Matki i jatki


Jak każdy z nas (OK, może nie każdy, ale tak, jak 43% Polaków) mam konto na Facebooku, o czym dobrze wiecie, bo aktywnie udzielacie się na Fan Page Oczekując 🙂 

Ale ja nie o tym.

Na tymże Facebooku należę do kliku grup, nie jest ich dużo, raptem 8. W jednych jestem, bo mają fajne wiadomości, w innych dlatego, że są tam moi znajomi. Udzielam się w 2, może w 3 grupach. Oczywiście najchętniej czytałabym i komentowała wszystko na bieżąco w każdej grupie, ale doba ma tylko 24 h, dziecko w domu, mąż głodny, „pranie sprzątanie gotowanie” – na przyjemności mam raptem parę chwil wieczorem. I wtedy lubię poczytać, co słychać u innych mam 🙂 

Bardzo się cieszę, że mam chociażby wirtualny kontakt z innymi mamami. Może to sprawiła zima a może fakt mieszkania na wsi, że nie mam za bardzo z kim porozmawiać o jedzeniu, spaniu i wszystkim innym, co dotyczy Mojego Dziecka. Dlatego z przyjemnością i szczerą radością, jak tylko mam czas, podczytuję grupę M(n)P, prowadzoną przez mamy dla mam. Najważniejszą zaletą grupy pomoc i chęć dzielenia się doświadczeniem. Pamiętam, że dużo dziewczyn pomogło mi w pierwszych dniach z Gabi w domu – nikt nie ma wszelkiej wiedzy na temat dzieci i chociażby się przeczytało 100 książek to nie zawsze jest w nich odpowiedź na pytanie, które nas męczy w danym momencie. A najlepsza jest wiedza czerpana z doświadczenia. Dlatego tak bardzo lubię i cenię tę grupę. Masz dylemat? Piszesz i po paru chwilach zawsze ktoś odpowie 🙂

Mimo, że należą do grupy tylko kobiety, co mogło by wydać się dużym ułatwieniem, łatwo wcale nie jest. Każda kobieta jest inna – i to w grupie mocno widać. Razem jest nas tam blisko 600 mam! Ja sama jakiś czas temu doświadczyłam poróżnienia z innymi mamami, ale na szczęście bardzo szybko sobie wyjaśniłyśmy gdzie leżał problem i dalej mogę uczestniczyć w życiu grupy. Czasami się spieramy, nie zawsze jesteśmy tego samego zdania, ale to i dobrze, bo przecież świat jest kolorowy i ludzie też 🙂 Dlaczego o tym piszę? Bo uważam, że tylko kobieta potrafi mieć super mocną więź-przyjaźń z inną kobietą i tylko kobieta potrafi najmocniej zranić swoją koleżankę. Czasami rani się nieświadomie, przez przypadek, często powodem jest małe nieporozumienie, które urasta do rangi II Wojny Światowej. 

A przecież każda z nas jest mamą, chcemy jak najlepiej dla naszego dziecka i wiadomo, że nie ma przepisu dla każdego maleństwa, bo dzieci są różne i czasami coś się sprawdzi u innego dziecka a czasami nie. Więc skąd te przechwałki? Chęć udowodnienia, że ja jestem lepszą mamą, bardziej idealną, lepiej wychowuję swoje dziecko? I te pytania: a Twoje dziecko już je, siedzi, ma ząbki, robi kupki? Dlaczego słysząc jedno pytanie można odebrać je zupełnie inaczej? Czy każda mama musi rywalizować z inną mamą? Przecież wychowywanie dziecka to nie wyścigi: które szybciej, lepiej, ładniej! Każde dziecko ma swój tok rozwoju, swoje przyzwyczajenia, swoją mentalność – dzieci są różne.

Może zamiast rywalizować stańmy razem w punkcie A i zastanówmy się, jak dojść do punktu B? Bez zbędnych „dobrych rad”, czasami takie dobre rady dają więcej złego nić dobrego. Przecież każdej z nas zależy na tym, aby dziecko było szczęśliwe i zadowolone; każda mama zna swoje dziecko najlepiej  na świecie 🙂 Nie ma sensu się śpieszyć, na wszystko jest czas i najważniejsze, aby to, co się dzieje, szło w zgodzie z naturą, charakterem, stylem życia każdej z nas.

I nie ma sensu się kłócić, bo i po co? Przecież po to jesteśmy w grupie, aby się wspierać a nie rywalizować, by wymieniać się doświadczeniem a nie brać udział w konkursie. Jak to kiedyś mówiło się w szkole podstawowej: „Nerwy w konserwy i na eksport!” Dobro dziecka jest najważniejsze.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.