Blog Forum Gdańsk, które niezmiennie nas zmienia, w 2016 też!

Pomijając fakt, że obecność na każdym kolejnym BFGdansk planuje się i wpisuje w kalendarz jakieś 15 minut po zakończeniu bieżącej edycji, to u nas w tym roku było tak, że jakiś tydzień przed – hotel, no bo jedziemy, opiekunka do starszej już od miesiąca, no bo jedziemy, żadnych planów dookoła tego weekendu, no bo jedziemy.

 

I w czwartek u Młodej Starszej 37,8 „w cieniu”… Aha, no to nie jedziemy… Ale jak to? Na BFG nie jedziemy? Rozważań i opcji było sporo, bo poddać się i nie jechać najłatwiej. Ale nie o to przecież chodzi. W życiu nie o to chodzi, by puszczać szanse bokiem a przeciwnościom się poddawać. Ostatecznie byliśmy prawie pełne dwa dni a żadna z potomkiń nie ucierpiała, wręcz przeciwnie – wszędzie profit.

I dobrze, ba, doskonale, rewelacyjnie, idealnie, cudownie że byliśmy. Bo kiedy drugiego dnia konferencji, już w jego połowie, przypadkiem przechodząc obok pulpitu recepcji forumowej, zobaczyłem całkiem spory stosik niebieskich nieodebranych nadal, identyfikatorów i pomyślałem, że mogłyby tu, wśród nich, być i nasze dwa, takie samotne, bez właścicieli, to aż mnie ciarki przeszły. Naprawdę.

Więc! Byliśmy! We troje bo z Michaliną.

 

 

Parafrazując jedną z przewodnich idei tej edycji, nadaną przez pierwszego gościa – Clive’a Thompsona, że najwięcej czerpiemy od znajomych, których znamy najmniej, to ja jak co roku najwięcej wyciągnąłem z tych punktów programu, na które początkowo zwracałem najmniej uwagi, lub nawet nie miałem zamiaru uczestniczyć, bo miałem już być w drodze do domu 🙂 .

Sławomir Idziak – krótko – móc dotknąć geniuszu. To jest niebywałe w tej konferencji, że choćbyśmy z roku na rok zastanawiali się, tak jak to było w tym roku – czy coś znaczymy dla tego świata, to fakt, że mistrzowie, jak właśnie Idziak, Vetulani czy Nowak (Włodzimierz, oczywiście) i Szczygieł znajdują czas i uwagę by poświęcić je właśnie nam, to nie może to być kwestią przypadku, ślepego losu. To musi być wynik tego, że gdzieś nas widać, że warto do nas przyjść, z nami rozmawiać. Warto spróbować nas poznać, wierząc, że coś z tego będzie, coś więcej, jakaś zmiana – po obu stronach.

Ale zachwycając się przedstawicielami profesji nieco spoza naszego podwórka, nie możemy być przesadnie skromni i nie możemy nie wskazywać z dumą na naszych mistrzów, geniuszy stąd, z „internetów”. Czy geniusze to nie zbyt na wyrost? Nie, bo to początki tegoż a jego ogrom jeszcze zobaczymy, bo trudno twierdzić inaczej, patrząc dziś na działalność Kuby Górnickiego, Konrada Kruczkowskiego, Pawła Tkaczyka – ich tegoroczne wystąpienia zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Ich wystąpienia to była w tym roku inna, wyższa liga, bo choć to ludzie „od nas” to nie było w ich przekazie nic z typowego „blogerzy-blogerom”, które staje się już nudne, bezwartościowe i bezproduktywne w dziesiątkach innych wystąpień. Oni pokazali kawał warsztatu, kawał sztuki i inspiracji ogrom.

Bo choć, drogi blogerze, twórco, słuchając ich, myślisz, że to nie dla ciebie, bo przecież ty nie działasz na tym polu, to… właśnie! Błąd! Zainspiruj się na tyle na ile tej inspiracji możesz zaczerpnąć, wziąć w swoje garście i zasiać w swoim ogródku właśnie. Nigdy nie napisałem reportażu, ale przypomniałem sobie, że całe liceum i studia zaczytywałem się w nich, czuję tę sztukę, od wczoraj mam w głowie temat – spójny z naszym blogiem, bardzo. Teraz szlifować warsztat i piąć się poziomy wyżej. A to dzięki temu, że wysłuchałem prezentacji Kuby i rozmowy Konrada z Mariuszem Szczygłem.

Ma nasz świat onlajnu swoje gwiazdy, prawdziwe, nie celebrytów, znanych z tego że są znani. Gwiazdy, które też zmieniają nas, pracując na to by nimi być. To jak, ile i co mówiło się o wizycie Krzyśka Gonciarza w Polsce i na tej konferencji, to ile TYSIĘCY osób zadeklarowało udział w spotkaniu z nim, jest niezbitym dowodem, że to środowisko ma wpływ. Pewnie, nie każdy z nas jest Krzyśkiem, który robi porywające filmy z Japonii, ale pamiętajmy, że każdy z nas tworząc wpływa, zmienia swojego odbiorcę a więc i świat, bo świat to my, proporcjonalnie do swojego zasięgu i popularności, szerokości/wąskości tematyki w której się porusza. Zmieniamy ten świat!

 

 

Tym bardziej w kontekście rozmowy o wpływie, zmianie, dynamice, która towarzyszy naszej działalności, poczułem zgrzyt, kiedy już w aucie, w drodze do domu dowiedziałem się o wynikach Blog Forum Gdańsk Awards. Naprawdę? Z #ciaglętesamegęby możemy się pośmiać, jako ze środowiskowej anegdotki, ale kiedy robi się z tego autentyczny i realny nurt, to nie jest śmiesznie. Nie żebym miał zastrzeżenia co do działalności nagrodzonych (przecież kilka akapitów wyżej, piszę w samych superlatywach o jednym z nich), ale czy to nie jest powtórka sprzed roku, z małą modyfikacją? To zmieniamy, czy nie zmieniamy? Czy w ciągu roku, nie pojawiło się na naszej blogowej scenie choćby kilku innych twórców którzy, no właśnie, którzy co? Każda nagroda jest po pierwsze uhonorowaniem, docenieniem i zwieńczeniem działalności nagradzanego, ale jest też, a może przede wszystkim PROMOCJĄ tego co robi, skierowaniem uwagi audytorium na jego dotychczasową działalność, dodaniem dynamiki do jego rozwoju, ZMIAN – jego samego i jego dzieła in progress, które tworzy.

 

 

Czy zamykanie się, rok po roku, na dwóch tych samych twórców, których dzieło jednocześnie zostało już niejako zwieńczone a także otrzymało już te dawkę promocji, nie pokazuje ironicznie, że nie mamy innych, wartych uwagi i tego wyróżnienia? MAMY!!! Otwórzmy oczy, popatrzmy szerzej! Dwoma nazwiskami nie zmienimy zbyt wiele. Warto tak prestiżową nagrodą wskazać środowisku – nam wszystkim, kolejnych, innych, może nie tak wystawionych na piedestał, ale w ciszy swego podwórka, swojej węższej działalności, mocno wpływających czy działających społecznie. Którzy wcale nie mniej na nią zasługują. Taki mój apel na rok przyszły.

 

Z moim ulubionym Pawłem @paweltkaczyk Batmanem ? #bfgdansk #gdansk #paweltkaczyk

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Blog ??kodPaskowy??tataZeSnapa (@oczekujac.pl)


Ogromnym zaszczytem i przyjemnością rokrocznie jest dla nas móc uczestniczyć w tym wydarzeniu, naprawdę – nie ma tu żadnego patosu i przesady. Dzieje się magia, wydziela się chemia. „My już od pięciu lat piszemy bloga” usłyszałem w przemiłej rozmowie z parą „parentingów”, dla których to była pierwsza edycja, „wow, pięć lat pomyślałem, kawał czasu” i w myślach szybko policzyłem, że w takim razie od 2011 roku, „ej, zaraz, nam w marcu też pęknie 5 lat… już???” dotarło do mnie. No cóż, w miłym towarzystwie czas szybko płynie a szczęśliwi czasu nie liczą i takie, takie – schodząc nieco ze wzniosłych tonów, do poziomu ludycznych i ludowych powiedzonek.

 

I w całym tym ogromie zmian, do których się przyczyniamy wszyscy, a nawet jesteśmy głównym kołem zamachowym często, tym naszym internetowym jestestwem, naszym tworzeniem, to niech pozostanie niezmienne – niech co roku, we wrześniu, w mieście Gdańsk, będzie nam z nami miło i szczęśliwie.

 

Blogerki ❤️❤️❤️❤️ Madzia @mypinkplum Hania @hania.es Asia @joannaglogaza #bfgdansk #gdansk #blogerki #konferencja #ścianka #socialdruk

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Blog ??kodPaskowy??tataZeSnapa (@oczekujac.pl)

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.