Karta Dużej Rodziny – „Jeśli rząd mówi, że komuś coś »da« – to znaczy, że zabierze Tobie, bowiem rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy”

Socjalizm pełną gębą. Fantastyczne, naprawdę – przecież to jest jeszcze głupsze od giertychowego becikowego – a już ono było himalajami populizmu. Takie „prezenty” tylko w kraju, w którym opodatkowuje się nawet dochód uznany – przez ten kraj – za niższy od minimum socjalnego…

Przeczytałem całą ustawę z dnia 5 grudnia 2014 r. o Karcie Dużej Rodziny, w sumie nie wiem po co, bo już na pierwszy rzut oka i uruchamiając minimum logicznego myślenia, widać, że to bubel „pomocowy” (należałoby napisać jakich mało) ale muszę napisać jakich wiele, a właściwie: jak każdy inny „program pomocy”.

Takie wydmuszki socjalne tworzy się tylko po to by w mediach móc obwieścić, że dnia takiego a takiego, prezydent podpisał, sejm uchwalił a senat przyjął bez zmian, fantastyczną ustawę, która w istocie jest tak prorodzinna, jak tabletka „PO” – hehe PO – dobre! Kumacie? 😛

Pominę, spuszczę zasłonę milczenia, nie będę wałkował po raz kolejny benefitów, jakie oferuje ta vipowska i prestiżowa karta, którą by uzyskać, trzeba po raz zylionowy, długopisikiem na kilku arkuszykach A4 wypisać swoje dane, urzędowi, który wszystkie je już ma, ponadto potwierdzić dokumentami, odpisami.

Chociaż nie! Przy jednej korzyści się zatrzymam – sprawdzone przez Karolinę, mamę czworga! Jeden niewątpliwy, jakże sensowny bonus ta karta daje – np. zniżki na rodzinne przejazdy PKP. Przyznacie, że to ma sens? Z tym, że jeśli rodzic jedzie w pojedynkę – np. odebrać dzieci z wakacji, to już zniżka mu nie przysługuje – ot, po prostu raz jesteś rodzicem wielodzietnym, raz nie. FACEPALM! Nawet takie coś spieprzyć?!

Ale to, że ty musisz złożyć te dokumenty to jest czubeczek, wierzchołeczek góry. Bo przecież ktoś tę całą papierologię musi obsłużyć! Ktoś musi mieć komputer do tego, biurko, gabinet, światło przez osiem godzin, wakacje pod gruszą, bo przecież zatrudniony jest na etacie. Ktoś musi wydrukować te plasticzki… Obsłużyć podpisanie umów z podmiotami udzielającymi zniżek… To nie są takie proste rzeczy, żeby otrzymać 5% upustu na kurs prawa jazdy! OK, gdzieś tam na coś dają i nawet 50%, a w takim Leroy Merlin 10% – ktoś powie – zawsze coś. Ale…

kdr ustawa

Ale, aby ktoś otrzymał tę jedną złotówkę korzyści, po drodze przejada się na obsługę tego pięknego PRowo, wizerunkowo i wyborczo, przedsięwzięcia ogromne pieniądze. Nikt ci nic nie da! Jeśli mówi, że da, to najpierw zabrał! Jeśli nie bezpośrednio tobie – choć zaraz zobaczysz, bo może nie wiesz, że TOBIE TEŻ i to najwięcej, to na pewno komuś, kto – gdyby mu te środki zostawić – stworzyłby kolejne miejsca pracy lub zatrudniłby na lepszych warunkach np. tego, kto dziś jest beneficjentem Karty Dużej Rodziny. Że wówczas realnie byłoby go stać na więcej – nie muszę wyjaśniać?

KDR kosztyAle może nie wiesz – to spójrz. Na konto wpływa ci 2 tys. zł miesięcznie (niebieskie netto), na umowie masz brutto 2 774 – żółte – (co to jest płaca brutto to wiecie – podawanie długości członka wraz z kręgosłupem 😉 . Ale mamy jeszcze kolumnę czerwoną – uwzględniającą tzw. koszty pracodawcy, czyli to, co zatrudniający cię musi oddać, tak jak ty już oddałeś, ZUSowi. A więc łącznie Twoje 24 tysiące rocznie, pracodawcę kosztuje ponad 40 tysięcy. Nie zapominaj, że za te 2 tysiące robiąc zakupy, oddajesz kolejne 23% w VAT i więcej – jeśli np. pojedziesz na stację benzynową. Jest więc z czego urządzać takie wyborcze jasełka, jak omawiana Karta Dużej Rodziny, prawda?

KDR kalkulator

 

Więc to z twoich pieniędzy finansuje się takie przedsięwzięcia. I nie mówię ci tego ja, a Margaret Thatcher, bo to jej słowa przywitały cię w tytule tego wpisu. A ona była mądrzejsza ode mnie. Ty też nie bądź głupi.


Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.