Moje córki będą gotowe. Zadbam o to!

 

Mam prawie 37 lat, dwie córki, za chwilę trzecie dziecię w domu. Jestem mamą, żoną. W swoim życiu miałam już wiele ról. Chodziłam do przedszkola, szkoły podstawowej, potem wybrałam szkołę średnią, następnie studia, po nich kolejne studia, podyplomowe – dwa razy. Po drodze pracowałam, w kilku miejscach.

 

 

Na przestrzeni biegu tych zdarzeń siłą rzeczy więc dotknęłam naprawdę wielu środowisk, wielu grup społecznych, w których ja sama będąc, na nie wpływałam ale i one wpływały na mnie i miałam na bieżąco tego świadomość. Dlaczego o tym piszę? Bo myślałam, że mając tyle lat i tyle doświadczeń wiem już naprawdę sporo. Tymczasem…

Tymczasem nadal jak widać, jak zaraz Wam pokażę, są rzeczy wobec których nawet kobiecie bliskiej czterdziestki oczy szerzej się otwierają a głowa sama kiwa z niedowierzaniem…

 

81% dziewcząt w Polsce nie ma wysokiej samooceny

 

83% z nich nie angażuje się społecznie

78% z nich cierpi na zaburzenia odżywiania lub w inny sposób naraża swoje zdrowie

57% z nich otrzymuje więcej komplementów na temat swojego wyglądu niż osiągnięć

 

 

Właśnie te cztery liczby, te dane, prawdziwie i mocno mnie uderzyły kilka dni temu podczas konferencji  Dove Self – Esteem w Polsce,  programu, który ma na celu budowanie pozytywnej samooceny wśród nastolatków, poprzez bezpłatne warsztaty przeprowadzane przez nauczycieli w szkołach oraz artykuły przygotowane dla rodziców znajdujące się na stronie programu. Mam dwie córki, patrząc  na te statystyki dowiaduję się, że mają jakieś 5 razy większe „szanse” wpaść w te negatywne wskaźniki, niż w ich przeciwieństwa! Ja się po prostu na to nie zgadzam! Przecież nie takiej młodości chcę dla moich córek, kiedy będą  nastolatkami. Mają czerpać z możliwości, przeć do przodu, zbierać doświadczenia, budować siebie jako kobiety, wzmacniać z dnia na dzień, z każdym działaniem swoją samoocenę. Właśnie! SAMOOCENĘ!

 

 

Wyobraźcie sobie, a w zasadzie bardziej to przyjmijcie do wiadomości, że te wskaźniki uzyskane w ankietach i badaniach przeprowadzonych w Polsce na zlecenie marki Dove mają swoje podłoże właśnie w zaniżonej lub niewystarczająco wysokiej samoocenie! Ale skąd to się bierze? Właśnie geneza tejże niskiej samooceny jest najbardziej niepokojąca.

 

 

Otóż samoocena ta zazwyczaj wynika nie z wewnętrznego poczucia własnej wartości, ale z porównywania obrazu siebie do obrazów innych osób. Do jakże często wizerunków nieprawdziwych, wyidealizowanych, zafałszowanych, sztucznie pozbawionych wad, wizerunków osób z massmediów lub kanałów społecznościowych, które są doskonałym miejscem do kreacji dalekiej od rzeczywistości.

 

 

Marka Dove zauważyła ten problem, dlatego powstał Program Dove Self-Esteem – Budowanie pozytywnej samooceny. Jest to pierwsza polska edycja światowego projektu realizowanego przez markę Dove nieprzerwanie od 2004 roku. Do tej pory udało się dotrzeć do ponad 29 milionów młodych osób w 139 krajach, a do roku 2020 planowane jest dotarcie do kolejnych 20 milionów z nich na całym świecie. Polska będzie ważną częścią tego przedsięwzięcia! Program ma na celu m.in. poprawić świadomość dziewcząt na temat roli, jaką media i media społecznościowe odgrywają w kształtowaniu norm piękna.

 

 

Niby jest to oczywiste, więc co takiego mnie tu uderza? Słuchając przejmującego wystąpienia Marii Rotkiel, psycholog, eksperta programu, która prezentowała te wyniki podczas konferencji, odnosiłam to do swoich doświadczeń i wspomnień z czasu bycia nastolatką. Wiecie – szukałam potwierdzeń, uzasadnień tych danych statystycznych wśród mojego otoczenia, w każdym z tych środowisk i grup, o których wspominam na wstępie, a w których dane mi było działać, uczestniczyć, przebywać, kształtować siebie.

 

 

Pierwszy wniosek, spontaniczny, bardzo pobieżny: jak to? Przecież w tych naszych grupach wszyscy byliśmy uśmiechnięci, zadowoleni, każdy ze swoim poczuciem humoru, byliśmy w stu procentach akceptujący siebie samych, siebie na wzajem, między nami otwarta komunikacja i doskonały kontakt. Potrafiliśmy się śmiać z siebie, spotykaliśmy się w swoim gronie także poza godzinami czy to szkoły, czy pracy już w późniejszym czasie. A jeśli ktoś odstawał od nas, nie kumał, nie czuł klimatu, „nie nadążał za nami” naszymi pomysłami, stylem bycia to przecież to były takie tylko szare myszki, tacy co to zawsze cicho byli, po prostu inni od nas, sami trzymali się na uboczu…

 

 

Halo, halo. Zaraz. Wróć! NO WŁAŚNIE! Ci „inni”! Jasny gwint! To o nich mówią te statystyki! To ci koledzy i te koleżanki mogli właśnie reprezentować tą część która mniej wierzy w siebie, mniej walczy o swoje, nie „wychyla się”, nie wyraża głośno, wszędzie i stanowczo swojego zdania! To działo się tuż obok, ba! nawet nie obok, to działo się wśród nas, tak jak dzieje się dziś w setkach miejsc, bo nie jest to zjawisko marginalne – dotyka nawet ponad połowę nastolatków na świecie.

 

 

I nie! Nie, nie! To właśnie mój drugi wniosek, ten już z przemyśleń – otóż nie! To nie jest tak, że te obrane pozycje w grupach wzięły się znikąd, deus ex machina, przydział odgórny, zrządzenie losu – tak jest, ma być i inaczej nie będzie. To właśnie wynik tego, że część z nas sama się tam umieściła. Tam, to znaczy gdzie? A, no ci pewni siebie, przebojowi właśnie tam – na piedestale i w czołówce peletonu, a ci wycofani w ogonie towarzyskim. Tylko czy ci drudzy tak chcieli? Z pewnością nie. To oczywiste, dziś już oczywiste dla mnie, że to wynik właśnie zachwianej samooceny, kompleksów, podszytych fałszywą oceną siebie, bo opartą na złych wzorcach. Bo wpojoną przez nie takie wzorce, budowaną nie na odpowiednim fundamencie, gdyż skupionym na idealnym wyglądzie fizycznym. Bo to właśnie niedostatki tegoż, które sami w sobie widzimy i niepotrzebnie w głowie „pielęgnujemy” stają się przeszkodą w życiu, ogólnie w całym naszym życiu.

 

 

Niezadowolenie z własnego wyglądu i związane z tym lęki uniemożliwiają młodym ludziom rozwój i bycie najlepszą wersją siebie samego, co negatywnie wpływa na ich zdrowie, relacje z rówieśnikami, wyniki w nauce i wybory życiowe. Kiedy młodzi ludzie wycofują się z życia społecznego i nie wykorzystują swojego potencjału, traci na tym całe społeczeństwo. Podczas warsztatów klasowych marka Dove chciałaby pokazać uczniom – zarówno dziewczętom jak i chłopcom – że pewności siebie można się nauczyć/że nad pewnością siebie można pracować.

 

 

Bo to przez nie, nie weźmiemy udziału w akademii szkolnej, nie zgłosimy się do samorządu szkolnego, nigdy nie podzielimy się swoim pomysłem na forum klasy, to przez te blokady będziemy przyjmować z góry, że ta Kaśka jest taka przebojowa a ja nie. Bo jak mam być? Z takim nosem? Krzywym zębem? Włosami lokowanymi w kolorze kasztana, jak zawsze chciałam mieć długie proste blond? Dlatego wezmę całoroczne zwolnienie z WF-u bo chłopaki się śmieją. A później? Później nawet nie pójdę na rozmowę o pracę, bo przecież inne kobiety na pewno mnie pokonają milionem zalet, których ja nie mam.

 

 

Pisałam o dwóch wnioskach. Ale jest też trzeci, on jest konkluzją tych dwóch pierwszych. To nie jest nam dane czy odebrane raz i a priori. To nie jest też nam dane czy odebrane na zawsze. To jak czujemy się w grupie a przez to jak czujemy się w sobie, co mamy w głowie na swój temat, tak bardzo zależy od otoczenia. Wracając z konferencji Dove Self – Esteem długo z Kubą rozmawialiśmy o tym co tam usłyszeliśmy. Kuba wręcz sypał przykładami z własnego życia, kiedy był w sytuacjach nagłej  zmiany środowiska – zmiana szkoły, przeprowadzka, zmiana pracy, które doskonale pokazywały jak z tak zwanej „natury”, pewny siebie i zawsze wygadany Kuba, musiał w każdym z nowych miejsc od zera walczyć o pozycję, udowadniać swoje cechy, zalety, pokazać kim jest, przedstawić swoją wartość. Ja z resztą miałam podobnie, np. kiedy zasiadałam w Młodzieżowej Radzie Miasta – zupełnie inne środowisko niż  to szkolne, inne tło społeczne, inne pola do zagospodarowania. Mieliśmy zbudowaną pewność siebie na tyle, że mieliśmy siłę by to zrobić.

Poniżej znajdziecie kilka rad od marki Dove w jaki sposób rozmawiać na ten temat z nastolatkami:

 

 

I właśnie o to musimy zadbać  u naszych dzieci. O MOCNY fundament pewności siebie, świadomości własnej wartości, wysokiej samooceny, tej płynącej głęboko z przekonania a nie z przeglądania się w coraz to innym lustrze, które ktoś przed nami stawia. A wszystko to z informacją w tle, że nie jesteśmy idealni! Bo być nie musimy, wystarczy, że będziemy wystarczająco pielęgnować to co najlepsze w nas.

 

 

Partnerem wpisu jest marka Dove

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.