Jakoś tak, nie jest dla nas klimatem świątecznym stanie nad garnkami, przepychanie się w marketach, skrobanie dopiero co żywej ryby. Wolimy klimat świąt łapać w inny sposób. Choinkę w domu oczywiście mamy, lampki na zewnątrz też :), ale cała ta pozostała ciężka otoczka dookoła przygotowań świątecznych po prostu nam nie leży… Wtedy uciekamy przed ciężką harówą na typowo świąteczną „imprezę” 😀
Uwielbiamy takie miejsca i ten czas tam. Rok temu byliśmy na Weihnachtsmarkt w Dortmundzie – Niemcy są mistrzami (majstrami 😉 w tej dziedzinie. Jednak Wrocław w tym roku pobił nawet zachodniego sąsiada!
Prażone orzechy a potem kawa piernikowa!
I andruty kaliskie – kultowe. Nich córka poznaje tradycje. Tę załapała od razu
Odkąd Gabi chodzi (właściwie śmiga) jestem z niej okrutnie dumny! Nie wiem czy inni rodzice podobnie jak ja zastanawiali się, jak to będzie w przypadku ich malucha – czy będzie takim wstydliwym bobasem chodzącym pod ścianami, czy dziarskim przedszkolakiem rozdającym karty w każdym towarzystwie.
Z Gabrychą jak jest – chyba widać. Jestem dumny!
Tu przydarzyła się iście świąteczna, wigilijna wręcz historia. Otóż Gabi spełniła swój pierwszy prawdziwy dobry uczynek. Zaraz obok miejsca, gdzie siedzieliśmy my, był kominek a na kominku stał sobie pluszowy piesek. Gabi oczywiście swoim „łałałała” (to jest jej hau hau hau) wskazała na niego i dostała do rączki.
Długo nie czekaliśmy, gdy Gabi poszła z nową zdobyczą na drugi koniec lokalu do małego chłopca (Teodora jak się potem dowiedzieliśmy). Teoś od razu zwrócił uwagę na maskotkę, którą miała w ręce Gabi. Mama Teosia wyjaśniła, że Mały tak się interesuje zabawką, bo niedawno identyczną zgubił… Okazało się, że właśnie tu, jakiś czas temu. Piesek wrócił do prawowitego właściciela! Ech, łezka w oku 😀
Gabi mówi: jestę dobrym uczynkię!
Starbucks przygotowany na małych gości
Tuptuś