13 miesiąc Miszel 40 st. Celsjusza – ząbki czy trzydniówka? Objawy, domowe leczenie i nasze zdjecia

To miał być zwykły spokojny piątek. Taki jak zawsze. Niestety, był zupełnie inny.

 

Nie wierzyłam, kiedy mówili „Drugie dziecko jest inne”, „Zobaczysz, przy drugim dziecku nie będzie już tak łatwo”. Śmiałam się z tego i w myślach sama sobie mówiłam: „Dziecko ma tych samych rodziców, będzie wychowywane w ten sam sposób. Co nas może zaskoczyć?” Zaskakuje nas niemal wszystko, każdego dnia.

 

 

DZIEŃ 1.

W piątek obudziłam się o 5:00. Misia spała przy mnie. Była cała czerwona i gorąca. Zmierzyłam temperaturę ciała, miała 38,1 st. C i temperatura rosła. Obudziłam Kubę. Podaliśmy odpowiednią dawkę Nurofenu. Po dwóch godzinach Misia nadal miała 40 st. C. Podaliśmy Pedicetamol. Gorączka uspokoiła się. Wieczorem Misia miała kąpiel. Lek przeciwgorączkowy podany był również wieczorem. Noc była w miarę spokojna.

 

DZIEŃ 2.

W sobotę rano było dokładnie to samo, jak w piątek. Wysoka temperatura ciała, Mała cała rozpalona. Znowu podany Pedicetamol, który zaczął działać po 30 minutach. Po południu zrobiliśmy sobie spacer i wszystko wskazywało na to, że to znowu ząbki, bo dokładnie te same objawy Miśka miała parę tygodni wcześniej, gdy wychodziły jej górne jedynki. Wieczorem ponownie temperatura ciała wskazywała gorączkę, więc znowu podaliśmy lek przeciwgorączkowy na noc. W nocy wydawało się, że jest OK.

 

DZIEŃ 3.

Niedzielny poranek znowu witał nas 40 st. C, ale po podaniu syropu temperatura ciała wróciła do normy. Czekałam na te ząbki i czekałam. Oglądałam dziąsła Małej, zaglądałam do buzi, wkładałam palce, ale nic nie wyczuwałam i nic ząbkowego nie widziałam. Dodatkowo Misia nie miała żadnego kataru, nie wkładała przedmiotów do buzi, wydawało się, że dziąsła nie są rozpulchnione czy zaczerwienione. Tylko wysoka gorączka kierowała mnie w stronę ząbkowania – żadne inne objawy nie wskazywały na to. Wyjście było tylko jedno: czekać i obserwować dziecko. I to obserwowanie przyniosło swoje efekty.

Następnego dnia zobaczyłam coś zupełnie innego.

 

DZIEŃ 4. TRZYDNIÓWKA

W poniedziałek rano, gdy tylko otworzyłam oczy, zobaczyłam wysypkę na twarzy Miśki. Małe krosteczki, których nie dało się nie zauważyć. Gdy rozpięłam śpioszki okazało się, że kropeczki są na całym jej malutkim ciele. Już wiedziałam, że to trzydniówka. O czym pomyślałam w tym momencie? O tym, że „Gabi tego nie miała”.

O trzydniówce słyszałam już 5 lat temu. Moja kuzynka, mama dwójki dzieci, mówiła mi, że trzydniówka występuje u dzieci między 6 a 36 miesiącem życia i że to zupełna norma. Podobno nawet czteroletnie dzieci też chorują na trzydniówkę. Są takie choroby wieku dziecięcego, które dziecko musi przejść i koniec. Szczerze powiedziawszy, czekałam na tą trzydniówkę. Byłam ciekawa, czy ją rozpoznam i jak Gabi będzie ją przechodzić. Czekałam 5 lat i doczekam się dopiero teraz.

 

 

OBJAWY TRZYDNIÓWKI

Objawy zawsze są takie same. Szybko przychodzą i podobno bardzo szybko przechodzą. U nas trzydniówka trwała 7 dni, gorączka utrzymywała się przez 4 dni, krosteczki przez ponad 4 dni. Równo po tygodniu wysypka przeszła i gorączka również. Jak ręką odjął 😉

Podsumowałam objawy trzydniówki Miszel:

#1 Nagła wysoka temperatura ciała dochodząca do 40 st. C utrzymująca się 3-5 dni.

#2 Brak lub osłabienie apetytu

#3 Po ustąpieniu gorączki pojawia się plamista wysypka – widać ją głównie na: twarzy, tułowiu, rączkach. Utrzymuje się 2 dni – u nas było około 4 dni.

#4 Może pojawić się biegunka, drgawki gorączkowe.

#5 Dziecko bardzo mocno poci się w nocy.

#6 Trzydniówka to choroba zakaźna. Dziecko zaraża przed pojawieniem się wysypki.

#7 Trzydniówka ustępuje samoistnie. Leczy się ją jedynie lekami przeciwgorączkowymi.

#8 Inna popularna nazwa to rumień nagły.

 

 

TRZYDNIÓWKA NASZE LECZENIE

Misia, która jest wesołym, radosnym dzieckiem stała się w jednej chwili bardzo płaczliwa, niechętna do zabawy, cały czas chce być na moich rękach. Nic ją nie cieszyło, nie miała apetytu, na szczęście piła mleko z piersi lub wodę, często, ale w małych ilościach. To było zupełnie inne dziecko, marudne i widać było, że coś jej dolega. Średnio zareagowała na Nurofen i dopiero Pedicetamol pomógł w walce z gorączką. Podawany w miarę regularnie co 8 a nawet co 6 godzin przez całą dobę sprawił, że Misia w miarę dobrze spała i normalnie funkcjonowała w dzień.

Ogólnie etap trzydniówki wspominamy dobrze. Nie była to może wycieczka do Disney Landu tylko choroba dziecka, ale zachowaliśmy zimną krew, nie było wielkiej paniki (chyba dlatego, że cały czas obstawiałam ząbki!). Oczywiście, gdy zobaczyliśmy na termometrze 40,1 st. C to lekko nas zmroziło i w głowie zapaliła się czerwona lampka, było czuwanie w nocy, a ja w myślach pakowałam naszą torbę do szpitala i byłam już w drodze na oddział dziecięcy. Miałam również podejrzenie, że to może być zapalenie układu moczowego, bo Miszel parę dni wcześniej kąpała się w przydomowym basenie. Myślałam również, że to jakiś wirus lub bakteria złapana od innego dziecka – mając kontakt z innymi ludźmi nigdy nic nie wiadomo i zawsze można się czymś zarazić.

Na szczęście to była tylko trzydniówka, którą zarazić można się od innego chorego dziecka lub od dorosłego. Ja do dziś nie mam pojęcia od kogo Miśka mogła się zarazić – być może chorobę z przedszkola przyniosła Gabi? Teraz to już nie ważne.

 

ZBIJANIE TEMPERATURY

Miszel bardzo długo miała temperaturę ciała bliską 40 stopni Celcjusza. Zbijaliśmy temperaturę za każdym razem gdy miała 38,5 st. C. Początkowo podawaliśmy naprzemiennie Nurofen i Pedicetamol przez pierwszą dobę, ale gdy zorientowaliśmy się, że Nurofen nie działa zaczęliśmy podawać tylko Pedicetamol. Na szczęście Pedicetamol dobrze działał, a Misia nie była po nim ospała, nie miała biegunki, czuła się prawidłowo. Nie było też drgawek czy utraty przytomności – o czym uprzedzał nas pediatra.

 

JAK DBAĆ O KROSTKI NA CIELE

Wysypki na ciele nie smarowaliśmy niczym. Dbaliśmy o to, by nie przegrzać ani nie przewiać dziecka. Chodziliśmy na spacery przed dom, na plac zabaw. Unikaliśmy skupisk ludzi, by nie narazić Miśki na powikłania – była osłabiona i mogła złapać inny wirus, więc wspólne zakupy w markecie odpadały. Wietrzyliśmy pokój w którym spała Miszel. Wysypka tak szybko jak się pojawiła, równie szybko zniknęła, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu.

 

PLUSY TRZYDNIÓWKI

Pediatra powiedział, że w tym całym nieszczęściu jest jedna dobra rzecz: dzieci, które przeszły trzydniówkę mają trwałą odporność na ten wirus. Słabe to teraz pocieszenie, ale moja kuzynka też wspominała o tym, że jak dziecko raz przejdzie trzydniówkę to ma się ją z głowy do końca dzieciństwa. Więc w kalendarzu możemy zapisać, że 13 miesiąc Miszel przywitał nas trzydniówką 😉

Miszel przechodziła trzydniówkę dokładnie 06.06.2017.

 

I jeszcze jedna ważna informacja: zawsze każde dziecko warto obserwować przez 3 dni – tak też zrobiliśmy tym razem. Gdyby czwartego dnia nie pojawiła się wysypka pojechalibyśmy na wizytę do pediatry. W tym konkretnym przypadku wystarczyła konsultacja telefoniczna. Pamiętaj jednak, że w innym przypadku zawsze najpóźniej czwartego dnia należy udać się na wizytę do specjalisty.

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.