Zatrucie pokarmowe. Coś, co zawsze pomaga

Są takie dni w życiu człowieka, kiedy nie może nic zjeść. Mało tego: czuje się okropnie, bolą mięśnie, wszystkie stawy, nie ma siły ruszyć małym palcem u nogi, ma stan podgorączkowy a w toalecie ostatnio spędził więcej czasu niż w całym ostatnim miesiącu. Czujesz to? Tak, to zatrucie pokarmowe.

Imprezy rodzinne mają to do siebie, że jest miło i przyjemnie, ale czasami możesz wrócić do domu z czymś, co niekoniecznie jest pożądanym wspomnieniem. Pech chciał, że trafiło akurat na mnie. Pierwszy objaw tego, że coś niedobrego ze mną się dzieje był już w sobotę, ale ponieważ piłam alkohol, wszystko rozeszło się po kościach. Kulminacja mojego nieszczęścia miała miejsce w niedzielną noc… Nie chcecie znać szczegółów. W poniedziałek rano zadzwoniłam do lekarza. Pani Doktor z wywiadu wywnioskowała, że mam zatrucie pokarmowe. Zaleciła przez cały dzień jeść tylko wafle ryżowe, andruty, sucharki i pieczywo ryżowe oraz pić wodę. Do tego zapisała:

  • Orsalit 3xdziennie,
  • Metoclopramidum Polpharma 3xdziennie,
  • Nifuroksazyd Richter 3xdziennie.

Receptę wykupiłam. Zastosowałam się do przyjmowania leków. Jednak z godziny na godzinę czułam się coraz gorzej.

Ratunek przyszedł, kiedy Mój Mąż rozmawiał z Moim Tatą na temat tego, że tak źle się czuję. Tata wyśmiał moją wizytę u lekarza i powiedział, że najlepsza na wszystkie niestrawności jest… Pepsi! Stwierdził, że szklanka napoju z bąbelkami postawiła już na nogi jego i parę innych osób. Mało tego: takie samo zdanie na temat Pepsi miał znajomy farmaceuta, jednak kiedy realizowałam recepty nie było mi do śmiechu, bo tak potraktowałam to zalecenie – jako żart. Średnio też rejestrowałam w ogóle cokolwiek, co do mnie mówiono a wspominał chyba coś o fosforanach zawartych w Pepsi. Ja w tym czasie marzyłam o łóżku i dłuuugim spaniu. Ulga przyszła natychmiastowo kiedy wypiłam szklankę Pepsi, ból całego ciała przeszedł automatycznie, bulgotanie w brzuchu również. Teraz już wiem, dlaczego tego typu napoje są wskazane do picia wszelkiego rodzaju posiłków 😉 – przepchną wszystko! Ciekawe jest też to, że tę samą przypadłość do domu przyniosła moja Sis. Też poszła do lekarza – innego i wiecie co? Wróciła z zupełnie inną diagnozą i zaleconym innym sposobem leczenia – zastrzykami 🙂 Ech, ci lekarze…

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.