Dlaczego? Bo urzędnicy znają lepiej twoje dziecko, niż ty. Taka konkluzja bije ze słów (to te w tytule wpisu) obecnej Pani Minister Edukacji Narodowej.
W całym tym sporze o sześciolatki nie będę ustawiał się ani w obozie „6”, ani też w „7”. Bo to bez sensu. Nasze, wasze dzieci i tak nie pójdą do szkoły mając sześć czy siedem lat. Pójdą do niej w wieku np. 6 lat i 2 miesięcy, albo 7 lat i 4 miesięcy. Ta polaryzacja na dwie opcje jest zatem cokolwiek sztuczna, tak samo jak sztuczne jest ustawowe określanie gotowości dziecka do podjęcia edukacji. Samo to już jest sztuczną i szkodliwą regulacją nie mającą nic wspólnego z wrażliwością na potrzeby społecznego przekazu .
A to co dzieje się teraz, to nic innego jak zawłaszczanie monopolu na rację i zakusy na decydowanie o najmniejszych szczegółach życia rodzin, naszego życia, z pozycji opresyjnego państwa. Bo jak inaczej nazwać wyrzucenie do kosza, w otoczce pogardy i prób zdyskredytowania głównej jego inicjatorki, obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o systemie oświaty?
Pod ostatnim projektem podpis złożyło 300 tys, osób a podczas całej swej działalności Elbanowska wraz ze Stowarzyszeniem, zebrała ponad półtora miliona podpisów poparcia. Czy to Elbanowska, czy nie – nieważne! Istotne jest, jak izba parlamentu i jej posłowie traktują inicjatywy ustawodawcze obywateli – jak? – odrzucają głosami koalicji w pierwszym czytaniu. OK, taki system, tak działa – mają większość, czyli mogli… A jakże – zwolnieni z myślenia, obłożeni dyscypliną partyjną. ZA odrzuceniem – wyjaśnię.
Mogli, ale czy musieli? W proponowanym, przez Stowarzyszenie Praw Rodziców, projekcie chodziło o zmianę, która pozwoliłaby rodzicom zdecydować i wybrać w jakim wieku pośle dziecko do szkoły. Nie był on więc z zasady przeciwny zamiarom rządzących, którzy obligatoryjnie nakładają obowiązek od 6. roku życia. Pozwalałby jedynie na to, co mamy zapisane w konstytucji (sic!) czyli prawo decydowania o edukacji naszych dzieci – choćby w tak wąskim zakresie, jak to, kiedy ją rozpocząć. Bo reszta i tak już jest przez system ustalona – co, jak i kiedy włożą dzieciakom do głów.
I o to w tym chodzi. Lepiej wiedzą skąd chcesz emeryturę, lepiej wiedzą jak cię chronić przed odrą, lepiej wiedzą jak wychować twoje dziecko. Ministerstwo Miłości, Ministerstwo Prawdy, Ministerstwo Obfitości…
Arogancja i cynizm strony parlamentarnej w starciu z obywatelami, a więc tymi przecież, dla których zostali tam powołani, jest porażająca. Próby ośmieszenia inicjatorki, w postaci niepoważnych tweetów jednej z posłanek, niemal pusta sala podczas wystąpienia Elbanowskiej, czy fakt, że pani minister tak precyzyjnie określająca jak i kiedy mamy edukować nasze dzieci w systemie powszechnej oświaty, sama swoje dzieci posłała do szkoły prywatnej, bo tam otrzymają lepsze wykształcenie, bo tam „szkoła zmusza do myślenia” – to są jej slowa! O czym to świadczy? Komu obecne zmiany mają zrobić dobrze?
Kiedy nie ma się rzeczowych i mających uzasadnienie w logice, argumentów chwyta się tak powszechnych w obecnym dyskursie politycznym, niskich i żenujących praktyk ja bezczelne przytyki ad personam. Sposób walki z autorami projektu pokazuje jak bezbronna wobec siły ich argumentow jest strona rządowa.
Usiadła, bo ktoś z obsługi ją tam zaprosił – wcześniej siedziała na… schodach, bo pewnie niegodna fotela parlamentarzysty – Pamięta toż to zwykły obywatel co panoszy się na salonach. Chyba, że popełniła nietakt bo powinna była na prezydenckim krześle stanąć… zgodnie z ostatnim trendem i nowym protokołem dyplomatycznym i to stąd dobry humor u pani Marczułajtis.
Dziś wygląda to tak: hurrr durrr niż demograficzny, róbcie dzieci, raz wam dorzucimy tysiąc na dziecko, a jak zrobicie więcej to jeszcze taką plastikową kartę dostaniecie, więc szybko! Nawet udało nam się ustawę o leczeniu niepłodności sklecić dla was, ale róbcie te dzieci reproduktorzy, nawet in vitro i jak najszybciej oddawajcie pod naszą kuratelę państwową, bo potrzebujemy kolejne PESELe, kolejnych składkowiczów, którzy będą pracować, bo jak nie, to to wszystko rychło pierdolnie!
I o to w tym chodzi. Lepiej wiedzą skąd chcesz emeryturę, lepiej wiedzą jak cię chronić przed odrą, lepiej wiedzą jak wychować twoje dziecko. Ministerstwo Miłości, Ministerstwo Prawdy, Ministerstwo Obfitości…