17. miesiąc Gabi, czyli koń, krowa, kura, kaczka… drób…

Mijający miesiąc to pasmo niespodzianek i prezentowanie nowych umiejętności ze strony Gabi. Na niektóre z nich czekaliśmy już od dawna, inne były dla nas absolutnym zaskoczeniem pt. „Ona już to umie?!” Za miesiąc będzie osiemnastka 😉 A dziś podsumowanie siedemnastego miesiąca Gabi.

Wczoraj Gabi nauczyła się wydmuchiwać nosek. Znowu ma katar – może przez kolejne ząbki? Jednak najważniejsze jest to, że zrozumiała o co chodzi w smarkaniu. Miło by było nie musieć już korzystać z aspiratora do nosa.

Gabi wchodzi i schodzi na każde łóżko i kanapę – nawet nie w naszym domu. Podczas Świąt byliśmy w odwiedzinach i kiedy kładliśmy ją spać potrafiła sama obudzić się i przyjść „powiedzieć”, że już się wyspała.

Cały czas trenujemy pokazywanie części ciała i mamy też nowe: nogi i ręce.

Jeśli chodzi o naśladowanie zwierząt, też są nowości. Moje ulubione to wąż (Sssss) i orangutan (Gabi delikatnie uderza zaciśniętymi rączkami o swoją klatkę piersiową i woła Aaaaa!). A poza tym klasyki: pies, kot, kaczka, kura, gęś, słoń, koza, krowa, owca, niedźwiedź, lew, rybka (klasyczny karpik ustami)… zając… wiecie jak robi zając? My też nie, więc Gabi nie pokazuje jego odgłosu paszczowego lecz sposób poruszania się i jak widzi zajączka (lub królika) zaczyna hycać :). Umie też żółwia – tego na przywitanie, ale to już od dawna, razem z „cześć” i „piątką”.

Gabi pije herbatę i zupę za pomocą słomki. Nie wiem, jak na to wpadłam (chyba przerażała mnie wizja spędzenia 30 min. podczas podawania zupy łyżeczką), że wyjęłam z szafy słomkę i podałam ją Gabi. Nawet nie sądziłam, że zaraz zrozumie o co chodzi w piciu płynu przez słomkę, ale uznałam, że można ją już zacząć uczyć nowych rzeczy. Włożyłam słomkę do zupy, drugą część do buzi, powiedziałam ciągnij… i zupa popłynęła słomką do buzi! Zupełnie nie spodziewałam się takiego wyniku, bo nigdy wcześniej nie pokazywaliśmy dziecku do czego służy słomka, ani nie piliśmy przez nią w domu. Może to jakaś magia? W każdym razie bardzo cieszę się z takiego obrotu sprawy. Chciałabym, żeby Gabi piła też wieczorne mleko w ten sposób – wtedy zupełnie mogłaby odstawić picie z butelki.

Jednak najważniejszą umiejętnością, jaką Gabi posiadła w tym miesiącu to chodzenie. Swój pierwszy spacer (bo nie można tego nazwać pojedynczymi krokami samodzielnego chodzenia po domu od pokoju do pokoju) zrobiła 12. grudnia. To była dla mnie bardzo wzruszająca chwila… I trwa ona do dziś. Uwielbiam patrzeć i widzieć, jak Gabi chodzi. Byłam przyzwyczajona do raczkowania i bardzo chciałam, żeby jak najdłużej raczkowała (takie było zalecenia rehebilitantki), ale teraz widok Gabi chodzącej jest dla mnie najpiękniejszym na świecie!

Chodzenie odbywa się bardzo sprawnie – mam wrażenie, że nasze dziecko chodzi już od 6 mies. a nie od 3 tygodni. Gabi mocno stoi, utrzymuje równowagę, nie buja się, nie przechodzi do raczkowania, nie upada na pupę czy rączki. Normalnie idzie, jak każdy dorosły człowiek. Kiedy chce podnieść coś z podłogi, kuca i sama z powrotem dźwiga ciało, idealnie operuje główką – obraca tylko nią nie całym ciałem. Ostatnio chwyciła bańkę z wodą destylowaną do żelazka – było w niej 2,5 litra  wody – podniosła ją i przeniosła…

Takie poznawanie świata, na nogach, jest zupełnie inne niż dotychczas. Spacery już nie odbywają się w wózku, bo kto by chciał siedzieć i jechać jak można normalnie iść? 😀 Ostatnio wybrałyśmy się razem z Gabi i z moją Sis na spacer. Wzięłam wózek na wypadek, jeśli Gabi by się zmęczyła. Skończyło się na tym, że to Gabi pchała wózek – miała z tego mega frajdę i nawet nie pomyślała o tym, by w nim usiąść.

W tym miesiącu był też Sylwester i Gabi nie mogła przegapić takiego ważnego wydarzenia. Obudziły ją fajerwerki o 24:00 i miała dwugodzinną przerwę w spaniu, za to z bajkami.


I cały czas pracujemy nad tym, by Gabi przesypiała całe noce. Aktualnie jest w kratkę: jeden dzień śpi od 20:00 do 7:00, by następnego dnia budzić się co godzinę parę razy w nocy (24:00, 1:00, 2:00, 3:00) i ostatecznie spać z nami. Jednak każda cierpliwość zostanie kiedyś wynagrodzona, więc żyjemy cierpliwością 😉

Parę filmików dumnej matki.

Pierwszy filmik z 12 grudnia 2013 r. i zarazem mój pierwszy na Insta. Łódzkiej Filmówki nie kończyłam, a może powinnam? TUTAJ

Drugi filmik, który nagrałam tabletem i za bardzo jeszcze nie czaiłam, że trzeba go odwrócić inaczej podczas nagrywania, więc ponownie obróćcie monitory: TUTAJ

Trzeci filmik jest już nagrany poprawnie, więc odwróćcie monitor normalnie 😉 Miejsce to Zaczarowany Świat w Lesznie – ulubiona bawialnia Gabi i Kuby: TUTAJ

Ostatni filmik nagrałam na zjeżdżalni – można z niej korzystać również w trochę inny sposób: TUTAJ

Dla chętnych wpisy z poprzednich miesięcy z Gabi:

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.