Serowe kieszonki schabowe

W te upalne dni, które już za nami – chyba chwilowo – w ogóle nie mieliśmy apetytu – żywiliśmy się lemoniadą 😀

Fakt – jedliśmy późne i duże śniadania – takie angielskie. Ale potem do kolacji a właściwie obiado-kolacji (bo z pory spożywania wychodzi, że to kolacja natomiast z charakteru posiłku raczej, że obiad) nic a nic nie chciało nam się wcinać. Szukaliśmy też dań, które zachęcą nas do jedzenia – no bo na czymś trzeba żyć – a nasypy kolejowe u nas daleko, żeby tak na szczaw iść i po partyzancku się objeść 😀

Będąc w lokalnym supermarkiecie jednego dnia zawisnąłem nad ladą z mięsem i popadłem w zadumę – patrzę na ten drób, bo to takie lekkie mięso – na gorące dni niby dobre, ale myślę sobie – znowu ten filet albo te udka… Nie… I w oczy me schabisko się wbija – dawno już na mej patelni nie skwierczące. Kiedyś, gdzieś, ktoś, komuś, po coś, jakoś powiedział – a ja to zasłyszałem, że panierka to wynalazek, który podnosi objętość i zabija smak. Trochę w tym racji jest – jednak tradycyjny schabowy to schabowy obtoczony w bule. Nie lubię natomiast tego bałaganu – jajo, buła – poklejone to wszystko. Szukam więc sposobów na schab saute. Kiedyś zrobiłem roladki z Pomysłu na Winiar, ale szału nie było. Dużo bardziej zasmakowało nam nasze proste danie wymyślone na szybko – niemal nad tą ladą w chwile zadumy 😀 – które to danie bohaterem posta dzisiejszego będzie. Danie, jak zawsze u nas – banalne 🙂 wykonane w dni upalne. Takie serowe kieszonki schabowe.

Ale zanim do mięsa samego przejdziemy,weźmy pod nóż warzywa dwa, by zrobić coś w rodzaju wariacji na temat mizerii – bo akurat pęczek rzodkwi w lodówce wołał o konsumpcję a i ogórków wiejskich od cioci nawieźliśmy. Rzecz prosta jak niewiemco. Pokroić w kostkę i rzodkiewkę i ogórki, zalać to śmietaną 12% kwaśną lekko osłodzoną i osoloną i połączyć poprzez czynność mieszania ręcznie :D. Ja dodałem jeszcze trochę przyprawy Tzatziki – też akurat była, więc się nie zmarnowała.

Umięszane do lodówki wstaw, by się gryzło i chłodziło

Kieszonki mają być serowe, więc musimy mieć jajka. Dużo jajek.

Żartowałem (gromkie HA HA HA) – oczywiście musimy mieć ser. A najlepiej sery. Fajnie zagrają – mocny Lazur z niebieską pleśnią, ze zwykłym żółtym, łagodnym w smaku, typu Edam lub jeden z moich faworytów Radamer – rzućcie okiem na jego historię 😀

Element świński kroimy w plastry i rozbijamy. Jak rozbijacie schab? Niby proste i oczywiste, ale się okazuje, że nie każdy tak robi – przez foliowy worek śniadaniowy polecam.

Sooolimyyy, pieprzyyymyyy, nuuuuda

Kładziemy sery i składamy w pół, by powstała kieszonka


Kieszonki wykałaczkujemy – wychodzi na to, że trzy wykałaczki (per sztuka of kors) wystarczą by ukształtować coś, co pozwoli nam później, przepis na to coś nazwać szumnie „kieszonkami schabowymi’ 🙂

I kieszonki na patelnię! Obsmażamy do magicznego zarumienienia – nie szukaj uniwersalnego czasu na smażenie schabu – to zależy. Od tak wielu rzeczy zależy, że musisz się zdać na własną intuicję i obserwować czy jeszcze kwiczy. To znaczy skwierczy.

Tak ta świnia w finale powinna wyglądać. Jeśli wygląda podobnie lub całkiem niepodobnie to… kwiii tam, kto by się przejmował. Ewentualnie możemy pomyśleć „ty świnio” i szpetnie zakląć.


Podaj tego schabowego z pyrami* koniecznie – schabowy nawet przyrządzony mniej standardowo musi być w towarzystwie pyr. Dlaczego? To oczywiste – bo TAK.

Niech ci się nie zapomni wyjąć z lodówki i podać naszą mizerię po tuningu – będzie smakowała taka zimna przegryzka między schabem z patelni a gorącym ziemniakiem z wody


Smacz-ne-go-scha-bo-we-go!

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.