Masaż dla mamy. Podaruj sobie odrobinę przyjemności!

Dzisiaj zrobiłam sobie dzień kobiet (taki marzec w lutym) i podarowałam sobie odrobinę luksusu – umówiłam się na masaż pleców.

Plecy bolą mnie od dłuższego czasu. Gabi mając 3 miesiące ważyła już 7 kg. Szybko jej waga urosła do około 10 kg i tak już zostało. Ja nosiłam, lulałam, bawiłam – a plecy bolały. Nawet byłam z moimi dolegliwościami u lekarza. Zalecenie: pływać, ćwiczyć, rozciągać się. Jako matka, która lubi sport oglądać z kanapy lub ewentualnie zachwycać się zgrabną figurą koleżanki, nie zastosowałam się do rad pediatry i czekałam, aż zaboli jeszcze bardziej. Po ponad roku od urodzenia i noszenia Gabi, w ostatnich miesiącach, czyli od grudnia, kiedy to nasze dziecko stanęło na własne nogi, plecy przestawały mnie boleć. Nie ma bólu – nie ma sprawy.

Jednak ostatnio uznałam, że raz na ruski rok mogę sobie na taki masaż pozwolić, więc zadzwoniłam, umówiłam się na wizytę i spytałam o cenę, aby sprzedać butelki w między czasie 😉 Godzinny masaż dla mamy z jakimiś elektrycznymi prądami to koszt 30 zł! Gdybym wcześniej znała cenę z pewnością tak długo bym na to nie czekała. Myślałam, że to będzie kosztowało ponad 100 zł, a tu taka miła niespodzianka.

Poszłam na spotkanie z moim przeznaczeniem, położyłam się na stole do masażu, masażystka wzięła mnie w obroty i… myślałam, że zacznę krzyczeć, jak podczas pierwszych skurczów porodowych! Ten ból był nie do wytrzymania! Pomyślałam: oddychaj, oddech redukuje ból. I tak też było, oddychałam a z minuty na minutę moje plecy się rozluźniały. Okazało się, że nieprawidłowo siedzę wieczorami przy komputerze – muszę w końcu kupić sobie wygodny fotel. Laptop prawdopodobnie mam za nisko – w wyniku tego mam zaokrąglone plecy. Mam coś jeszcze z łopatkami i bardzo bolące punkty stresu – wspominałam już, że okres młodzieńczego buntu Gabi wpływa na mnie stresogennie? 😛

Godzina masażu szybko minęła. Na końcu myślałam, że usnę – było miło i błogo. Umówiłam się na następną wizytę w przyszłym tygodniu i może (wiem, wiem: chcieć to móc, ale moja motywacja wynosi w tym momencie -150), może zacznę ćwiczyć coś na plecy. Nie chcę za parę lat mieć problemów z rwą kulszową lub czuć jak coś mnie ciągnie w nogach – o takie objawy było pierwsze pytanie fizjoterapeutki, jak zobaczyła moje plecy.

I jeśli mogę Wam coś polecić kochane mamy: idźcie na masaż! To będą najlepiej wydane złotówki! Lub jeśli czyta nas jakiś kochający mąż to jest prośba: proszę wykupić masaż dla żony, całościowy lub tylko na plecy; i najlepiej nie jeden, ale dwa, trzy, cztery – żona będzie nosić na rękach, może nie Ciebie, ale Wasze dziecko z przyjemnością 😉

Pamiętajmy: szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. A nic tak nie uszczęśliwia kobiety, jak zakupy i masaż właśnie 🙂

 

wellness-285587_1280

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.