Blog Roku 2013. Dlaczego nie?

A dokładniej: dlaczego nie weźmiemy udziału? Powodów jest wiele. Krótko o kluczowych dzisiaj.

Kto nas czytał rok temu wie, że braliśmy udział w zeszłorocznej edycji tego plebiscytu. Wówczas to była taka tam decyzja chwili, impuls, nikt nas nie namawiał (czemu wyraz daliśmy we wpisie :). To była dobra zabawa, dla nas i dla naszych czytelników też. Był to też sposób na pokazanie się szerszemu gronu. Jak na nas w tamtym czasie – udało nam się osiągnąć zaskakujący w naszym odczuciu dobry wynik.

Dziś nasz Blog jest w zgoła innym miejscu niż rok temu. Wydaje mi się też, że w innym miejscu jest ten plebiscyt. Albo to tylko takie wrażenie zbudowane na kanwie starej prawdy: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Z pewnością jednak istnieją pewne obiektywne przesłanki, które skutecznie zniechęcają do zabawy w tym „konkursie”. Jakie?

Na pierwsze miejsce wysuwa się konstrukcja kategorii… Czyli: kilka pomniejszych worków i jeden wielki wór z etykietą Ja i moje życie. C’mon! Co to za kapituła opracowała – wiem, że jakaś tam była w tym roku i radziła. No to uradziła – gorzej nie można było. Wystarczy już na tym etapie zgłaszania blogów spojrzeć jak rozkłada się ciężar przypisania blogów do poszczególnych kategorii – w wielu z nich nie ma nawet 100 blogerów a w Ja i moje życie jest już 300 pozycji – każda z innej mańki! To pokazuje jak pojemna i bezkształtna jednocześnie jest ta sekcja. Mogę jedynie snuć domysły jaki cel miał organizator by właśnie tak to skonstruować – i takie domysły mam.

Głosowanie SMS – to pierwszy etap. Nic innego jak „audiotele” – czyli mobilizowanie swego audytorium do ciśnięcia w klawiatury – te dotykalskie, lub tradycyjne. Owszem, nic złego, ale można cisnąć i w innym celu. O tym będzie niżej (#1).

Wybór laureata przez Jury. Jury? C’mon #2! JEDNOOSOBOWE Jury w każdej kategorii? Abstrahując od doboru osoby Jurora (akurat w kategorii Ja i moje życie nie jest jeszcze najgorzej), ale na przykład w takiej: Polityka, Publicystyka i Społeczeństwo to moim skromnym zdaniem polecieli. Kuźniar? Jarosław Kuźniar?! To jest równoznaczne z wyborem Anny Sobeckiej (lub bardziej na czasie Krystyny Pawłowicz) na to miejsce :D, że też sobie pozwolę polecieć… by ukazać skrajność tego wyboru.

Znaczenie i waga tego plebiscytu? Sięgając do archiwum konkursu i patrząc na dziesięć zwycięskich blogów w poszczególnych kategoriach roku 2012, konstatuję o nikłym znaczeniu osiągnięcia nawet najwyższej pozycji w rankingu. Taka walka o złote gacie… Skąd taka teza? Spośród owych dziesięciu kojarzę dziś JEDEN. KOJARZĘ – nie: znam, czytam, lubię – kojarzę! Reszta dziewięć to dla mnie jakieś anonimowe twory. Nawet dla mnie – było, nie było człowieka nie posiadającego telewizji, spędzającego w sieci drugie „pół życia”… A co tu mówić o jakimś efekcie promocyjnym względem szerszego spektrum czytelników… Nihuhu… Czyli nawet kalkulując już na zimno – nasze zaangażowanie i Wasze pieniążki z SMSów poszłyby gdzieśtam :). Można je lepiej zadysponować. O tym niżej (#2)

Dziś a) konkurs, b) plebiscyt, c) ranking może 1. zorganizować, 2. stworzyć, 3. ogłosić każdy. Dosłownie – obiektywny, subiektywny… jaki bądź… Nawet my i nawet już to kiedyś zrobiliśmy 😉 i jednogłośnie w nim zdobyliśmy tytuł Najpopularniejszego Bloga Parentingowego ;). W Jury zasiadałem ja z małżonką. Wysłaliśmy sobie po smsie, chyba. Zwołaliśmy obrady. Zdeklasowaliśmy konkurencję! Ja dostałem nawet wyróżnienie publiczności Autor Roku (Marii się ręka prawdopodobnie omsknęła i wysłała na mnie dwa smsy… :P)

A poważniej. Bardzo Wam dziękujemy za odzew, z którym spotkaliśmy się, gdy zadaliśmy Wam pytanie o to czy powinniśmy wziąć udział w tej zabawie. To miłe, że nas zachęcaliście – dziękujemy, bo to znaczy, że nas lubicie, wierzycie w nas i z pewnością oddalibyście swój głos – nic straconego – o tym za chwilę niżej (#3) :). My naprawdę wówczas mieliśmy rozterkę. Dziś jej nie mamy.

OK – tu jest to wyczekiwane NIŻEJ.

Jeśli byłeś/aś gotowy wydać złotówę lub więcej na poparcie nas w głosowaniu konkursowym Blog Roku 2013, to znaczy, że gdzieś parę złotych masz. Mnie za gardło (a od gardła, do ręki a ręka już do przelewów pooooszła) chwyciły te trzy konkretne historie:

POMOCNA DŁOŃ DLA SKRZYWDZONEJ RĄCZKI

DZIADZIUSIU, NIE ODCHODŹ

PÓŁ SERCA OLUSIA

Prosimy, przekaż choć złotówę na te cele, to są konkretne historie, konkretne życia… W tym jest sens. Przypomnimy Wam jeszcze nie raz o tych właśnie zbiórkach, tak jakbyśmy Wam przypominali o wysyłaniu SMSów w konkursie Blog Roku 2013. Gdybyśmy brali w nim udział :), jednak przypominamy:

Ten Blog nie bierze udziału w konkursie Blog Roku 2013.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.