Wiecie, że jestem aktywną mamą. I wiecie też, że potrafię powiedzieć, kiedy coś mi się nie podoba (przykład z Galerią Magnolia we Wrocławiu). Dziś właśnie będzie parę słów na temat tego, co można poprawić czy ulepszyć niskim kosztem, ale oczywiście „do tanga trzeba dwojga”.
Dopóki nie miałam dziecka nic mnie nie obchodzili rodzice i ich dzieci. Taka jest prawda. Jeśli jakiś temat nie dotyczy mnie osobiście, najczęściej nie jestem nim zainteresowana. Oczywiście podczas imprez rodzinnych czy spotkań ze znajomymi zawsze byłam „fajną ciocią”, ale bez większego zaangażowania – nie mówiąc już o wnikaniu w życie rodzica i dziecka na tak zwanym „wychodnym”.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I wnet z pojawieniem się dziecka zaczęłam dostrzegać takie rzeczy, które wcześniej były dla mnie niewyobrażalne lub traktowane jako fanaberia.
Nie chcę i nie zgodzę się na to, by moje wcześniejsze życie (osoby aktywnej) zmieniło się przez dziecko. Chcę być z Gabi wszędzie tam, gdzie będę miała na to ochotę. I często tak się dzieje, że jeśli tylko dziecko może z nami wyjść z domu „do ludzi”, to spędzamy czas we dwie lub we troje – bądź całą naszą familią 🙂
I podczas właśnie takich wyjść z domu, otworzyły mi się oczy, nie na moje potrzeby (czy potrzeby Gabi), ale na brak prostych rozwiązań, które nam rodzicom są niezbędne, a kiedy ich nie ma to ich brak ewidentnie utrudnia życie.
Jestem zwolenniczką nietrzymania dziecka w domu pod kloszem i pewnie większość z naszych czytelników wie, że już z noworodkiem byliśmy w centrum handlowym czy w IKEA. Nie mamy babci, która w czasie zakupów mogła się zaopiekować naszą córcią, a poza tym karmiłam piersią do 8 miesiąca. Uważam też, że dziecko powinno być zawsze przy matce (wedle potrzeby oczywiście).
W czasie, kiedy karmiłam piersią i jeździliśmy po różnych galeriach powstała zakładka na naszym Blogu „MIEJSCA DLA RODZICA Z DZIECKIEM”, ponieważ okazało się, że nie wszystkie miejsca są przyjazne niemowlakom. Wychodząc z domu z dzieckiem, oprócz torby z niezbędnymi maluchowi gadżetami, musimy mieć też „kącik” by móc te rzeczy wykorzystać oraz w spokoju nakarmić maleństwo.
Wiem, że dziecko/niemowlak to nie klient sklepu czy restauracji, ale ja-mama muszę wybrać takie miejsce, gdzie będę miała pewność, że pokój dla matki z dzieckiem tam jest, że jest przewijak i można dziecku bezpiecznie zmienić pieluszkę, że chcąc karmić dziecko piersią będę mogła usiąść na wygodnym krześle/fotelu a nie karmić dziecko na stojąco. A niestety szara polska rzeczywistość jest taka, że pokój dla matki z dzieckiem, krzesło i przewijak to luksus, na który tylko wybrani mogą sobie pozwilić. Przewijak i krzesło nie kosztują majątku a ja mam wrażenie, że w mojej okolicy miejsca przyjazne dzieciom i rodzicom mogę policzyć na palcach jednej ręki.
Dlaczego tak jest?
Co musi się stać, by każdy poczuł się jak rodzic i zobaczył na własne oczy problemy rodzica i dziecka?
Może tym rodzicem właśnie trzeba zostać, wziąć niemowlę pod pachę i ruszyć na rynek i główne ulice miasta?
Jedno jest pewne: najedzony głodnego nie zrozumie. I jeśli my-rodzice, którzy nie chcą siedzieć z dzieckiem w domu, ale aktywnie korzystać z każdego miejsca w swojej okolicy razem ze swoją pociechą, nie zmusimy innych, by nam to umożliwili, nic w tym temacie się nie zmieni. Bezdzietni lub ci, którzy mają już starsze dzieci, nie widzą naszych prostych, codziennych problemów. Dla mnie wyjście z domu z dzieckiem i brak możliwości zmiany pieluszki w dogodnym miejscu to jakieś nieporozumienie. Wiem, można to załatwić na ławce w parku albo w wózku, kiedy dziecko jest jeszcze małe. Ale czy chcecie pokazywać swoje dziecko w sytuacji (powiedzmy to wprost) mało komfortowej i intymnej innym ludziom? Przecież dziecko to też człowiek i ma prawo do dyskrecji podczas zmiany pieluszki!
Jeśli złowiłabym złotą rybkę, która mogłaby spełnić jedno moje życzenie, chciałabym, aby wszędzie, w całej Polsce były miejsca przyjazne dla rodziców z dziećmi, wyposażone w przewijaki. Bo przewijak to taka drobnostka, głupia rzecz, ale jeśli go nie ma to bardzo komplikuje człowiekowi życie – przede wszystkim temu małemu.
Moje przemyślenia na ten temat zrodziły się po spotkaniu 17 października br. grupy roboczej, w której skład wchodzą przedstawicielki: Strefy Rodzica w Lesznie oraz Urzędu Miasta Leszna, który reprezentowała:
- Ewa Kaźmierczak, Zastępca Naczelnika z Wydziału Edukacji,
- Anna Szymańska z Wydziału Promocji i Rozwoju,
- Ewelina Lasota z Wydziału Promocji i Rozwoju.
Spotkanie z urzędnikami zostało zorganizowane w Leszczyńskim Ratuszu, w sali na piętrze. Każdy kto był przed i w ratuszu ten wie, że nie ma możliwości, aby wjechać z poziomu 0 na poziom 1 windą – ta możliwość jest dopiero z poziomu pierwszego. Bogu dziękuję, że na spotkanie nie wybrałam się razem z Gabi, bo sama nigdy w życiu nie wtargałabym wózka po schodach przed i w budynku.
Wszystkich rodziców z Leszna zachęcam do poznania strony Strefa Rodzica Leszno, która aktualnie pracuje nad Informatorem Miejskim przeznaczonym dla rodziców w Lesznie. Strefa szuka chętnych osób, które mogą wesprzeć prace nad Informatorem. Strefa organizuje cykliczne spotkania dla mam i dzieci, w których można wziąć udział. Wcześniej było to spotkanie z ortopedą i logopedą. Niedługo będą organizowane grupy zabawowe, na które Strefa serdecznie zaprasza. Więcej szczegółów i informacji znajdziecie na stronie, którą prowadzi Kamila Thiel.
W jedności siła i mam wrażenie, że tylko przez pospolite ruszenie możemy sprawić, że w Lesznie będzie żyło się lepiej nam i naszym dzieciom!