawiedliwia cię z niewykonania poleceń”. Kumasz? Będąc na wypoczynku, lub chorując masz nadal wykonywać swoje obowiązki. Ba! W trakcie nawet dinuś przydzieli ci kolejne. Spróbujesz się obronić, podjąć dyskusję? „Na powyższe dyskusji ogólnej nie otwieram” – tak nasz tyranozaur ubiegnie twe dzikie zapędy.

Korpo-dino nie widzi, że czasy się zmieniły. Że dziś bardziej szanuje się czas, zdrowie, indywidualność pracownika. Korpo-dino nie rozumie, że nie przebije się do młodego zespołu tekstami jak z Czterdziestolatka. Korpo-dinozaur nadal wierzy, że cyfra, cyfra, cyfra. I dane, dane, dane. A jeśli nie ma czegoś w jakiejkolwiek tabelce, to to nie istnieje!

Korpo-dino jest najlepszy kiedy zgłaszasz zastrzeżenia do jakiejś kwestii a on jeszcze niezorientowawszy się, że właśnie go przenieśli ze stanowiska egzekucyjnego na menadżerskie, rozmawia z tobą o twoim zastrzeżeniu tak jakbyś siedział po drugiej stronie stołu negocjacyjnego i wynik rozmowy musi być wygrany-przegrany. I zawsze, zawsze zapyta czy to jest twój jedyny problem a jeśli się okaże, że i owszem, jedyny to zaproponuje przejście do kolejnego. Miszcz ciętej riposty przy nim to maciuś z klanu.

Pracujemy w oparciu o wzajemne zaufanie – deklaruje dinozaur. Wiadomo. Wie też każdy, że już nasz Wuj Stalin zdefiniował jego najwyższą formę. I nasz odkopany z jurajskich skamielin dino wie również – bo uczy się od najlepszych – że dokładnie ona – kontrola – ciągła, stała, permanentna, nieznośna – buduje to właśnie zaufanie.

Ale korpo-dino nie stoi w miejscu – rozwija się – na każdym zebraniu ma jakiegoś nowego skilla przywiezionego z centrali od swoich przełożonych. I może cię wówczas zaskoczyć nowym kejsem albo słówkiem np. ferpunkt! – i wykrzykuje tak, kiedy zgłaszasz coś i to coś mu się podoba! Nikt nie wie o co chodzi. Dino wie.

Korpo-dino ma przebłyski, próbuje, znaczy się być „swój” i wiesz co wówczas zrobi? Prześle ci z samego rana na służbowy telefon  mmsa z focią z ręki, na której uraczy cię swoim estetycznie wątpliwym wizerunkiem, trzymając szklanicę złotego napoju, przyodziany w barwy ukochanej drużyny i poinformuje, że owa awansowała do ekstraklasy… Dżizaskurwajapierdole and whatthefuck w jednym…

Pracujemy w oparciu o wzajemne zaufanie – deklaruje dinozaur. Wiadomo. Wie też każdy, że już nasz Wuj Stalin zdefiniował jego najwyższą formę. I nasz odkopany z jurajskich skamielin dino wie również – bo uczy się od najlepszych – że dokładnie ona – kontrola – ciągła, stała, permanentna, nieznośna – buduje to właśnie zaufanie. A! A jeśli wyniki tego zaufania, kontroli czyli, będą nie pomyśli dinusia to wiesz co ci grozi? „Najdalej idące konsekwencje służbowe”. I żebyś nie myślał, że to żart (coś w stylu tego mmsa w sportowym stroju z akapitu wyżej) to dostaniesz info o tym w mejlu czerwoną zboldowaną czcionką rozmiaru 48. I nie pytaj go o podstawy prawne tak ujętego stwierdzenia haczącego o mobbing – bo „szkoda czasu na wertowanie Kodeksu Pracy” odpowie, szczęśliwym w swej niekompetencji pozostając.

Raport, raport, raport. Musi być. Bo przecież jest tabelka, tabelka, tabelka. I coś w niej się musi znaleźć. Więc korpo-dino o to zadba i co dzień musisz mu wysłać kilka cyferek. Korpo-dino się jara cyferkami. Strasznie! Pasjami wręcz. Szkoda, że nasz prehistoryczny zwierz nie wie, że każda ta cyfra jest wzięta z czapy, bo nikt nie widzi sensu przesyłania faktycznych, albo nie ma możliwości realnego ich określenia. Ale na koniec miesiąca Dino zrobi wykres i jemu się zgadza! Tesla, Einstein, Hawking – cienkie bolki do niego!

Korpo-dinozaur! I takie przypadki wyjęte rodem z podręczników zarządzania z wczesnych lat ’90 straszą jeszcze w poważnych i poważanych korporacjach.

 

Kiedy ostatnio miały spaść te meteoryty na Ziemię? Spadły?

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.