Tak to było: jak zawsze wychodząc z auta sprawdzam zawartość torby z lapkiem, czy mam w niej wszystko, co będzie mi potrzebne poza autem. W tym portfel.

No i nie ma go, nie ma go też na fotelu ani w schowku – tyle zdążyłem omieść wzrokiem zanim w głowie odtworzył mi się ruch jaki wykonałem w toalecie w Kauflandzie w Lesznie – odłożyłem go na podajnik z mydłem. A jestem już w Kościanie.

Google: leszno kaufland kontakt, telefon i dzwonię, dwa, trzy razy nikt nie odbiera. Szybka analiza co było wewnątrz i ze stratą czego muszę się pogodzić – prawko, dowód, karty, gotówka, żadnej wizytówki, rachunku, czegokolwiek z telefonem do mnie… fuck! Zawrotka i kierunek Leszno, nie zdążyłem wyjechać z parkingu i dzwoni do mnie jakiś stacjonarny z kierunkowym leszczyńskim, jakaś pani: „Wie pan co…” pewnie mój portfel ktoś znalazł! – przerywam. „Tak i ta pani mówiła, żeby pan odebrał” No świetnie! A z kim ja zatem rozmawiam? „Bank Zachodni WBK”. Proste nie? A ja na to nie wpadłem, prędzej po fejsbukach bym szukał w przypadku gdybym to ja znalazł taki zestaw danych personalnych…

Znajdujesz portfel i niemal zawsze są w nim karty płatnicze a jeszcze lepiej jeśli jest i dowód osobisty bo masz pesel – tak mówi mi pani z wubeku, bo po peselu im najłatwiej znaleźć i dotrzeć do właściciela. A nawet bez peselu czyli z samą kartą znajdziesz posiadacza – jak widać – w niecałe pół godziny – bo przecież bank wie jaką kartę o jakim numerze komu wydał. Nie wiem co na to GIODO, ale kurde w takich przypadkach chyba nie powinno to podlegać pod ustawę, nie? No bez przesady…

Ale przeżywam, prawda? A wiecie, dlaczego? Już kiedyś w niemal identyczny sposób „zgubiłem” portfel z identyczną zawartością. Zostawiłem go w sklepie, w którym bywałem baaardzo sporadycznie i zupełnie nie pamiętałem o wizycie w nim w tamtym czasie, więc umknął mi na etapie tygodniowego poszukiwania zguby.

Zastrzegłem wówczas wszystkie karty, musiałem zrobić sobie wycieczkę do Poznania, bo tam jestem zameldowany, by wyrobić nowy D.O. i prawo jazdy… Bank wydał mi nowe karty, nawet poszedłem zgłosić zagubienie dokumentów na policję – wolałem – to był jednak komplet dokumentów a zupełnie nie wiedziałem, gdzie się podziały, natomiast kredyt na dowód to bardzo popularna usługa… 😛

Po dwóch tygodniach przyszedł do mnie list – tradycyjną pocztą, przekierowany z poczty z mojego miejsca zameldowania (stąd aż dwa tygodnie) pod adres aktualnego zamieszkania (miałem założoną tę usługę w moim urzędzie pocztowym), z informacją, gdzie jest portfel – tam gdzie go zostawiłem na ladzie 🙂 Więc też znalazca uczciwy i z jak najbardziej dobrymi intencjami tylko mniej pomysłowy. A ja i tak już przeszedłem gehennę z dokumentami, kartami, uczuciem nieodżałowanej straty… 😉 Właśnie dlatego tak się jaram tą akcją z wczoraj, bo było tak sprawnie i błyskawicznie, że nawet nie zdążyłem zapłakać 😛 !

Bo: są ludzie a nie ludziska, i do tego potrafią! A wszystkim trzem paniom, które mi tak pomogły należy się flaszka, jednak nie wiedziałem czy wypada tak bezceremonialnie z %, więc stanęło na czekoladzie! Oczywiście: „nie trzeba było, to zbędne, ja cieszę się, że mogłam pomóc”. Ale nie nie, drogie Panie, właśnie tę radość z niesienia pomocy należy pielęgnować, choćby taką milką toffeewholenut 😉 Wklejam foto, bo to rozwiązanie wczorajszej zagadki z Instagramu.

Dziękuję zatem raz jeszcze tymi oto słowy Pani Ani z E-Smoking World Kaufland Leszno, Pani (również) Ani z informacji Kaufland – niemieckie procedury jak ta lala – i Pani Ewie z… -kurcze chyba – bezetwubekakredytbanksantanderconsumerbankgroup 😛 , którą odnalazłem w leszczyńskim oddziale… a zdjęcia nie chciała sobie zrobić 😛

A Wy najdrożsi moi, już wiecie jak postępować i jak szukać tego co zgubił, jeśli zgubił portfel…

P.S. Jeśli jesteś bystry i właśnie zadajesz sobie pytanie co Pasek robił w damskiej toalecie, bądź co pani Ania w męskiej, to informuję, iż rzecz działa się w tej koedukacyjnej dziecięco-inwalidzkiej, tylko tam było mydło 😛