Oszczędny, czy już sknera? 27 zł na lody to dużo?

Jakiś czas temu wybraliśmy się do centrum handlowego, nawet nie na zakupy, a na mały rekonesans. Kiedy po około godzinie mieliśmy już wychodzić, poczułem ochotę na lody. Piętro niżej była kawiarnia.

Lody w kulkach, nasze ulubione, mnóstwo smaków do wyboru – kulka 3 zł. Ja dwie, żona dwie – w wafelku do ręki. Miła pani z obsługi pyta czy może kawę. Mówię, że dziękuję, bo to lody tak na szybko, jednak zanim nałożyła kulki w wafle, zmieniłem zdanie i poprosiłem o zwykłą białą dla siebie – 9 zł. Żona rezygnuje. Usiedliśmy więc. Wcinamy lody, czekamy na kawę. Kawa przyszła, jemy lody, pijemy kawę. Lody się skończyły, kawa jeszcze jest. No to jeszcze po kulce. 3złx2=6zł. Łącznie 27 zł. Wydaliśmy na chwilowy kaprys 27 zł. Zupełnie o tym nie myślałem, dopiero w samochodzie w drodze do domu, zacząłem głośno o tym myśleć. Mówię – zobacz wydaliśmy 27 zł na trochę lodów i kawę. Kawę mógłbym wypić w domu, pewnie za jakąś złotówkę, a lodów za kwotę, którą tam wydaliśmy na kilka kulek, kupilibyśmy w markecie kilka litrów. A tak w ogóle, to był to chwilowy kaprys i pewnie gdybyśmy się nie skusili, to ochota by nam przeszła i byśmy zaoszczędzili prawie 30 zł!

Na teraz, czy na kiedyś

Ale czy o to chodzi? Czy zależy nam na tym by samemu nad sobą trzymać taki bat finansowy? By odbierać sobie drobne przyjemności w imię… No właśnie w imię czego? Oszczędzania, gromadzenia kapitału na kiedyś, kolekcjonowania środków dla ambicji i kolejnych zer na koncie?

Kiedy czytam wszelkie porady jak zaoszczędzić trochę tu, trochę tam – mam mieszane uczucia. Bo większość tych rad i sposobów prowadzi właśnie do odbierania sobie teraz, na rzecz jakiegoś kiedyś.

Jedną z bardziej ekstremalnych porad z jaką się spotkałem było omijanie płatnych autostrad. OK – z pewnością są wobec nich drogi alternatywne i też dojedziemy do celu i nie wydamy tych kilkudziesięciu złotych. Ale czy autostrady nie powstały dlatego żeby było szybciej, wygodniej, bezpieczniej? I dla 50 zł powinienem odebrać sobie możliwość takiego podróżowania? By to 50 zł zostało u mnie w portfelu i bym je przeznaczył na jakiś inny, ważniejszy cel? Jaki mam mieć ważniejszy cel niż wygoda, bezpieczeństwo i jakość w moim życiu tu i teraz? Właśnie pieniądz ma być dla mnie środkiem do zapewnienia sobie tychże.

Miałem też kiedyś kolegę, z którym jadałem „na mieście”, bardzo często. On niemal zawsze do posiłku nie zamawiał nic do picia – czy to szybki kebab w budce, czy dwa dania w restauracji – nie zamawiał coli, nie zamawiał herbaty, kawy, wina. Jestem skłonny zrozumieć budowę domu, ale jak bardzo do realizacji tej inwestycji przybliży mnie zachowanie w portfelu 5 zł podczas obiadu? Czy nie efektywniej szukać oszczędności u dostawcy materiału budowlanego, gdzie można realnie wydać mniej znaczącą kwotę? Nie umiałbym sobie odmówić  ugaszenia pragnienia podczas posiłku dla 5 zł „oszczędności”.

 

Czy rezygnować z wygody?

Na ile wyceniasz swoją wygodę, czas, niezależność? Jeśli co dzień do pracy masz do przejechania kilka przystanków, kilka kilometrów w mieście, rano, w korkach, przy akompaniamencie różnej pogody, w towarzystwie różnych współpasażerów. I masz auto w garażu, co wybierzesz – samochód czy komunikację miejską. Zakładamy, że z miesięcznych przychodów bez problemu stać cię na regularne tankowanie auta, przeżycie i jeszcze coś zostaje. Czy mając wizję, że zostaje jeszcze kilka „stówek” więcej  zaoszczędzonych na paliwie, zostawisz swoje cztery kółka w garażu i porwiesz się na nieznaną przygodę w środkach komunikacji zbiorowej – kupisz ekonomiczną „sieciówkę”? Czy jednak stwierdzisz, że twoje pieniądze mają dać ci wymierną korzyść tu i teraz – wygodny fotel w klimatyzowanej kabinie, z muzyką, którą lubisz i jak głośno chcesz, z możliwością wygodnego dopicia porannej kawy z kubka termicznego?

 

Dalszy ciąg TUTAJ – w portalu Zafinansowani.pl, dla którego tekst powstał.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.