Ile pieniędzy potrzebujesz, by móc zostać tatą. Ale takim przetatą!

Racjonalne finanse w rodzinie okiem ojca

Kiedy byłem młody, no wiecie – liceum, studia – nie potrafiłem oszczędzać.

Już wtedy, a nawet wcześniej potrafiłem zarobić, ale nie umiałem zaoszczędzić. Chyba też szczególnie nie chciałem, nie próbowałem. Ba! Byłem w otwartej opozycji do takiej postawy – ciułania, liczenia, przewidywania, planowania. Byłem hulaką!

 

Było tak: wypłata na konto i w miasto, nabywać dobra – takie motto mi przyświecało! A i klientem banków byłem ulubionym – „panie Jakubie na podstawie historii rachunku ma pan u nas zdolność kredytową na 50 tysięcy, proponujemy atrakcyjne oprocentowanie kredytu gotówkowego…” No, skoro tak to dyszkę sobie wezmę, 50 nie potrzebuję, ale dyszka w sam raz… Na co? A nie wiem, dają to sobie wezmę… Auto nowe z salonu? Na kredyt? Też, bo kto „bogatemu” zabroni? Voila, la dolce Vita!

 

Ciułaj, ciułaj – i po co ci to?

Śmiałem się wtedy z tych co odkładają, mówiłem im: dziś odkładasz, liczysz ten swój procent składany, ile to za X lat (gdzie niemal zawsze X>10 lat) będziesz już miał i jaki to ustawiony będziesz, a jeśli jutro na głowę cegła ci spadnie albo samochód na zielonym cię unicestwi… to co z tego będziesz miał? Korzystaj, wydawaj, teraz, dzisiaj, carpe diem! Bo po co dziś sobie odmawiać, odkładać od buzi, w imię jakiejś odległej i w żaden sposób nie zagwarantowanej świetlanej przyszłości, gdzie to dolarami niby do pieca będę dokładał. To ja wolę teraz te dolary przeznaczyć… Za zapiekanki 😛 choćby!

Miałem nawet w pracy ówczesnej takiego kolegę, z którego to z innymi kolegami żartowaliśmy zeń, że Młody to się z kalkulatorem przyrośniętym do łapy urodził a rodzicom swym na starość fakturę vat wystawi za opiekę nad nimi. Natomiast marżę, którą zarobi w danym miesiącu miał wyestymowaną już trzydziestego dnia – miesiąca poprzedzającego… Zarabiał, lokował, na giełdzie kupował, oszczędzał, negocjował koszty, zbierał paragony, zapisywał w excelu – wszystko! Nawet zakup zapalniczki za 1 zł! Dla mnie to było nie do pomyślenia.

 

 

Pieniądze wartością samą w sobie?

Nigdy na pieniądzach mi nie zależało, na skupianiu się ile to ich nie mam, na składaniu na kupkę. Wchodzi dochód, to trzeba znaleźć „kosztów” tyle, by ten dochód skonsumować – to była moja filozofia. Potrafiłem przejeść każdą kwotę. Daj mi 2 tys. i tydzień – znika, daj mi 20 tys. i tydzień – znika jeszcze szybciej!

Po dziś dzień pieniądze nie stanowią dla mnie wartości samej w sobie, stają się wartością, kiedy zmieniam je w coś. W coś fajnego! Ciuch, film w kinie, samochód, wycieczkę, lody, komputer, łososia na śniadanie, wielką kanapkę w Subway’u, obiad w restauracji – po prostu mój lub czyiś lepszy nastrój… Z naciskiem na czyiś, bo od kiedy jestem tatą, staram się być przetatą, stąd pieniądze, środki płatnicze stają się przeliczalne na konkretne uśmiechy, dwa małe uśmiechy.

 

Mierne podrygi, czyli zbieram paragony

Ale, ale… Miaaałem przebłyski na oszczędzanie w życiu! Dwa. Raz podpisałem umowę z jakimś funduszem na polisolokatę, na 10 lat (to był minimalny okres 😉 zerwałem po ok. półtora roku zostając z niczym. A bo żal mi było tych paruset złotych miesięcznie na coś z czego nie wynikała żadna namacalna korzyść tu i teraz. Drugie podejście do ustabilizowania swoich finansów – zgoła inne – to klasyczne liczenie wydatków i panowanie nad nimi oraz planowanie. Gdzieś o tym słyszałem ale zupełnie nie wiedziałem jak się do tego zabrać. Zacząć chyba trzeba od zbierania informacji o kosztach, czyli np. zbieranie paragonów. I tak zacząłem. Tak też skończyłem – miesiąc, może nawet nie, zbierania do pudełka świstków i kwitków i wszystko jak krew w piach… 🙂 Ani razu do tego nie zajrzałem nawet 🙂 Słabo prawda?

 

 

I jak tu wybudować dom?

Dziś sam jestem dziadkiem, więc cóż mógłbym dać mojemu wnukowi…

A dokładnie to: dziś jestem tatą, mężem, głową rodziny. I myślenie o dziś i jutrze trzeba umieć przestroić na te rejestry. Wyłączyć opcję hulaki a stać się prawdziwym rodzinnym przeksięgowym!

Ostatnio poczyniłem z sukcesem pewne ruchy na moich pasywach, spieniężyłem nieruchomość, która swoje już odrobiła a teraz można z niej było wyjąć. Wszystko w perspektywie w myślą by zachować to dla nich – dla moich przecórek. Moim marzeniem jest wybudować im domy, chyba każdy o tym marzy? A przynajmniej zapewnić w „posagu” jakąś konkretna nieruchomość. Zacząłem drapać się w głowę, ile muszę zarabiać by to marzenie zmaterializować… No trochę wyszło. Kombinuję dalej – a gdyby tak w pewnym etapie posiłkować się kredytem… No, ok, ale spłacić i tak trzeba i to jeszcze z frycowym dla banku… No i tym ciągiem myślowym zakręciłem kółko i nagle w tył mojej łepetyny walnęło mnie wielkie i ciężkie: OSZCZĘDZANIE!

Krótko: z pewnością łatwiej i szybciej dane mi będzie spełnić moje marzenie o dobrej przyszłości dla dzieci jeśli sam sobie pomogę – dziś, teraz, tu i zaraz.

 

 

No więc jak oszczędzać pieniądze?

Powtarzam ostatnio maksymę która mi przyświeca w wielu aspektach życia jako dorosłego faceta – głowy rodziny. Człowieka odpowiedzialnego po prostu. Otóż większą moc mają nasze małe działania ale wykonywane systematycznie, niejako w tle, w formie nawyku, niż jakieś wielkie, huczne pojedyncze postanowienia.

Jak wspomniałem, pozyskałem ostatnio nieco środków ze sprzedaży nieruchomości i kiedyś szałaput Kuba szukałby szybkiej okazji by tę kwotę od razu najlepiej podwoić jakąś szybką akcją, szybką i ryzykowną pewnie. Ale nie dziś. Dziś priorytetem jest pewność, bezpieczeństwo i stabilizacja. Postawiłem więc na lokowanie ich w najprostszym instrumencie – rachunek oszczędnościowy z oprocentowaniem lub lokata. Miałem czas, więc porównywałem oferty. Mój dotychczasowy bank na ROR „proponuje” całe 0%, czyli ma moje środki za darmo, na lokacie daje z kolei szalony 1%. Odezwał się we mnie ciułacz więc szukam dalej. Znalazłem. Sam do końca nie wierząc, upewniałem się i jednak: 2,7% w skali roku na Koncie  Oszczędnościowym w Banku PEKAO S.A. Wow! No to są konkrety!

 

 

2,7% w skali roku na Koncie Oszczędnościowym przez 180 dni od otwarcia konta do kwoty 10 tys. zł

 

Tak bardzo konkrety, że ową ofertę Konta Przekorzystnego postanowiłem prześwietlić głębiej. I co się okazuje? Nie tylko przesensacyjne 2,7%, ale też np. coś co przetata i każdy kierowca i właściciel bryki lubi baaardzo –100 zł zwrotu za OC na samochód z PZU SA. I uwierzcie, że kiedyś taka propozycja raczej by mnie nie obeszła, bo czymże wówczas było dla mnie 100 zł, ale dziś, sam często edukując finansowo Starszą przeliczam jej jakąś sumę na… gałki lodów. I wiecie ile to jest gałek lodów, taka stówa? 50 gałek! No przepysznie! A ile punktów do bycia przetatą, który lody kupi bez narzekania.

 

 

Zwrot kwoty 100 zł za nowo zakupioną lub odnowioną polisę OC na własny pojazd mechaniczny w PZU SA.

 

Dalej. Kolejną MINIMUM stówę dostanę za to, że ja (ja najmniej), moja żona i moje córki będą gadać przez telefon. Tak, tak – coś co może stać się źródłem częstych konfliktów i osią niezgody – wysokość rachunków telefonicznych, z Kontem Przekorzystnym będzie całkiem przyjemne, bo mogę skasować do 100 zł zwrotu za rachunki za komórkę .

 

 

7% zwrotu za faktury za telefon komórkowy opłacane przez polecenie zapłaty

 

Ok, ale jak tak dają i dają to na pewno gdzieś zabiorą, prawda? Uwielbiam w bankach tę magiczną tabelę opłat i prowizji :). Mały druczek a ile ciekawostek. Więc też sprawdzam, tym bardziej po moim ostatnim doświadczeniu w moim dotychczasowym banku, kiedy zgubiwszy kartę, zastrzegłem ją i zamówiłem jej duplikat. Po czym otrzymuję zupełnie inną – inny emitent i za całkowicie innych warunkach korzystania! Np. jeden z mega dla mnie istotnych – bezpłatne wypłaty z bankomatów – tak miałem na tej zgubionej karcie, a na nowej 5 zł(!) za każdą wypłatę! A do tego oczywiście opłata miesięczna za kartę. No niesmak bardzo! Jak zatem wygląda to w Koncie Przekorzystnym? UWAGA! 3 razy ZERO! 0 zł za kartę, 0 zł za wypłaty, 0 zł za prowadzenie konta! Niewiarygodne a jednak!

 

 

 

Jest coś co mi zostało z lat kawalerskich – zamiłowanie do nowości. Byłem w grupie jednych z pierwszych posiadaczy konta internetowego, pamiętam, że zakładałem je w pracowni informatyki Politechniki Poznańskiej, musiał być to rok 2001, kawał czasu. Dziś samo konto z dostępem przez internet nie robi już wrażenia – standard nad standardy, ale pojawiają się kolejne nowinki, które ułatwiają lub umilają poruszanie się w finansach codziennych. Najbardziej widać to w płatnościach – zbliżeniowo, telefonem, numerkiem, niedługo będziemy mogli zapłacić mrugnięciem powieki 🙂 . Tymczasem Bank PEKAO S.A. daje bankowość mobilną PeoPay – aplikację do wszystkiego co potrzebne: płatność, przelew, wypłata. No i blisko już tego mrugania powiekami, bo możesz się logować odciskiem palca. Przenowatorsko!

 

 

Kiedy masz dzieci widzisz na co dzień jak się zmieniają, jak dorastają, nabywają nowych umiejętności, ale i my, rodzice, już w życiu dorosłym dojrzewamy do pewnych postaw, nawyków, decyzji… Formalnie stajesz się dorosłym w dniu 18 urodzin, faktycznie wydaje ci się, że dorosłeś tak po 20 roku życia, bo albo studia, no to już przecież poważna rzecz, albo pierwsza praca, mieszkanie bez rodziców, nie na swoim raczej, ale bez rodziców na pewno. To przecież dorosłość jak się patrzy, bo herbatę samemu trzeba parzyć – mama nie poda – i taka to jest skala odpowiedzialności w tej „dorosłości”. O właśnie, odpowiedzialności – bo faktycznie dorosłym jesteś kiedy stajesz się odpowiedzialny, bierzesz na siebie byt swój, drugiej osoby, dzieci.

 

Stajesz się tatą, mężem, głową rodziny… Dobrze jest dojrzeć do wyborów, umieć się w nich poruszać, w gąszczu decyzji podejmować te optymalne, by być przeszczęśliwym.

 

 

Partnerem wpisu jest Bank PEKAO SA

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.