Zachwyt nad Puciem. Czy na pewno nie jest lekko przesadzony?

 

Prędzej czy później każdy rodzic usłyszy o Puciu. Do naszych uszu słówko to dobiegło już ładnych parę lat temu. Najpierw raz, potem drugi, trzeci. W końcu mieliśmy wrażenie, że wszyscy rodzice wiedzą, o co chodzi, a my jedyni – nie!

 

 

Oczywiście szybko nadrobiliśmy zaległości, a mały Pucio został z nami na bardzo, bardzo długo. Na czym jednak dokładnie polega jego fenomen? I czy tak liczne jego zachwalanie nie jest lekko przesadzone?

 

 

Pucio, czyli mała książeczka, która podbiła serca polskich rodziców

Pucio to nikt inny jak bohater książeczek autorstwa Marty Galewskiej-Kustry: doktora nauk humanistycznych, logopedy i pedagoga dziecięcego. Książeczki te dostarczają mnóstwa zabawy, ale ich nadrzędnym celem jest pokonanie różnych problemów związanych z wymową i intensywne wsparcie rozwoju mowy dziecka. Po już kilku latach obecności serii Pucia u nas w domu możemy śmiało stwierdzić, że książki te swoje zadania – zarówno rozrywkowe jaki edukacyjne, spełniają DO SKO NA LE!

 

 

UWAGA, UWAGA! Nie dajcie się zwieść, być może pierwszemu wrażeniu – takiemu na szybko po wzięciu książki do ręki z półki w księgarni – że może za mało treści, że może banalne, że małe literki… Że ok, piękna książeczka (ta grafika! te kolory i postaci!), ale jednak wciąż to po prostu tylko książeczka. Ot, jedna z wielu. NIE, NIE, NIE! Sami jakiś czas nie sięgaliśmy po nią w domu. Aż się zaczęło. Po pierwszym razie, dzieciaki nie prosiły już co wieczór o poczytanie bajeczki, a tylko „pocytamy dziś PUCIA?”. Naprawdę, to jest fenomen. Pucio jest jak kultowy film, którego treść możesz znać na pamięć i tak tylko po niego nadal chcesz sięgać. I nasze dzieci tak właśnie robią.

 

 

Kiedy Pucio zaczyna podbijać serce?

Skoro pierwsze wrażenie nie było aż takie „wow”, to jak to się właściwie stało, że dzisiaj cała nasza trójeczka pociech doskonale zna Pucia, a w domu mamy całą kolekcję a Miśka pyta kiedy będą jeszcze jakieś przygody Pucia i Misi? Bo Michalina ma jeszcze to szczęście i swoją własną ogromną radość, że siostra Pucia to Misia! 🙂

 

 

Otóż wszystko zaczęło się w momencie, w którym malutka Gabi sam wzięła i podała nam swojego Pucia do ręki („Pucio uczy się mówić”) i zaczęliśmy „czytać”. Nagle stało się jasne, czego brakowało wszystkim innym książeczkom z wyrazami dźwiękonaśladowczymi. Nie miały fabuły! A tu ona jest, w dodatku jest fantastyczna, bo niesamowicie wyjęta z życia i percepcji tego życia przez dziecko właśnie! Jeśli pojawia się kosiarka, to jest ona hałaśliwa, jeśli wycieczka z dziadkiem to koniecznie pociągiem, jeśli rodzina jest na zakupach to Pucio wyrywa się by zapłacić kartą taty – czy my tego wszystkiego nie znamy w życia naszych dzieci? To jest ich codzienność i one ją odnajdują w książkach o Puciu – dlatego tak go uwielbiają!

 

 

Okazało się, że już tak małe dziecko, jakim była wtedy Gabi, „wkręciło się” w historię, potrzebowało pewnej ciągłości, początku i końca. Jeśli połączymy to z naprawdę piękną grafiką (rysunki w książeczkach o Puciu mają swój styl – jest nie do podrobienia), faktem, że czytanie jest świetną zabawą oraz walorami edukacyjnymi tych książeczek, mamy produkt po prostu idealny.

 

 

Jak czytać Pucia?

Skoro zachwyty nad książeczkami z Puciem nie są przesadzone, to pozostaje tylko jedno – przedstawić Wam całą serię. A na końcu – niespodzianka!

 

 

  • „Pucio uczy się mówić. Zabawy dźwiękonaśladowcze dla najmłodszych”

To pierwsza część z całego cyklu. Książeczka przeznaczona jest dla maluszków, które dopiero uczą się mówić, ale również dla starszych dzieci, u których zauważa się opóźnienie mowy. Cała „fabuła” opiera się o codzienność Pucia i członków jego rodziny. Wraz z dzieckiem towarzyszymy Puciowi w wizycie u dziadków czy zjedzeniu obiadu. Wszystkie te czynności opatrzone są napisami dźwiękonaśladowczymi, takimi jak: „bul, bul”, „kle, kle” czy „hau, hau”.

 

 

Uwaga! Przygotujcie się na to, że wymawiane przez Was dźwięki naśladowcze mogą bawić dziecko niemal do łez. Gdy Misia była młodsza i czytaliśmy jej tę książeczkę, czasami aż dostawała czkawki ?.

 

 

  • „Pucio mówi pierwsze słowa”

Druga część to książeczka idealna dla dzieci, które już zaczynają mówić albo nawet budują pierwsze zdania. Jak łatwo możecie się domyślić, jest to aktualnie ulubiona pozycja Kornela ?. Z każdą stroną maluch nie tylko poznaje kolejne punkty dnia małego Pucia, ale też uczy się zupełnie nowych części mowy.

Uwaga! Oczywiście przygotujcie się na to, że książeczki o Puciu będziecie znać na pamięć. To jednak taka dobra monotonia, wiążąca się z postępami u dziecka ?. Natomiast odpowiedzi dziecka w małych quizach na każdej ze stron codziennie mogą Was nieźle zaskoczyć – dzieciaki z każdym czytaniem wiedzą i widzą więcej!

 

 

  • „Pucio i ćwiczenia z mówienia, czyli nowe słowa i zdania”

W trzecim tomie przygód Pucia nadchodzi czas na wzbogacanie zasobu słów dziecka, rozwijanie mowy zdaniowej (zdania stają się coraz bardziej złożone) oraz naukę stosowania podstawowych reguł gramatyki (np. odmiany rzeczownika i czasownika).
Zabawa jest wsparciem dla rozwoju tych właśnie umiejętności językowych.

 

  • „Pucio na wakacjach”

Ćwiczenia wymowy dla przedszkolaków
Tym razem pozycja dla starszaków ? – aktualnie intensywnie pracuje z nią nasza Misiunia. Ona się świetnie bawi, a my wiemy, że solidnie ćwiczy wymowę głosek. Dodam, że sama fabuła książeczki jest naprawdę ciekawa – mały Pucio zwiedza między innymi latarnię morską, zbiera grzyby, a nawet chowa się przed burzą (to ostatnie szczególnie działa na wyobraźnię dzieci!).

 

 

  • „Pucio umie opowiadać”

Kiedy nasza Misia pożegna już „Pucia na wakacjach”, będzie czekała na nią piąta książeczka z serii, czyli „Pucio umie opowiadać”. Już wiemy, że będzie zachwycona, ponieważ lektura będzie dotyczyła tego, co nasza córa też już przeżyła – to historia o oczekiwaniu na rodzeństwo ?. Będzie więc dużo wspominek i radości, ale jednocześnie sporo nauki poprawnego mówienia.

 

 

  • „Co robi Pucio?”

Tutaj po jednej stronie książeczki mamy jakiś przedmiot, po drugiej – czynność. Oczywiście zadaniem naszej pociechy jest odgadywanie, powtarzanie, a potem nawet „czytanie”. Bardzo fajne jest to, że wszystkie sceny z książeczki można przenieść na prawdziwe życie i wielokrotnie ćwiczyć z maluszkiem.

 

 

Czy wiesz, że…?

A teraz zapowiedziana niespodzianka! Otóż niniejszym chcemy Was poinformować, że właśnie weszła na rynek już szósta książeczka z serii. Ta nowa pozycja to… „Pucio w mieście!”

 

 

  • „Pucio w mieście! Zabawy językowe dla młodszych i starszych dzieci”

W książeczce nasz mały bohater będzie odwiedzał przeróżne ciekawe miejsca: supermarket, dworzec, park, a nawet gabinet taty! Sporo emocji i dużo nowości, a przy tym wszystkim ogrom przydatnych ćwiczeń językowych.

 

 

Przestrzeń miejska to prawdziwe eldorado dla dzieci, więc jeśli edycja Pucia o „zwykłym dniu przedszkolaka” potrafią tak zaabsorbować dziecko, że chce Pucia czytać co wieczór przez pół roku, to nie mamy wątpliwości, że Pucio, który zdobywa i poznaje wszelkie miejskie atrakcje, będzie dla naszych i Waszych dzieci najprawdziwszą przygodą.

 

 

Pamiętajcie też, że możecie kupić nie tylko duże książeczki, które wymieniłam wyżej, ale również kilka pozycji dodatkowych (np. „Pucio mówi dzień dobry”) oraz… samego Pucia w postaci maskotki.

Jako Mama-Pedagog i Tata-Socjolog bardzo Was do tego zachęcamy: niech Pucio będzie z Wami!

 

 

Partnerem artykułu jest Wydawnictwo Nasza Księgarnia oraz PUCIO.

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.