Paznokcie, kolczyki, rajstopki. Zabiję cię wyrodny rodzicu!

Tekst ten rodził mi się w głowie pod roboczym tytułem Paznokcie, kolczyki, rajstopki. Oto czym parenting stoi.

 

Ale nie. Poświęciłem chwilę, dłuższą nawet, na refleksję. Wgłębiłem się w genezę i anatomię pewnych zjawisk i wyszło, to co wyszło, że to nie żaden blogerski, elytarny parenting tym (i za tym) stoi ale to każdy z was, rodziców tak ma!

Jak? Tak, że kiedy poczuje rzuconą w sforę kość, dodatkowo posmarowaną jeszcze smalcem, to o tę głupią kość gotowi jesteście się pozagryzać. I to nie parenting robi, nie autorzy tekstów. Bo w tekście nie musi paść żaden konkretny przytyk, żadna ukierunkowana aluzja w którąkolwiek stronę, a wy drodzy rodzice – czytelnicy, czytelniczki (!), „mamuśki” i tak widzicie potencjał do rozpętania burzy. Co też na ogół skwapliwie wykorzystujecie.

To nie będzie więc prztyczek w nos, lub mocniej, kupa we własne gniazdo, czyli krytyka naszego środowiska autorów parentingowych. Zdecydowanie bardziej chcę, byście przed sobą drodzy czytacze postawili lustro i spojrzeli na siebie. Dlaczego ekscytują was najbardziej zagadnienia dotyczące INNYCH – ich postępowania, wyborów, postaw? Dlaczego w tak „newralgicznych” i ważkich kwestiach jak kolczyki, rajstopki, paznokcie?

Jeśli dziś napiszę tekst powiedzmy na 4 akapity o wyższości koloru amarantowego nad fuksją, to czy ktokolwiek podejmie z tym dyskusję? Spróbuje obalić mój gust/moje bezguście? Wytknie mi jak bardzo się mylę, chcąc mieć w toalecie na suficie gustowny jebitny fiolet? Nie. Ale jeśli napiszę, że ktoś dziecku „położył” ową fuksję na paznokcie w postaci lakieru i tego nie pochwalam, lub odwrotnie, że to ja dziecku memu to uczyniłem i doskonale mi z tym bo tak chciałem, to biczowanie dla niego lub znowu pod niebiosa z nim 🙂 . Niezbadane są wyroki internetów…

My, autorzy dotykamy różnych tematów, jesteśmy jak ten rzucający kość – ba! często tak przez ramię, nie odwracając się nawet, od niechcenia, ona już nam do niczego nie potzrebna. Wtem… nagle za plecami horda z pianą na pyskach, tumany kurzu, skowyt! I strzępy, i pożoga, i sodomia i gomoria :P.

Pamiętam żywą dyskusję między innymi na fejsbuku, kiedy telewizja zapowiedziała program mama kontra mama. I te głosy oburzenia, zniesmaczenia. Że to brzydkie, niegodne, niepoważne skakać sobie do oczu w telewizji za pioniondze. Że to przecież matki, rodzicielki, gatunek wyższy! Co ta telewizja, na psy…

 

Co innego tutaj. W internecie. Za darmo. I z godnościom osobistom! Wszakże!

Ta nie-ludzka natura…

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.