Czy Twój syn czyści po sobie muszlę klozetową? Zapytała. A Twój partner? – ciągnęła dalej…

Jeśli ktoś kiedyś powie mi o jakimś kryzysie męskości, zapytam tylko: czytasz natemat.pl? Bo jeśli obraz dzisiejszego mężczyzny ma być budowany na podstawie tej, lub jej podobnych publikacji, to ja dziękuję.

Zadanie nr 1

Jak myślisz, czy poniższe, to:

a) pytania w kwestionariuszu na przyjęcie do specjalnej jednostki opiekuńczo-wychowawczej – czytaj: dla mniej lub bardziej upośledzonych

b) pytania, które powinna zadać sobie każda mama NORMALNEGO 10 letniego chłopca, by sprawdzić stopień jego samodzielności. Wg pewnej pani redaktor z pewnego portalu

– Śpi bez rodzica (nie śmiej się!)
– Śpi w swoim pokoju (nadal się nie śmiej!)
– Zasypia samodzielnie (już się nie śmiejesz?)
– Pamięta o umyciu zębów rano i wieczorem (hmm…)
– Pamięta, by wziąć prysznic (chociaż co drugi dzień)
– Czyści muszlę klozetową po sobie (tak tak!)
– Zrobi sobie kolację (np. kanapka + herbata)
– (Czasami) zrobi kolację Rodzicom (sam zaproponuje)
– Sprząta talerz po kolacji (co najmniej swój)
– Wybiera samodzielnie ubranie do szkoły i ubiera się rano (nie wołając do pięć minut „Mamooo”)
– Ścieli swoje łóżko (może być z marudzeniem)
– Zanosi rzeczy do prania (bez uprzedniego proszenia)
– W weekend sprząta swój pokój (nie ma napisanego na kartce co po kolei)
– Pamięta o lekcjach do odrobienia (nie ma „Nie wiem”)
– Pakuje się samodzielnie do szkoły
– Czyta sam lektury (to nie to samo, co „strona On, strona Ty”)
– Dba o swoje zwierzęta (wychodzi z psem, karmi chomika)
– Umie zaoszczędzić pieniądze na coś (zapewne nowy model telefonu?)
– Wie, gdzie i ile ma kasy (a nie pyta co chwila, gdzie jest mój portfel?)
– Umie samodzielnie zrobić proste zakupy (z kartką)
– Umie zamówić pizzę przez telefon (nie ma „Mamo, zadzwoń i zamów peperoni”)
– Potrafi dojść sam do szkoły (jeśli ma blisko), a nawet dojechać autobusem (nie tłumacz, że to niebezpieczne)
– Przepuszcza dziewczynę w drzwiach (koniec kropka)
– Pomaga mamie/kobiecie nosić ciężkie siatki z zakupami (bierze sam z siebie, bo jest tego nauczony!)
– Jak idzie z koleżanką na pizzę, to płaci (minimum: za siebie, maksimum: za oboje)

Odpowiedź nr 2 jest odpowiedzią prawidłową. WAT? A no tak. Panią los skrzywdził i na podstawie własnych doświadczeń z dużego miasta, ubolewa i lamentuje nad kondycją dzisiejszej młodzieży płci męskiej. Nad tym, jakie to niesamodzielne, niewychowane i od cycka mamy nieoderwane.

Ode mnie:

Kiedy miałem mniej niż 10 lat spędzałem wakacje – całe 2 miesiące u babci – sam prałem, sam się myłem (poważnie?) – co dzień prysznic – mało tego, se pani redaktor wyobrazi, że sam pamiętałem co dzień by popołudniu u babci bojler włączyć a potem wieczorem go wyłączyć – ołje! Medal? Sam jeździłem rowerem po zakupy, sam robiłem sobie kolację i śniadania, sam odkładałem sobie kaskę, którą babcia dawała mi za małe (małe? całe dnie mi to zajmowało!) prace dookoła domu, które wykonywałem sam, z własnej woli i dla rozrywki! Sam się pakowałem, kiedy podczas pobytu u babci wyjeżdżałem np. na tydzień z ciocią nad jezioro do domku, sam tam też wydawałem swoje pieniądze na lody i frytki. Telefon? Pizzę przez telefon? Sam dzwoniłem po ludziach i robiłem głupie dowcipy – to chyba wyższy level niż zamówić pizzę, nie? Na tych wakacjach miałem koleżanki z osiedla, zapraszałem je na lody i zapiekanki – że stawiałem to oczywiste, like a boss! Do szkoły czy trafiałem? Pani redaktor, to wakacje były. Ale… miałem powiedziane przez babcię, że rowerem mogę do tamtej drogi i nie dalej. Ale to czas żniw był na wsiach. Kombajny, traktory, zapach słomy i gnoju – dusza ma romantycznego chłopo-technika niespokojna była. Wyjeżdżałem rowerem po śniadaniu wracałem o zmroku. Bez nawigacji i bez kompasu, psze pani! Do szkoły więc też jakoś sam trafiałem. A książki w tornistrze miałem poukładane wg rozmiaru, lubiłem porządek. A już w domu? W domu po szkole to w piecu paliłem a dla relaksu sam cały dom Zelmerem odkurzałem, mama to lubiła i nie było to „za komputer” albo pińć złotych. A jak już ogarnąłem chałupę, to szedłem z młodszą siostrą na dworzec po mamę wracającą z pracy, żeby jej pomóc zakupy nieść. Placki piekłem, obiady gotowałem, gary myłem, zaprawy robiłem, ogródek kopałem. Lat dziesięć miałem.

Pani redaktor idzie dalej… Oooooooooooo! Oooooo-oooo pani kochana! Bo się pogniewamy! Przed użyciem klawiatury prosimy przeczytać ulotkę bądź skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą. Wszędzie o tym mówią. Fakt – dość szybko i niewyraźnie, ale mówią!

Zadanie nr 2

Jak myślisz, czy poniższe to:

a) opis typowego, normalnego, faceta, męża, ojca, studenta… zdrowej jednostki społecznej przygotowanej do bytu w swoim otoczeniu

b) nadludzkie cechy, niespotykane dziś u samców z gatunku człowieka, zdecydowanie deficytowe umiejętności wśród osobników, które – UWAGA – osiągnęły już wiek dojrzały, czyli dla tego gatunku od 30 do 40 lat – oczywiście też wg wspomnianej pani redaktor

– Umieć spać (czytaj: żyć) bez mamy
– Pamięta o umyciu zębów rano i wieczorem (bez przypominania)
– Pamięta, by wziąć prysznic (codziennie przynajmniej raz!)
– Obcina i czyści paznokcie (bez komentarza)
– Usuwa zbędne owłosienie (po uzgodnieniu, jak lubicie…)
– Czyści muszlę klozetową po sobie (absoluuuutnie!)
– Umie zrobić obiad (nie z puszki, ani z torebki)
– Robi śniadanie i kolację (przynajmniej 3 x tygodniowo)
– Sprząta po kolacji (Twój talerz też!)
– Odkurza w weekend (bez Twojego focha vs awantury)
– Pierze (znaczy wkłada do pralki i aplikuje proszek)
– Wyjmuje rzeczy z pralki i wiesza (tak, Ty też tego nie lubisz)
– Wkłada/wyjmuje naczynia ze zmywarki (jak wyżej)
– Dba o swoje zwierzęta (i dzieci)
– Potrafi zrobić zakupy (wie, czego brakuje w lodówce)
– Wie, do czego służy śrubokręt (korzysta z niego, a nie wzywa Pana X)
– Potrafi wywiercić dziurę w ścianie (jak wyżej)
– Zmieni oponę i wymieni żarówkę w aucie (a nie wymachuje rękami wkurzony, by ściągnąć pomoc z drogi, a dalej stoi i patrzy jak inny Pan wymienia jego koło, a następnie komentuje, że tamten to prosty chłop, a to robota dla półgłówków)
– Umie sprawdzić stan oleju w samochodzie (a nie prosi Pana na stacji benzynowej, by zajrzał „przy okazji”)
– Zorganizuje wyjście do kina (wybierze kino, film, kupi bilety – sam!)
– Przepuszcza Cię w drzwiach (po prostu)
– Nosi ciężkie siatki i schodzi do garażu, by Ci pomóc
– Płaci za Ciebie częściej, niż Ty (jeśli nie zarabia mniej)

Odpowiedź prawidłowa to ta druga. WAT? WTF?! I double facepalm! Tę panią naprawdę ktoś skrzywdził. Mocno. Z resztą w dalszej części swego wywodu poniekąd przyznaje się sama do tego – na podstawie trzech swoich przypadków nieudanych randek. O-eM-Gie!!! Chciałoby się odpowiedzieć prosto i cytując samą autorkę, by łatwo trafić doń: Bez komentarza. Absoluuuuutnie!

Ale dam sobie chwilę.

Ode mnie:

Pani się już przestanie umawiać z troglodytami, pani zacznie wybierać spośród człowieka, co? Pani da sobie szansę w ten sposób i gwarantuję pani, że stworzy jeszcze pani szczęśliwy związek. Taki, gdzie facet się umyje, pazur obetnie a i do fryzjera pójdzie! Związek, w którym to facet poprowadzi kuchnię i lodówkę, przygotuje obiad nie od święta, sam wcześniej robiąc codzienne zakupy a jedynym zadaniem żony tego faceta będzie powiedzieć, jak jej smakowało, czy chce by jeszcze kiedyś to zrobił oraz co życzy sobie na obiad jutro. Się pani nie zdziwi, jak do zmywarki nawet pani nie podejdzie, bo tylko on to robi i robi to najlepiej! Może ten facet będzie nawet, sam z siebie, firany i zasłony prał, bo wyjść z podziwu nie może jak to się utarło, że to babskie zajęcie, kiedy przecież stanie tak z rękoma w górze cięższe jest od przerzucania węgla! I jak już z tej pieczary, jamy pierwotnej swej pani wylezie i go pani spotka, to pani zapyta czy on tak nadal, jak za młodu, lubi popylać z odkurzaczem po chacie co drugi dzień, tyle, że teraz nie zelmerem a electroluxem, co to go sobie wybrał, jak cacko najdroższe, by móc się spełniać. A drugie jego cacko, to się okaże, kosiarka spalinowa jest! I sam w niej przeglądy robi, a do pani wiadomości, to śrubokręta i klucza nawet jakiegoś tam trzeba użyć, olej, filtr, świece wymienić! A jak już się polubicie, jak ta piękna (PANI) z bestią (ON), to może on się otworzy i opowie o miłości swej do zwierząt – jak to przyszły bezpańskie trzy kocięta a on od razu karmę kupił, do weterynarza pojechał, odrobaczył, odpchlił, legowisko dał… Kocha trochę te zwierzęta, może nawet lubi! Zamieszkacie razem wówczas! I kiedyś on, w dzień powszedni, zapyta: a jak ci się, o najdroższa, podoba nasz unikalny system auto-clean w naszym – par excellence – kiblu? A ty zbita z tropu, nie wiesz o co chodzi! Więc on wyjaśni: ach, kochanie – przez lat tyle muszla nasza w czystości idealnej a przypomnij sobie czy kiedykolwiek ją myłaś? A więc jak to? No auto-clean – system taki! I kiedy już będziecie u progu szczęśliwego związku swego, to niech tylko pani nie spieprzy tego, obrażającym go pytaniem, czy umie wymienić koło w samochodzie! Umie!!! Bo to, do jasnej cholery, banalne, jak mycie okien a nie jakiś mega-ultra achievement, a przecież to i pani potrafi, prawda? I może dzieci z tego będą! Tylko wówczas niech pani nie zwariuje ze szczęścia, kiedy on do dziecka będzie wstawał w nocy, w dzień bawił, karmił, wychowywał. Ale to już inny temat. Póki co, pani wylezie z jaskini. Pani da rękę!

To powyższe to też z mojego punktu widzenia, z mojego doświadczenia, to mnie. I daje sobie wiele uciąć, że nie jestem wyjątkiem. Głowę daję, że takich nas, jest po prostu większość. Natomiast wszystko wskazuje na to, że pani redaktor nie spotkała na swej drodze nigdy prawdziwego faceta a tylko jakieś wielkomiejskie, ulizane cioty albo „drwali” z siekierą z H&M!

Nooo, da pani tę rękę!

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.