Międzynarodowy dzień bez przemocy. Poważnie?

Dziś z przekazu w mediach dosiągł mnie pewien absurd.

Międzynarodowy dzień bez przemocy? O tym, że to dziś dowiedziałem się z komentarza redaktora prowadzącego popołudniową Zapraszamy do Trójki – powiedział to w kontekście materiału o – podobno coraz częstszym – zjawisku przemocy kobiet wobec mężczyzn (żon wobec mężów), doczytałem później jednak, że chodzi w tym „święcie” bardziej chyba o takie uczczenie dnia bez przemocy o większej skali – typu wojny, rozruchy, bo zainspirowany był działalnością Mahatmy Ghandiego – głównego pacyfisty globu ;). Chociaż ONZ ustanawiając ten dzień nie określił tego, a więc dzień ten pozostaje dniem bez przemocy w ogóle. I stąd moje poczucie absurdu.

Nawiązując do wspomnianej przemocy w domu – do kogo zatem kierowana jest idea tego dnia? Do normalnie – etycznie i moralnie zbudowanego człowieka chyba nie, prawda? Bo dla takiego kogoś raczej każdy dzień jest dniem bez przemocy i jest to naturalne – taki ktoś prędzej pochyli się nad Dniem Pokoju, czy Międzynarodowym Dniem ZAPOBIEGANIA Przemocy. Czyli w swej konstrukcji – przykładając analogię do takiego dnia bez papierosa na przykład – rzeczony dzień bez przemocy skierowany jest – do… „użytkowników” przemocy, no bo przecież dzień bez papierosa dla niepalących na pewno nie jest świętem, czy nie? Czyli jaki sens ma dzień bez przemocy?

– Stara, dziś jest takie święto, wiesz – dzień bez wpier…, także dziś masz spokój wiesz? Dawaj obiad!
– …???
Aaaaa, nie ma obiadu?! ŚWIĄTECZNEGO!!! Czyli że nie obchodzimy tego święta? No to stara masz dzień powszedni…
-…!!!

Taka właśnie scenka mi przychodzi do głowy.

Albo:
/miejsce: chodnik/
-Dzień dobry panie kierowniku, szefunciu ukochany, panie dyrektorze najdroższy, czy zechciałby pan dobrowolnie w tym oto dniu, 2 października roku pańskiego oddać na naszą rzecz swoje dobra materialne w postaci portfela, zegarka i telefonu oraz tej oto kurtki? Zapytuję, gdyż zwyczajowo spuścilibyśmy kierownikowi solidny wpie… by wejść w posiadanie wyżej wymienionych, no ale dziś takie piękne święto od oenzeta pan masz… Także tego…

A w skali bardziej makro. Z pewnością na okoliczność tego dnia Bashar al Assad, czy też druga strona konfliktu w Syrii (nie opowiadam się po żadnej – zbyt mało wiarygodny przekaz w mediach by to ocenić) odpalą tym razem nie po rakiecie a po browarku i go pokojowo spiją… Natomiast laureat pokojowego Nobla Barack co Obama na ten dzień zawiesi (w tych stanach, w których obowiązuje) wyroki kary śmierci (przecież to też przemoc czyniona przez gatunek ludzki). I wspaniałomyślnie… wykonanie egzekucji przeniesie na dzień następny – już taki zwykły, z przemocą… Taki ma mieć wydźwięk to „święto”?

Wiem, z pewnością chodzi o SYMBOL… Ale czy nie za dużo tych symboli, a za mało rzeczywistych aktów? Czy sankcjonując takie „święta” nie udowadniamy społecznie, że jesteśmy idiotami? Bo może faktycznie nimi jesteśmy, a w takie dni mamy sobie przypominać, że nie powinniśmy nimi być?

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.