Czym się bawię – ranking wg Gabi


Gabi ostatnio to żywe srebro! Interesuje ją wszystko – przez okno może patrzeć godzinami, kiedy otworzy się gazetę lub książkę trzymając ją na kolanach – „czyta”:), światło – patrzy i chłonie. W ruch poszła cała artyleria zabawek – tzw. klamotów :). Są takie, które polubiła szczególnie. Dlatego dziś komisja w składzie: Przewodnicząca – Gabrielka, Wiceprzewodniczący – Tata Akrobata ustanowiła ranking ulubionych zabawek – nie ma on nic wspólnego z jakąkolwiek rzeczową oceną 🙂 – kryteria to: co Gabryśka najczęściej chwyta, czym najdłużej się bawi, na co najśmieszniej reaguje i kryterium specjalne – czym najdalej rzuci kiedy już się znudzi zabawą.






Gryzaczek z płynnym wypełnieniem. Na zdjęciu reprezentant większej ekipy. Dla Bryśki jakoś nic szczególnego – jeszcze nie widziałem, by sama po niego sięgała a nawet zachęcona nie zaprzyjaźnia się z nimi na długo.

Ein Vogel – zdobycz podchoinkowa od Babci – niemieckojęzyczny, w pełni zgermanizowany ptak – nielot – gada, świeci, gra, nie lata. Reaguje na ruch. Lubimy go bo ma w sobie prawie wszystko – grzechotkę, muzyczkę, świecidełko, gryzaki, przytulankę. Fajny np. w samochodzie, kiedy nie można zabrać całej ekipy do fotelika. Cytując ptaszysko: „Ich fliege hoch, hoch in den Himmel”

Mata edukacyjna – tematyczna: Dżungla – kupiona dawno temu i wydawało się, że bez sensu – a po prostu użytkowniczka była jeszcze za młoda (nie miała chyba uprawnień na obsługę maty ;). Dziś spostrzegłem, że grającego misia, do którego nie sięgała nawet rączką aktualnie może pogłaskać po główce – nie zauważyłem kiedy tak urosła. Mata dobra na zajęcie dziecka samym sobą, ale nie na zbyt długo – to jednak dżungla 😀 i szybko chce z niej wracać. Elementy maty można konfigurować na różny sposób tak, że – jak podaje producent – jest odpowiednia dla dzieci w wieku od 0 do 6 lat. Zobaczymy. 

Żyrafa Sophie, w kręgach rodzinnych znana jako Zocha. Zdobywa coraz większą popularność w domu – to co dotychczas wydawało się tylko marketingowym gadaniem (o wyjątkowych kształtach zabawki ułatwiających chwytanie, stymulację dziąseł, materiale z którego jest wykonana itp.) chyba staje się rzeczywistością – Gabi coraz częściej sama po nią sięga a co z nią wyczynia widzicie na zdjęciach niżej. A kiedy nie ma jej w rękach  uwielbia gdy Tata lub Mama powodują wydawanie dźwięku żyrafy – który to dźwięk do cna przypomina klucz odlatujących jesienią nad naszym domem kaczek – taki ficzer – żyrafa o dźwięku kaczki 🙂

Słoń – maskotko-grzechotka – spójrzcie na niego! Nic nadzwyczajnego… Otóż nie! Na dziś to on zajmuje najwyższe miejsce na podium! Dlaczego? A, no deklasuje inne gadżety w kategorii: na co Gabi najśmieszniej reaguje – wystarczy pogrzechotać nim nad leżącą Gabi i mamy małą biedroneczkę na pleckach wymachującą odnóżami i z rozdziawioną buzią :). Pół godziny takiej zabawy gwarantuje nam solidną drzemkę w finale 🙂



Piłeczka? Kuleczka? Model galaktyki? Widziałem ją jakiś czas temu w Smyku – nie zwróciłem na nią uwagi. Pamiętajcie – nie oceniajcie zabawek wg własnego uznania 🙂 – to co dla nas jest nieatrakcyjne może być całym Disneylandem dla bobasa, nawet jeśli ma postać „dziurawej” piłki. Do rzucania, gryzienia, chwytania, ściskania, ślinienia, oglądania…

Kumpel Vogla. Robal w jabłku. Ten już liczy do trzech i zna ABC oraz świeci czułkami. Wydaje miły dźwięk niby bębenka, niby cymbałków. Dużo śpiewa o sobie – po niemiecku :). W konkurencji na gryzienie przegrywa jednak z użytkowniczką – zazwyczaj to on jest zjadany!



Motyl gryzako-grzechotka – druga po Słoniu – chyba przez wydawany dźwięk – uruchomiony ręką rodzica też doprowadza do opadu szczęki i niezłej dyskoteki na kocyku. Niezastąpiony w ćwiczeniu zgryzu.

Grzechotka eko – z drewna. Najfajniej jest ją chwycić i machać od podłogi do podłogi leżąc aż gdzieś poleci. I tyle ją widziano.

Zabawka zbiorcza – na białym zapiątku są trzy buźki – najciekawsza jest niebieska – wydaje trzy dźwięki – jeden z nich identyczny jak nasz dzwonek do drzwi – wyobraźcie sobie nas, kiedy Gabi niespodziewanie sama weźmie ją do ręki i „zadzwoni do drzwi”. Kilka razy dziennie lecę otworzyć listonoszowi… Poza tym lubi nią ciskać o podłogę aż się rozdzieli na wszystkie członki. 🙂



A to grzechocze i się kręci. Ostatnio trochę zapomniana na rzecz Słonia, ale fajna bo łatwo ją chwycić. I wydaje dźwięk „trytania” tym czerwonym kółkiem – żadna inna z zaprezentowanych nie ma tego dźwięku 🙂

Eko drewniana zawieszka na gumce do wózka lub nosidełka – największą jej zaletą jest to, że można ją solidnie przypiąć i nie trzeba użytkowniczce co chwilę podawać – potrafi się nią zająć na ładny kawałek czasu – dużo dotyka, pociąga i wpatruje się w figurki – na bank rozwijające.



Kogut – zabawka powiedziałbym (jako wiceprzewodniczący mogę mieć odrębne zdanie) alternatywna – zakupiona u Fischera w DE – a więc orientalnego pochodzenia, made in Hanoi – nasza Mała Europejka to czuje – póki co z czujnością wpatruje się w nią. Właśnie wziąłem ją do ręki – po niemiecku, że nie dla dzieci poniżej 5 roku życia! No to ładnie! Kogutku – ladnyś więć idziesz postać na telewizor na 4 lata :). Widzicie – trzeba czytać metki!

I klamoty zusammen do kupy wzięte razem.

A tak wygląda Konfrontacja Sztuk Walki – Gabi vs Zocha:




Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.