Siema, siema. Tytuł wpisu pewnie wyda się niektórym znajomy… Tak, tak – jest bliźniaczy do tego o tutaj: Dwa razy szybki kurczak na słodko – w tym wpisie podzieliliśmy się z Wami naszym sposobem na mega szybki, tani i smaczny obiad.
I do dziś zbieramy tego żniwo, czyli dostajemy od was informacje i zdjęcia, że to akurat tego dnia przyrządzacie tego czikena, albo, że stały się te dania waszymi kulinarnymi pewniakami i takie, takie!
Dziś u nas, przy deszczowej sobocie nastąpił impas i popadliśmy w nielekką konsternację, bo zupełnie nie mieliśmy pomysłu co na obiad – i tak do 13;30… To chyba dlatego, że tak rzadko spędzamy weekendy w domu i jak już się taki trafi to jest to dla nas sytuacja niestandardowa i zagubieni jesteśmy w realiach jak te dzieci we mgle, no dziś akurat w deszczu.
Leniwie zajrzałem do zamrażarki… pośród różnego bogactwa wszelkiej maści, wymarałem tam pół opakowania mrożonego szpinaku oraz opakowanie mrożonych malin… Coś mi już zaświtało! Będzie zupa malinowo-szpinakowa. He. He. He. Nie, no oczywiście pomyślałem o naleśnikach. Patrzę ci ja wyżej – do chłodziarki się rozumie – i jest – bingo: jaja, mleko i w szafie mąka! Będą naleśniory!
Gaddemyt, nie ma twarogu. No to po twaróg się przejdę a szanowną żonę zapraszam do smażenia placków – no bo przygotowanie ciasta naleśnikowego i smażenie naleśników to jest JEDYNA rzecz, która mi w kuchni jeszcze nie wyszła… Może bym bardziej powalczył o poćwiczenie w tym zakresie, ale Maria skutecznie mnie demotywuje, w ten sposób, że robi doskonałe i idealne ciasto! Więc po co ja mam się tym parać!
Dobra! Bo miało być na szybko a ja się tu rozciągam! Od razu zaznaczam miśki drogie, że to jest danie banalne, bo takie ma być! Jego zaletami są: czas przygotowania, cena, uniwersalność, walory smakowe 🙂 .
FARSZ NA SŁODKO
– kostka twarogu półtłustego
– dwie łyżeczki cukru
– dla aromatu może być wanilia, cynamon i takie, takie
– dwie łyżki mleka/śmietany/jogurtu – tego co jest w lodówce a pleśniaczek jeszcze nie zarezerwował 😛
Wymięszać to, utrzeć na w miarę gładko – hehe, dobrze, że napisałem, bo byście nie wpadli 🙂
– maliny – podgrzać w rondelku, dosłodzić ile trzeba, zblendować na gładko lub też nie, ja wolę zblendowane – fajny sosik jednolity z tego wychodzi
FARSZ NA SŁONO-PIEPRZNIE
– kostka twarogu półtłustego
– ileśtam mrożonego szpinaku – nie wiem bo to była jakaś część całego opakowania a ilość też zależy od tego jaką proporcję sera do zielonego lubisz, ja miałem chyba 5 mrożonych krążków tego szpinaku z biedry
– dużo soli i dużo pieprzu
– trzy ząbki czosnku
– masła łyżka
Zamrożony szpinak razem z czosnkiem rozpuścić na maśle i podusić chwilę, zdjąć z ognia, wrzucić do tego twaróg, mieszać, pieprzyć i solić ile lubisz, ale musi być sporo, żeby nie wyszło mdłe.
I tak w pół godziny, a nawet nie, masz obiad dla trzech osób! U nas jeszcze kolacja z tego była.
A! Ciasto! Jak zrobić ciasto! Tego nie wiem, bo to Maria robi, ja jak robiłem kiedyś to tak je ukręciłem, że z patelni zdejmowałem omlety a nie naleśniki. A z Marią mamy teraz ciche dni i mi nie chce powiedzieć jak ona robi to ciasto. Więc może w komentarzach Wam zdradzi, jeśli poprosicie…
Ha. Ha. Ha. Żartowałem. #sucharmodeon
CIASTO
– mleko, około 0,5 litra
– 2-3 jajka
– mąka – na oko, 10-20 łyżek
– cukier 2 duże łyżki
– sól – szczypta
– przegotowana woda gorąca lub letnia
Do misy wlewamy mleko, wbijamy jajka, włączamy mikser na najniższe obroty i dodajemy mąkę, następnie cukier i sól. Dodatkowo wlewamy do ciasta odrobinę (lub tyle, ile trzeba) przegotowanej wody – dzięki temu ciasto będzie elastyczne, a naleśniki mogą być ekstremalnie cienkie, właśnie takie lubimy najbardziej! Kiedy konsystencja ciasta jest już odpowiednia, czyli taka by ciasto samo pod wpływem okrężnego ruchu patelnią rozeszło się po całej jej powierzchni, bierzemy pędzel spożywczy i delikatnie smarujemy rozgrzaną patelnię olejem – smarujemy tak patelnię co 2-3 naleśniki. Jeśli nie mamy pędzla w domu lejemy minimalną ilość oleju na patelnię co 3-4 naleśniki. Ogień pod patelnią początkowo robimy na największy, a kiedy ciasto znajduje się na patelni zmiejszamy do minimum. Kiedy widzimy, że ciasto jest za gęste i zbyt powolnie otacza powierzchnię patelni, dodajemy ciepłej, przegotowanej wody – ciasto powinno szybko i sprawnie, cieniutką warstwą oblać powierzchnię patelni, wtedy naleśnik będzie idealnie cienki 🙂
To powyżej to od Marii, bo ja w ramach swej niekompetencji to nawet nie odważyłem się napisać jak zrobić takie ciasto! Przeklęte ciasto! 🙂
No i klasyczne omnomnomnomnom. Bo to naprawdę smaczne jest. I takie rodzinne, bo naleśniki we troje robimy 🙂
P.S. do tych szpinakowych jakiś sos mógłby być – jakieś pomysły?