Właśnie tak jest! Dobrze jest!

Jestem na placu zabaw z córką. Dwuletnią. Nie jest źle, dobrze jest.

 

Siedzę na ławce, patrzę jak biega od sprzętu do sprzętu po tym zadbanym placu zabaw, gdzie właśnie starszy pan starannie wygrabia liście z piasku, potem ścina trawę, dmuchawą zamiata chodnik alejki. Zaraz po drugiej stronie  tej równej, z kostki, alei brzozowej, na zielonej murawie trwają przygotowania do meczu. Jakiegoś czwartoligowego, lokalnych drużyn. Słyszę rytmiczną muzykę z wielkich głośników a tę rozgrzewkę widzę w drugim planie. Bo na pierwszym mam: dwa nowoczesne boiska do piłki nożnej dla małych – orliki tak zwane, jedno boisko do koszykówki, kort tenisowy. Wszystko ogrodzone, z oświetleniem, z infrastrukturą. Na tych boiskach gwar – chyba już nawet czterolatki trenują w jednakowych strojach, pod okiem trenera, który krzyczy: nie ma odpuszczania, jak na meczu chłopcy, jak na meczu!

Do piaskownicy przychodzi jakaś grupa dzieci z panią. Pani mówi: zuchy (już jasne, co to za grupa), dziś mamy nowe osoby w drużynie, więc niech każdy opowie o tym co robimy, jak do siebie mówimy… Dane jest mi usłyszeć m.in. historię, jak te dzieci pomogły płaczącej i załamanej matce odnaleźć zgubione dziecko nad jeziorem.

Opuszczamy plac zabaw, bo dziecko me woła mniam! To nie problem. Kilka kroków, dosłownie kilka, od placu mamy nowo powstały market, bardzo popularny, umiejscowiony w wybudowanym od podstaw, naprawdę ładnym pawilonie, wpisującym się architekturą w zastaną zabudowę, z dużym parkingiem, czynnym w niedziele. W tym mini centrum handlowym mamy jeszcze delikatesy mięsne, rodzinnej acz dużej sieci, lokalną cukiernię, sklep odzieżowy, fotografa, chiński market… Nawet.

Zanim jednak dojdziemy do pawilonu mijam (na dystansie ok. 50 metrów od placu zabaw, przypomnę) kompleksowo odrestaurowany budynek Domu Kultury, pod który właśnie podjeżdżają samochody a z nich wysiadają dzieci z gitarami – na lekcje gry idą, oczywiste! Przechodząc blisko Domu Kultury, widzę w sali z wielką lustrzaną ścianą tańczące dziewczynki, to jakieś zajęcia, chyba balet.

Jeden z tych samochodów, auto dobrej klasy, rocznik na oko poniżej 4 lat, zawraca na parkingu przychodni zdrowia. Tej przychodni, co jest bliżej Domu Kultury. Tak, bo zaraz obok marketu, a więc jakieś 20 metrów dalej jest też druga, więc możesz sobie wybrać gdzie się leczysz! Ale i ta pierwsza, i ta druga jest nowoczesna, i też z apteką, też dostosowana dla niepełnosprawnych, też z lekarzami specjalistami, też bez kolejek do rodzinnego i z rejestracją na telefon!

Po małych zakupach w markecie wsiadam z córką na rower, jedziemy na przejażdżkę. Kierujemy się w stronę kościoła, bo biją dzwony a dziecko uwielbia „bim-bam!”. Kościół jest zarządzany doskonale przez proboszcza, jak przedsiębiorstwo! Ma nowe organy, nowy dach, nową elewację, świeżą zieleń dookoła, systemy monitoringu, patrona ma nawet fajnego – Św. Mikołaj. I ma społeczność. A przy plebanii jest duży teren z mini zoo dla dzieci.

Jadąc dalej – stawy, na nich odbywają się zawody wędkarskie. Często w weekend są tu tłumy zapaleńców patrzenia w spławik, mają czas i pieniądze, mają pasję, więc się jej oddają. To dla nich zagospodarowano tereny nad stawami, kosze na śmieci, ławki, altany piknikowe… Gdybyśmy okrążyli stawy, dojedziemy do… boisk do gry w Baseball. Nie jakichś tam reliktów przeszłości, przypominających o niespełnionych ambicjach lokalnych działaczy, lecz boisk w ciągłym użytku, spełniających każdy standard rozgrywek międzynarodowych. A, bo mamy tu ligę baseballa. I regularne zawody.

Zawracamy, bo to koniec wsi, miasteczka w sumie. Jadąc w drugim kierunku dojeżdżamy do Rynku. Tu dużo spożywczaków, radzą sobie mimo wolnego rynku i całkiem niedawnego ataku wspomnianego marketu, mają swojego klienta, na polne warzywa, swojską wędlinę, robioną kilka ulic dalej u rzeźnika, na lokalnie wytwarzane lody. Rynek ma nieco nierówną nawierzchnię – pewnie niedługo rewitalizacja. Wszystkie są ostatnio rewitalizowane, oby dużo zieleni dali. I ławeczki. Ostatnio niedaleko rynku otworzyła się pizzeria. Druga już, ale pierwsza naprawdę ładna i z naprawdę włoską pizzą. U nas, na wsi. Dowóz gratis.

Zaraz obok ogródka pizzerii, są tyły szkoły podstawowej, właśnie trwa wylewanie betonu pod… boiska – takie same jak te przy tamtym placu zabaw. Wielkie halogeny już stoją. A od frontu szkoły jest taka fajna siłownia zewnętrzna, ogólnodostępna. Natomiast placów zabaw po drodze od jednego końca wioski do drugiego mamy około sześciu, każdy nowy, sprawny i dla każdego dzieciaka. Najciekawszy jednak chyba jest ten obok wielkiego wiatraka, odnowionego niedawno, bo to zabytek… Wiatrak rzuca cień swoją budową na stację benzynową, czynną 24 h, gdzie miła pani zawsze uprzejmie zapyta parówka czy kabanos? I skorzystasz z normalnego, czystego kibla.

A! Jeżdżę od tygodnia drogą S, ekspresówką, oddaną, fakt, z dwuletnią obsuwą, i tylko nieco ponad 30 km, ale jest! I jest zajebista, bo jest obwodnicą trzech miejscowości, więc na pewno te mieściny odetchnęły. W tych mieścinach też na pewno są ładne chodniki, place zabaw, przychodnie… ale o tym już było.

Właśnie tak jest! Dobrze jest. Więc, proszę, nie mów: za komuny było lepiej! Tylko dlatego, że masz sentyment, bo był to czas Twojego dzieciństwa!

 

Jeśli się podobało, lajknij nas na fejsie:

facebook_logo

 

grafika: highgraphic.com

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.