Wyniki Konkursu ROCA: wanna czy prysznic?

Spis treści

Wanna czy prysznic? Prysznic czy wanna? Każdy z nas jest inny, ale wybór jest łatwy: jedno albo drugie 😉

wanna1

Tydzień temu razem z Akademią Roca zaprosiliśmy Was do udziału z zabawie. Wystarczyło odpowiedzieć na jedno proste pytanie, żeby zostać szczęśliwym posiadaczem czytnika do książek Amazon Kindle lub jednej z trzech DZIESIĘCIU ozdobnych mis ceramicznych. Tak dziesięciu – umieściliście tyle doskonałych odpowiedzi, że wobec naszych trudności z wyborem tylko trzech najlepszych, ROCA zwiększyła pulę mis i obdarowanych zostało aż 10 wyróżnień!

Pytanie konkursowe brzmiało:

Wolisz wannę czy lepszy jest prysznic? Przedstaw nam swoje argumenty za ulubioną formą kąpieli ORAZ przeciwne drugiej opcji.
Ci którzy z HUMOREM w LEKKI i WESOŁY sposób przekonają nas do swojego zdania wygrywają nagrodę.

 

W odpowiedziach konkursowych można było przeczytać, że:

  • lubicie w wannie czytać gazetę i pić wino,
  • wanna to prywatny basen,
  • lubicie oszczędzać czas i wodę pod prysznicem,
  • wanna jest idealnym miejscem odpoczynku i można się w niej zrelaksować,
  • prysznic studzi męskie zapędy,
  • w wannie można wygodnie kąpać dzieci,
  • niektórzy nie lubią stać pod prysznicem, wolą poleżeć sobie w wannie,
  • w wannie lubicie się myć – a pod prysznicem lekko oczyścić,
  • prysznic jest jak wodospad a wanna jak jacuzzi.

 

Dziękujemy bardzo za wszystkie odpowiedzi! Były one bardzo fajne, zabawne, niektórzy odpowiedzieli nawet wierszem! I najchętniej nagrodzilibyśmy co drugą odpowiedź, ale niestety nie mamy do rozdania 140 nagród  😉  Nagroda główna jest jedna, a nagrody pocieszenia jest dziesięć.

A teraz wyniki!

2bef11c2-9801-4c64-92d5-62d66a564059_i-amazon-kindle-5-wi-fi-bez-reklam-ak5wf

 

Czytnik do książek Amazon Kindle 5 Classic otrzymuje

Vandamek

Za iście filozoficzną i dotykającą spraw absolutnych i podstaw bytu człowieka rozprawę na temat sposobów dbania o higienę:

Wanna czy prysznic? Tak postawione
pytanie wbrew pozorom nie jest błahym punktem wyjścia do czysto
akademickiej dyskusji w stylu wykazania wyższości świąt Bożego
Narodzenia nad Wielkanocą. Pytanie o wybór sposobu, w jaki
pozbywamy się wierzchniej warstwy naskórka wraz z wszelkimi
nalotami określa o wiele więcej. Oznacza nie tylko nasz pogląd na
higienę, ale na życie i świat cały. Kąpielowy światopogląd.
Powiedz mi, jak się kąpiesz, a powiem ci, kim jesteś.

Wanna i prysznic – te łazienkowe
utensylia są wobec siebie jak sybaryta i stylita, jak Budai i Budda,
jak Danton i Robespierre (wróć, w tym ostatnim przesadziłem, cóż
one komu winne – niech będzie jak Gierek i Gomułka). Bo zauważcie
sami – wanna jest miejscem i czasem na celebrację naszej
cielesności. Już samo to, że trzeba poświęcić jej wiele czasu,
odpowiednio zaplanować, napełnić, dodać płyny, sole czy piany.
Zasiąść, a najlepiej zalec. Z książką, kieliszkiem koniaku i
cygarem. Poczuć, jak odkleja się od nas nie tylko warstwa brudu,
ale i doskwierający bagaż codzienności. Odpłynąć w łagodność
i zapomnienie. Rozleniwienie. Nirwanę. Tak odpowiedzą miłośnicy
wanny.

Wielbiciele prysznica te pochwały
zbędą gniewnym parsknięciem. -Dekadenckie bzdury – wysapią,
trąc ciało pumeksem. Prysznic bowiem przynależy ludziom którzy
czasu zasadniczo nie mają, a jeśli już im się uda go znaleźć,
wolą poświęcić go na pożyteczniejsze w ich opinii rzeczy: na
przykład sporządzanie raportów ze sprzedaży albo podbój
mniejszych narodów. Prysznic jest dla nich znakomity bladym świtem,
gdy po przebiegnięciu ośmiu kilometrów włączają ekspres z kawą
i zalewają mlekiem musli. Jeszcze lepszy jest wieczorem, gdy po
szesnastu godzinach pracy na dom z basenem i Narodowy Produkt Brutto
lecą na pysk. Wanna wtedy staje się nie tylko fanaberią, ale wręcz
śmiertelnym niebezpieczeństwem – jeżeli nawet nie zaśniemy
czekając, aż się wreszcie napełni, zaśniemy w samej wannie – a
to grozi utopieniem.

Są oczywiście rzeczy wspólne i dla
wanny, i dla prysznica. Jedno i drugie spełnia swoją zasadniczą
rolę, czyli pomoże się umyć. Jedno i drugie pozwoli się
odprężyć. Wreszcie i tu, i tam można podczas kąpieli śpiewać.
Choć pragnę zauważyć, że śpiew pod prysznicem jest mniej
regularny – zwłaszcza ze względu na to za zimną, to za gorącą
wodę.

Wreszcie, Drodzy Autorzy, pozostaje
miejsce na osobistą odpowiedź. Jeśli o mnie chodzi, po latach prób
i błędów i ścierania się tezy i antytezy doszedłem do syntezy.
Biorę prysznic. W wannie.

miska

 

Misę ceramiczną otrzymują:
Ewa
za pięknie humorystyczny opis codziennych „kąpieli” – to takie bliskie każdemu rodzicowi

Problem jest taki, że to, co ja lubię a to co mam (tudzież to, co mi się udaje) – to dwie zupełnie różne rzeczy. Lubię kąpiel. Uwielbiam kąpiel. I plany kąpielowe mam zawsze olbrzymie. Ot, na przykład: zeszła sobota (no bo kiedy, jak nie w weekend). Woda do wanny wlana. Po płatki kwiatów z dzikiej róży wyruszyłam późnym latem z narażeniem życia, bo te ohydne osy są wszędzie – i one (owe płatki) teraz spokojnie czekają jako te koraby na wodzie… Lampka wina już stoi na krawędzi wanny, babska gazeta leży, Coltrane się sączy z dzieciowego magnetofonu (wzięłam bez pytania)… Wchodzę i po 5 minutach, kiedy już znalazłam wygodną pozycję, tak, by:

– mieć dostęp do wina,

– nie polać gazety

– nie męczyć się zbytnio utrzymując ją nad wodą, słyszę pukanie…

Mamo, mamo, niedobrze mi…

Marzenia o kąpieli więc pryskają, z kąpieli – ktoś musi zająć się bowiem tym biednym dzieckiem… Nie, że ojciec jego nie ma ochoty – żeby nie było, że ja tu jakoś tak patrialchalnie, nie nie… Tylko bachorzątko ewidentnie w takich sytuacjach preferuje mnie. No to mnie ma. Z kąpieli (kochanie, ja na prawdę nie lubię i – tak jak ci mówiłem – to wcale nie jest ekologiczne, no ale jak już to przygotowałaś i ma się zmarnować, to może ja skorzystam…).

Korzysta ze wszystkiego. Z winem włącznie.

Próba nr 2 – niedziela. Plan: peeling pod prysznicem i masowanie olejkami. Niech już będzie ekologicznie, ale nie ascetycznie. Peeling (desperacko chcę pozostać w klimatach eco i naturalności) ma być kawowy, olejki – nabyte w profesjonalnym sklepie, gąbka prawdziwa, a nie żadne sztuczydło… Odkręcam prysznic… „Michaaaaaaaaaaaaaaaaał, czy mógłbyś włączyć ten cholerny piec???”…

Na wpół zamarznieta owijam się w szlafrok, smaruję balsamem (olejek poczeka „na zaś”) i obiecuję, że pierwsze, co zrobię, to zadzwonię jutro po pana serwisowego, co to zna się na wodzie i junkersach. I – wierzcie mi – nie ma w tle marzeń o polskim hydrauliku!

Z zimnego prysznica mąż nie ma ochoty korzystać, mimo publicznego głoszenia francuskiej idei „funkcjonowania w 17 stopniach ciepła” (mogłabym wówczas chodzić pod prysznic w futrze)!!! Jak to było, o tym punkcie widzienia???

Próba nr 3 – chyba środa… Plan, kąpiel. Jestem minimalistką. Tylko kąpiel stóp w soli, potem kremy, pedicure i boskie sandałki… Miska (wiem, to nie brzmi jakoś seksi, ale taka jaką można wygrać już zmienia postać rzeczy, prawda, choć to nie do stóp 🙂 przygotowana, ręcznik i utensylia obok… Dzwonek do drzwi… „Zapomniałem… Zielińscy zapowiedzieli się na dzisiaj…”.

Nie, nie jestem jeszcze wdową. Ale wszystko jest na dobrej drodze.

Gwoli jasności tak na koniec – mimo przeciwności walczę twardo i jednak od czasu do czasu się myję.

W zasadzie codziennie.

No prawie … 🙂

Marta
 za słuszną i trafną analogię do globalnego klasyka 😀

Spór pomiędzy zwolennikami wanien a zwolennikami pryszniców przypomina ten pomiędzy fanami Coca-Coli a fanami Pepsi. Każda ze stron przekonana jest o wyższości swojego faworyta, w wannie łatwiej się zrelaksować, Coca-Cola to klasyka, prysznic jest bardziej eko, a Pepsi jest słodsza, lecz tak naprawdę liczy się tylko to, czy można się komfortowo umyć lub ukoić pragnienie. Moim zdaniem wanna wygrywa, bo siedząc w niej można spokojnie sączyć Coca-Colę 😉

Weronika
 za zdefiniowanie typów ludzkich przez pryzmat… łazienkowego wyposażenia

Prysznic – dla minimalistów, którzy cenią sobie każdą wolną sekundę. Kawę piją na stojąco. Do pracy ni to idą ni to biegną, jeśli palą – to trzy papierosy naraz. Żyją szybko, intensywnie i zdarza się, że nie spłukują do końca szamponu z głowy. Jeśli w domu nie mają prysznica, biorą go w wannie –

niezdarnie kucają pośrodku i biczują się strumieniami wody. Jakże im współczuję!

Wanna – dla hedonistów, którzy cenią sobie luksus i wygodę. Piją z ulubionego kubka, którego nikt oprócz nich nie może ruszyć. Jedzą powoli, żują dokładnie i nigdy, przenigdy nie wyjdą na ulicę bez nałożenia na ciało pachnącego balsamu. Jeśli nie mają w domu wanny, prysznic biorą długo i cieszą się, kiedy zatka się odpływ. Woda sięga im do kostek, a oni czują, że żyją. Doskonale to rozumiem…

Lebiuszka
 za prawdziwie działającą na zmysły metaforę kołdry

Nie o to

chodzi, że muszę w niej czytać. Nie wiem ile z was naprawdę bierze książki do

wanny, ale ja nie posiadłam jeszcze umiejętności jednoczesnego nurzania się w

wodzie i trzymania suchą (a jaką) ręką papierowej książki. Nie, za bardzo lubię

książki, żeby poddawać je działaniom tego, co mokre. Wanna wygrywa ten

pojedynek tym, że gdy mój humor daleki jest od radosnego, a dzień daleki od ciepłego,

to ona proponuje mi kołdrę z wody. Znacie to uczucie, gdy po szyję leżycie (bez

książki, truskawek i innych gadżetów) w gorącej wodzie i czujecie się jak pod ciepłą

kołdrą? I to właśnie przekonuje mnie bez reszty. Ta kołdra z wody. Prysznic,

choćby bardzo się starał, ze swojego wartkiego strumienia kołdry mi nie utka.

Ale doceniam jego starania. Kołdrę, powiecie, to ja mam w łóżku. Ale niech mi

ktoś pokaże TAKĄ kołdrę. Kołdrę, której nie trzeba nagrzewać własnym ciałem –

kołdrę, która otula każdy centymetr leżącego i w mig go ogrzewa. O tę kołdrę mi

się rozchodzi właśnie. To jest ten zasadniczy plus, który przechyla szalę

zwycięstwa na korzyść panny wanny.

Patryk
 za szczerą prostotę w niebanalnym wierszu

Wanna to miejsce rozkoszy, czasem bączek z niej wyskoczy, jest to miejsce na rozmyśleń parę, nad sensem istnienia i słabym sucharem. W niej ponosi nas wyobraźnia… : płytka tafla wody była niegdyś wielkim akwenem nurkowym, piana dodawała nam starca urody, a otaczające nas zabawki zmieniały się w pirackie statki. Prysznic nie dozna tu aprobaty, bo czym może zachwycić urządzenie, które skazuje nas na stojące zmęczenie ? Jest jedynie zamiennikiem w chwili, gdy czas na szybkie obmycie bo…? bo goście przybyli..

Luiza
 za doskonałą ironię i jakże (to chyba oksymoron): trendy hipsterstwo

A ja postanowiłam być hipsterem i odważnie dowodzę że prysznic też może! Na przekór kodeksowi karnemu, prawom: fizyki, matematyki, chemii, historii i języka chińskiego, pod prysznic zabieram wszystkie swoje ulubione czytadła. I czytam, a jak czytam (+ 20 do szybkości). Świece, że niby tylko w wannie ? Nic bardziej mylnego, po treningu jogi nawet 5 się uchowa. Płatki róż a jakże! (całkiem miło łaskoczą w haluksy). Własnymi badaniami empirycznymi dowodzę, że prysznic to nie tylko nudny eko- lifestyle. A co do wanny, to jej banalne plusy spływają po mojej hipsterowej osobie! I zgodnie z nagłośnionymi w Polsce słowami „Bo nikt nie przekona nas, że czarne jest czarne, a białe jest białe”, mi nikt nie wmówi, że wanna to wanna, a prysznic to prysznic. Kropka.

Jurek
za codzienną fantazję małego chłopca

Oczywiście, że prysznic jest lepszy! Dzięki niemu czuję się jak Superman wchodzący do budki telefonicznej, w której też są drzwi, pokrętła i przede wszystkim słuchawka, a wychodząc jestem już kimś innym, niż gdy wchodziłem! W wannie można być co najwyżej mini piratem z mini statkami na niby-morzu.

Agata
za matematycznie poprowadzony dowód – tu nie ma pola do dalszej dyskusji q.e.d.

Hipoteza:

Nic tak życia nie umila jak w wannie spędzona chwila.

Dowód:

-z wanny można korzystać przez cały rok, w różnych okolicznościach (z karpiem pod

prysznicem jeszcze nikomu nie wyszło… albo ja o czymś nie wiem),

-moje małe rączki mogą robić różne rzeczy… z, nad i pod 😉 górką piany (prysznic

wymięka),

-wypicie lampki wina pod prysznicem to magia, nawet dla Copperfielda (o świeczkach nawet

nie wspomnę),

-w wannie można naginać czasoprzestrzeń! – kąpiel w łaźni parowej rzymskich term –

nie ma problemu, marokański rytuał z olejem arganowym – czemu nie, kąpiel

solankowa? – garść soli z Buska i po sprawie (pod prysznicem – awykonalne),

-pod prysznicem nie można tropić przestępców z Wallanderem (ani w wersji papierowej

ani z czytnikiem),

-podczas nalotu gości, po owocnej imprezie, w razie potrzeby izolacji od współdomowników,

w wannie można sobie uciąć drzemkę (widziałam takich pod prysznicem, ale oni mieli

mniej niż „18”, byli po kursie jogi albo grali w CSI (z nożem w plecach))

Wniosek: Wanna OLEWA prysznic

Co należało udowodnić

Mateusz
za grę słów, która nas rozbawiła „będąc z partnerką ogranicza moją wyobraźnię, nie mogę w niej za dużo świrować” i za męski pragmatyzm

To ja może zamiast wierszyka powiem tak po zwykłemu, bo ja prosty chłopak jestem 🙂

Wybieram prysznic zdecydowanie. Mniej sprzątania i mycia po sobie, można zaprosić partnerkę, a przy tym nieco więcej schudnąć, przy okazji mogę wymyć zęby pod bieżącą wodą, no i przy włączeniu muzyki mogę oddać się lekkim wygibasom podczas tańca pod prysznicem. A czemu nie wanna? Bo ogranicza ruchy, a będąc z partnerką ogranicza moją wyobraźnię, nie mogę w niej za dużo świrować, bo zaraz woda ląduje na płytkach, już nie wspominając o tym, że jest dużo czyszczenia, a przy goleniu zatyka mi się odpływ. Tak, to zdecydowanie jej duże minusy, więc ja wolę oddać się mojemu prysznicowemu rytuałowi 🙂

Blog ojciec
za absolutne oderwanie codziennych czynności od codzienności i przeniesienie ich w świat wyobraźni :D, no i za kondycję – 7 długości! Fiu fiu!

Uwielbiam wannę. Nie wyobrażam sobie położyć się do łóżka, bez uprzedniego skoku z pralki do wanny (rodzinnego oczywiście, dzieciaki też skaczą) i przepłynięcia co najmniej siedmiu długości.

 

 

GRATULUJEMY!
Ze zwycięzcami skontaktujemy się mailowo 🙂

Dziękujemy za wspólną zabawę, ale nie odchodźcie za daleko!

Za parę dni będziemy mieć kolejną niespodziankę!

 

Wpis powstał w ramach współpracy z Akademią Roca.

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.