Sylwester, karnawał, imieniny Haliny, pępkowe i flaszka na głowę? A autem trzeba jechać? To nie problem. Są sposoby!

Dokładnie trzy, sprawdzone w życiu i przez wielu. Oto one:

Piję szybko, bo dziś prowadzę

Za każdym razem szokuje mnie ta taktyka bo jak dla mnie jest żywo wyjęta z klasyka Barei: „jedną, wozem jestem” – mówi jegomość prosząc o flaszkę, ale skromnie tylko w ilości sztuk raz, bo dziś właśnie jest zmotoryzowany. Aktualna wersja tegoż wygląda dokładnie tak: wyznaczony na kierowcę pechowiec, by mieć coś z imprezy też pije, tylko jest wytrawnym taktykiem i on pije już od razu i szybko na początku imprezy, po to by z czasem jej trwania już sobie trzeźwieć, ale jeszcze dobrze się bawić. OMFG! Długo nie wierzyłem, że to się dzieje. Ale się dzieje. No w życiu bym nie zaryzykował nawet kilonka wychylić wiedząc, że jeszcze tego wieczoru, maksymalnie za kilka godzin mam prowadzić auto. No z samego faktu ryzyka trafienia w annały najgłupszego sposobu utraty prawa jazdy! Wypijasz kielonek, nawet dobrze go nie poczujesz, więc z zabawy ni huhu, autem pewnie masz do przejechania cokolwiek kilka kilometrów miastem, prawdopodobieństwo nadziania się na patrol największe i ty wydmuchujesz po tym kielonku ponad 0.2 promila…

Piję, piję ale pod kontrolą

Znajomy dorwał gdzieś w internecie tabelę metabolizmu alkoholu ze względu na płeć, masę ciała, wiek, podane dawki alko. Wyszło mu ile, w jakich odstępach czasu i jakiego woltażu może się napić. Na weselu. Oczywiście przypadła mu rola kierowcy bo na weselu zawsze ktoś musi wieźć rodzinę do domu a z drugiej strony nie napić się wódeczki z tą że rodziną na tymże weselu? I w sukurs przychodzi mu excel i notowanie na imprezie poziomu spożycia w komórce – tak robił. Pilnował się i wychodziło mu idealnie, że rano będzie trzeźwiutki. Trzeźwiuteńki. Jak niemowlę! Aaaaaale, rano dla pewności pojechał na posterunek się zbadać. To po co całe te notatki? No właśnie… Ale co się odbyło na posterunku? Wyszło, że jednak pod wpływem? Nie! Nie wiadomo co wyszło, bo alkomat był w terenie 🙂 . Czyli cały misterny plan i całonocna buchalteria w… jasną anielkę!

Piję dziś, bo jadę jutro

No wiadomo, że nie usiądziesz nawalony za kierownicą  – tak zaraz po imprezie – po grylu u śfagra albo disko w remizie, boś nie patologia żadna i jak pijesz to przecież minimum dzień przed tym, zanim usiądziesz za kółkiem. Ale, ale, czy na pewno jest to cały dzień. Imprezę zaczynasz o 20, pijesz do północy albo drugiej w nocy, wstajesz rano i jedziesz powiedzmy o 10 czy nawet o 12… Nie minęło nawet 12 godzin często. Od spożycia. A gdzie metabolizm alkoholu? Ty skończyłeś pić bo śpisz, ale alko nie skończył działać. A oni to wiedzą – trzeźwy poniedziałek by drogówka to nie przypadek, hę? Sprawdź się, zanim: „dzień dobry, komenda powiatowa policji w… starszy aspirant… poproszę mocno, przez dziesięć sekund, tak jakby pan świeczkę zdmuchiwał”

Nie bądź więc wytrawnym taktykiem, bądź praktykiem i pragmatykiem

No to do sedna – tytuł wpisu jak i trzy magiczne sposoby, przez które drogówka go nienawidzi, to oczywista parodia, bzdura i o kant dupy takie sposoby. One są po prostu głupie i nieskuteczne a zasadniczo i przeciw skuteczne. Bo powodują pozorne poczucie kontroli albo zachowania rozwagi a tu zonk. Bo i tak możesz usłyszeć: „no, panie kierowco, proszę spojrzeć, wskazanie 0,6 promila, kiedy pan pił ostatnio?” I co wtedy powiesz: ale ja przecież szybko i tylko 4 kielonki, ale ja przecież ten, no, excel, obliczone wszystko, ale to kilka piwek, wczoraj do karkóweczki”. I…? Taką adnotację na prawie jazdy mają ci dodrukować: „KAT. B samochody osobowe, specjalne uprawnienia do prowadzenia po kilku piwkach”? Nie słyszałem o takim paragrafie. O utracie prawa jazdy natomiast i owszem.

Jeden sposób

Drogówka mnie nie nienawidzi 😉 , nie zarobiłem na tym 100 mln $ ani też nie zadzwonił do mnie Obama czy Putin, kiedy się o tym dowiedział, ale właśnie zdradzę ci co faktycznie możesz zrobić, by mieć pewność, że pojedziesz trzeźwy. Miej alkotest. Dla siebie, dla kumpla, dla męża, dla innego kierowcy. Wsiadając za kółko po prostu miej pewność, że jesteś zdolny do prowadzenia pojazdu. I niech to nie będzie elektroniczny gadżet z internetu za pisiont złotych, który co dmuchnięcie będzie pokazywał inny wynik – miałem takie coś w rękach i ustach, po jednej z firmowych imprez i kiedy dmuchał nasty kandydat na kierowcę, sprzęt już pokazywał wyniki upojenia dla nieboszczyka, więc tego… Lepiej mieć kilka, opartych na sensownej metodzie, niedrogich, CERTYFIKOWANYCH, jednorazowego użycia alcotestów – takich jak te HYDREX, w które dmuchasz, jak kiedyś „w balonik”.

Warto mieć przy sobie taki alcotest za 8 zł (TERAZ W ROSSMANNIE 3 w cenie 2), nawet jeśli sam nie planujesz być kierowcą po spożyciu, bo z pewnością nie raz trafi ci się być na imprezie, gdzie kto inny może mieć, cokolwiek rozbieżny z rzeczywistością, ogląd na sytuację – dobrze jest mieć argument poza dyskusją i trzeźwy głos rozsądku: dmuchnij, nie ma koloru – jedziesz. Będzie kolorek – jedzie kto inny. Chyba nawet bardziej wskazane jest, by każdy z nas miał alcotest, bo wiemy jak bywa – nawet na co dzień rozważny, odpowiedzialny i poważny mąż, ojciec, brat, kumpel w nieoczekiwanych okolicznościach może stać się ura-bura-ksiądz-wichura a po co jednym durnym występkiem komplikować sobie życie?

Moi drodzy. Zatem na imprezę sylwestrową, obok szampana czy konfetti, dopiszcie do listy zakupów ALCOTEST, bo lepiej dzień po, obudzić się ze zwykłym kacem, niż z poważnym nieodwracalnym moralniakiem.

Epilog:

Napisał jeden wpis na blogu! Zdradził sekret! Miliony polskich rodzin go kochają! Drogówka też. Zobacz o czym napisał i idź do Rossmanna! 😉

Alcotesty Hydrex dostępne są w każdej drogerii ROSSMANN aktualnie w promocji 3 W CENIE 2, wpis powstał w ramach kampanii marki HYDREX.