Nie darmo zwą mnie Tata Akrobata – gadać, szukać, dziecko trzymać, wychowywać 🙂
Najpierw Gabi zabrała nas do swojego najpierwszego (bo znają się jeszcze z brzuszków) kolegi – Szymka.
Lubimy odwiedzać Szymka. Można się ogrzać i ciepłem kominka, i atmosferą, która zawsze panuje w domu Ani i Bartka.
Zastaliśmy jeszcze klimaty choinkowe – i dobrze! My w tym roku z racji świąt wyjazdowych nie mieliśmy swojego drzewka w domu.
Było ciepło, przytulnie i smacznie!
A to Taty:
Tak minęło nam piątkowe popołudnie. Sobotę mieliśmy w domu i po wielkopolsku – gospodarczą w domu :). A w niedzielę pognało nas do Wrocławia – Mama Gabi stała się tego dnia absolwentką kolejnych studiów podyplomowych za sprawą doskonale zdanego egzaminu!
Hura! Oklaski z przytupem! I fala!!!
A potem odwiedziliśmy dawno już nie widzianych znajomych – Hanię i Dominika.
Jak zawsze zaczęło się pysznie a potem było już tylko pyszniej!
Najciekawsze jednak nastąpiło przy kawie na kanapie. Hania i Dominik powoli planują potomstwo. Hania deklaruje pełną gotowość już! I czuje, że uruchomił się w niej naturalny instynkt macierzyński.
Nie wiem czy to możliwe, ale niemowlęta chyba czują takie coś – Ciocia Hania – chciałem napisać „zdobyła zaufanie” ale nie – nie musiała zdobywać zaufania Gabi – nasza Córka widząc Hanię praktycznie pierwszy raz w życiu, potraktowała ją jak na poniższych foto widać – tak to wyglądało podczas całej naszej „kawki” – przyklejona!
Wujek Dominik natomiast odkrył w sobie pokłady z gatunku Tata Wariata!
Wyrko Cioci Hani nasza Córka zaanektowała też jak swoje!
Latam, gadam – pełen serwis – cytując „klasyka” 😉
Papa!