Ostatnia sobota kwietnia br. była wyjątkowa. Razem z moją Sis poszłyśmy na wieczór panieński naszej znajomej, Ewy.
Impreza rozpoczęła się klasycznie, czyli w domu świadkowej (mojej przyjaciółki z czasów studenckich). Dziewczyny przygotowały pyszne włoskie jedzenie: na przystawkę była bruschetta, następnie lasagnia szpinakowa i klasyczna z sosem pomidorowym i mięsem. Na deser tort, ale o jakim… smaku! To było finezyjne połączenie malin i kremu czekoladowego – moje ulubione smaki 🙂
Kiedy spotyka się 8 dziewczyn to wiadomo: rozmowom nie ma końca. Czas tej nocy szybko płynął, a my miałyśmy następne „zobowiązanie”, więc po kolacji wyruszyłyśmy na imprezę do Clubu Venus w Ostrowie Wielkopolskim. Byłam tam pierwszy raz i muszę przyznać, że jeszcze nigdy, nigdzie nie spotkałam takiej dużej ilości facetów na jeden metr kwadratowy! Już po 5 minutach spędzonych w tym klubie wiedziałam, że do domu prędko raczej nie wrócę 😉
I tak też było. Świetna muzyka plus doskonałe towarzystwo dziewczyn równa się powrót do domu nad ranem. Zresztą, sami zobaczcie, jak było!
A ja jeszcze raz dziękuję Ewie za zaproszenie na jej wieczór panieński! Wśród 8 dziewczyn byłam jedną z dwóch mężatek, w dodatku mój wieczór panieński był organizowany 4 lata temu! A dzięki młodym koleżankom mogłam sobie przypomnieć, jak to było być panną i obchodzić wieczór panieński 😉
Ewa a tę piosenkę już zawsze będę kojarzyć z Twoim panieńskim!
https://www.youtube.com/watch?v=Z5LjZqBK9NY