Dębiec, czyli historia pewnej ucieczki



O! Znowu Tata i jego aparata! 🙂 Eh, ci paparazzi…



Teraz chyba nie patrzy! Za to drzewo!



 Ale daleko…



 I po tej trawie tak, a tu robal na robalu… ble!



 Hihihi, jest sukces. Nikt mnie nie zauważył!



 Do jutra mnie nie znajdą!



 Telefonów też nie będę odbierała!



 Uciekać insekty!



 Lewa, prawa, lewa, prawa!



 Jeszcze pół metra, może metr…



 Super! Bezpieczna! Ale mam kryjówkę!



 Tata! To znowu ty?! Jak mnie znalazłeś?



 Tyle trudu i takie przeciwności i na nic to wszystko! 🙂

No dobra, ostatecznie pozwolę na małą sesję z piłką… Ale tylko trzy ujęcia i proszę to uzgodnić z moim managerem!

Kolejna próba ucieczki, we dwie tym razem? Nie, nie. Mama ma ochotę na spacer po Dębcu Nowym po intensywnej burzy…


Parę dni temu pokazaliśmy Gabi kolejne miłe miejsce: Dębiec Stary i Dębiec Nowy. Nasi warszawscy znajomi co roku spędzają letnie miesiące w domku wczasowym  nad jeziorem. Ostatni raz spotkaliśmy się z Paulą, Szymonem i ich córeczką Zoją w stolicy a teraz w otoczeniu lasu, w ciszy i spokoju nad jeziorem. Było miło, smacznie (Paula świetnie gotuje) i burzowo (grzmoty i pioruny nad jeziorem są czymś wyjątkowym).
Wreszcie zaczęło się lato, więc z pewnością jeszcze będzie okazja, by odwiedzić tę wakacyjną miejscowość.

Comments (0)
Add Comment