Co robimy w domu, kiedy jesteśmy w domu – nasz plac zabaw!

 

Nastał czas zbliżającej się jesieni, rytm szkoły, przedszkola, pracy. Koniec z całodzienną labą na upale, z wyjazdami na całe dnie, czy tygodnie. Zostaje mnóstwo wspomnień, mnóstwo za małych ciuchów, bo dzieci urosły 🙂 i ostatnie podrygi lata.

 

To nie znaczy, że mamy zamykać się w domu. W 4 ścianach i oglądać telewizję, czy lepić plastelinę 😉 całe popołudnia. U nas to niemal rytuał w takie dni przejściowe i powszednie. Kiedy już wszystkie dzieciaki zejdą się popołudniem w domu. Gabi ze szkoły, Misia z przedszkola i Kornel od niani. To siedzimy jeszcze do ostatnich promieni słońca na dworze.

 

 

Latem do dyspozycji w wakacje był cały dzień i pogoda piękna i przewidywalna. Można było zaplanować jakąś większą aktywność, poza domem, jakaś wycieczka rowerowa, lody w innym mieście, cokolwiek. Teraz kiedy zostają tylko coraz krótsze popołudnia, staramy się ten czas zagospodarować w obrębie naszego podwórka. I chyba nam to wychodzi. Mając takie „zaplecze” raczej trudno by dzieciaki się nudziły. A te kilka godzin to idealny czas by jeszcze je wymęczyć przed lub po kolacji. Dotlenić, by ładnie spały i by mogły po prostu pobyć razem, teraz kiedy cały dzień spędzają osobno.

 

 

Na podwórku mamy do ich pełnej dyspozycji dwa trawniki, trampolinę, mnóstwo rowerków, hulajnóg, auto elektryczne, plac zabaw z dwiema huśtawkami i zjeżdżalnią (o którym pisałem TUTAJ) i w końcu udało mi się postawić TEN DOMEK. Najpierw nie mogłem się zabrać za montaż choć to okrutnie proste, potem jak już stał zmontowany, nie miałem możliwości przestawić go w miejsce docelowe – czyli na naszą „plażę”, a potem zostało jeszcze wykończenie go stylowymi zielonymi dodatkami, no i podłączenie „linii telefonicznej” 🙂 bo t jest największa gratka tej nieruchomości ;).

 

 

Ale w końcu jest, udało się, stoi! Stoi i cieszy, najbardziej Michalinę i Kornela oczywiście, bo to domek właśnie dla takich przedszkolaków. To co tam się dzieje zależy tylko od wyobraźni tych maluchów. Była tam już pizzeria, gabinet lekarski, cukiernia z lodziarnią, warsztat samochodowy, straż pożarna. Długo by wymieniać.

 

 

 

I tak do wieczora biegają te dzieciaki, póki co nawet boso jeszcze, od atrakcji do atrakcji na tej naszej posesji, a domek Fat Moose to typowa BAZA, centrum życia kulturalnego i rozrywkowego 😉 . Nasz Gruby Łoś jest z nami pierwszy sezon ale widzę, że wiele jeszcze przed nami :).

 

 

 

Spodobał Ci się mój wpis?

Wpadnij na INSTAGRAM OCZEKUJAC

 

 

oraz na FACEBOOK OCZEKUJAC 

 

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.