Mamo! Wspieraj mnie, nie oceniaj się!

 

Ile razy, odkąd jesteś mamą, miałaś wątpliwości? Ile razy nie wiedziałaś? Jak często działałaś intuicyjnie? A może nawet czułaś się postawiona pod ścianą i wiedziałaś, że musisz zrobić coś, ale nie wiedziałaś co?

 

 

Praktycznie każda nietypowa sytuacja w macierzyństwie to właśnie takie dylematy. Kiedy coś dzieje się pierwszy raz – po prostu nie wiesz. A nawet kiedy zmagam się z czymś już po raz któryś, to albo nie pamiętam, co w przeszłości było skuteczne, albo… co gorsze, to co kiedyś działało dziś już nie działa! Bo dziecko w innym wieku, bo sytuacja inna, albo przecież każde dziecko jest inne, a więc inne też sposoby.

 

 

Uwierz mi – każda z nas to ma. Milion pytań, miliony myśli w głowie i zwątpienie:

Czy tym razem się uda? Czy dam sobie radę?

 

Niestety pytania te pojawiają się, bo każda mama jest oceniana – przez inną mamę, przez siostrę, kuzynkę, babcię, przez osoby z najbliższego otoczenia, przez samą siebie. Świadomie lub nieświadomie wiemy o tym, że nasze macierzyństwo już od dnia urodzenia naszego dziecka jest oceniane.

I każda z nas finalnie doskonale sobie radzi! Choć dróg do zwycięstwa może być mnóstwo. Daleko nie trzeba szukać, ot częsta sytuacja. Kiedy dziecko jest chore, osłabione, gorączkuje, nie ma apetytu – jak to potocznie się mówi: „moje dziecko nie jest sobą”, jest jakieś inne. Ja też wtedy nie jestem wtedy sobą, bo działam pod presją czasu, bo szukam najlepszego i najszybszego rozwiązania, by odzyskać MOJE dziecko.

 

 

Stres i nerwy, które zaczynają mną rządzić powodują, że czasami tracę głowę i chłodny osąd sytuacji. Na szczęście mam wtedy obok Kuburka – od pierwszego dziecka, od Gabi, od prawie 7 lat. To on ogarnia te wszystkie chorobowe tematy: jeździ na wizyty do lekarzy, zna na pamięć nazwy leków i ich substancje czynne (!) a nawet dawki ich w nich! Odlicza godziny podawania czy to leku przeciwgorączkowego, czy antybiotyku. Umie nazwać wszystkie objawy w rozmowie z lekarzem, a do gabinetu często idzie z postawioną przez siebie diagnozą. I prawie nigdy się nie myli – lekarz potwierdza! ? Czym więc ja się tak przejmuję?

Tym, że moje dziecko cierpi a ja chciałabym zrobić wszystko, żeby to zmienić. Bo leczenie to jedno, zadziała i w końcu ten zły czas minie, ale póki co moje dziecko potrzebuje… No właśnie: czego potrzebuje?

 

 

Gdzie szukać tej odpowiedzi? Zadzwonić do siostry, szwagierki, zapytać bardziej doświadczoną teściową, znajomą mającą starsze dzieci, zapytać na forum, na fejsbuku?

Jak to mówią, miliony pytań i zero odpowiedzi. Bo każda odpowiedź może być zła lub dobra.

Na szczęście każda mama może liczyć na zdanie „eksperta”, prawdziwego fachowca w dziedzinie chorób dzieci. Wystarczy iść za ich wskazówkami i, może problemy nie znikną same, ale będzie zdecydowanie łatwiej wspólnie – wraz ze swoim dzieckiem – przez nie przebrnąć.

 

 

Jeśli podobnie jak ja, miewałaś lub nadal miewasz mnóstwo rozterek, kiedy Twoje dziecko choruje, obejrzyj proszę ten film. Znajdziesz w nim kilka sprawdzonych i potwierdzonych sposobów na matczyne rozterki.

 

I jakie wrażenia masz po obejrzeniu filmu? Łatwiej, prościej, jaśniej? Ja uroniłam łezkę oglądając ten film. Banalne, prawda? Wiesz już „Co robić?”? Ja wiem. Od zawsze wiedziałam, tylko czasami trzeba się upewnić, że robię dobrze.

 

Tak niewiele właśnie trzeba, by dla swoich Myszek być dobrą Wróżką, która odczaruje zły czas albo Superbohaterem, który działa w mgnieniu oka!

 

 

Partnerem wpisu jest Nurofen

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.