Nikt nie ma monopolu na decydowanie o kształcie blogosfery. Moje przemyślenia po Blog Forum Gdańsk 2015

W blogosferze, jak w każdej sferze istnieją nurty, trendy, poglądy dominujące, jak i te poboczne, alternatywne – widziane i słyszane mniej – one wszystkie zaś pojawiają się i ewoluują na osi czasu, wymieniają się wraz z biegiem historii lub też współistnieją jednocześnie, interferują – uzupełniając się albo ścierając w swej odmienności.

 

Blog Forum Gdańsk to miejsce i czas, w którym raz w roku możemy, jak w soczewce skupiającej, w te dwa dni zaobserwować to, jaki był mijający rok w naszym środowisku a na finiszu Forum podjąć się prognoz odnośnie tego jaki będzie ten kolejny. Bowiem w Gdańsku spotyka się zacna reprezentacja środowiska, chcąc nie chcąc – należy to tak nazwać – najbardziej wpływowych twórców i influencerów internetowych.

Wśród tych wszystkich wpływowych, są ci słyszani bardziej i ci mniej – ci bardziej to oczywiście wszyscy, którzy dostępują zaszczytu podzielenia się swoimi  myślami ze sceny Blog Forum. Za tym zaszczytem idzie też odpowiedzialność – tego słowa nie lubię, jako zbyt zużytego a tym samym rozciągniętego znaczeniowo, ale innego, lepszego tu nie znajduję. Odpowiedzialność, rozumiana jako świadomość tego co mówię i do kogo mówię.

Nikt nie ma monopolu na decydowanie o kształcie blogosfery – powtórzę to co w tytule. O ile każdy z nas jedzie na BFG by się uczyć i inspirować, o tyle, zakładam, że wszyscy tam obecni osiągnęli już pewien stopień dojrzałości i na pewno nietaktem, co najmniej, jest zwracać się do nich tonem pouczającym. I nie mam tu na myśli, jak każdy by spontanicznie pomyślał, jedynie środowiska dziennikarzy, które pojawiło się tam w osobach kilku zacnych reprezentantów. Od ludzi, którzy zasiadali na scenie w tym panelu akurat sporo moglibyśmy dostać, gdyby rozmowa nie poszła w tym kierunku, w którym poszła i jestem przekonany, że jeśli na przykład za rok znów damy sobie szansę to spotkanie tych dwóch środowisk przyjmie zgoła inne oblicze. Ale to być może za rok. A w tym roku?

 

 

W tym roku BFG było doskonałe. Nasze trzecie. I przez nas samych, na bazie doświadczeń z dwóch poprzednich, to mogło być skonsumowane optymalnie. Po doświadczeniach z zeszłorocznych edycji wiem, na czym skupiać się będąc tam. Na programie. Poprzednimi laty byłem rozerwany między salą a kuluarami, między wykład a networking w korytarzu. I już od zeszłego roku wiedziałem, że jedyny słuszny wybór na tę edycję, to skupić się na merytorycznej warstwie konfy. Nie kawa, nie selfie, nie zdjęcia na insta, nie after na melanżu, nie promki… Z zajęć pozaprogramowych to jedynie twitter – bo to on pozwala toczyć dyskusję na bieżąco, pozwala partycypować w kształtowaniu właśnie tworzącego się obrazu blogosfery, nie pozwala na monopol tez i twierdzeń, jest tam on-line i off-line strażnikiem pluralizmu. Na wszelkie panele z obecnością gości spoza blogosfery cieszyłem się najbardziej i mimo, że może nie wszystkie z tych spotkań wyszły jak powinny, to świetnie, że się wydarzyły, bo o wiele bardziej posuwająca nas do przodu jest taka konfrontacja środowisk i stanowisk, niż pławienie się we własnym sosie. Z tych rozmów wygrały dwie: oczywiście prof. Bralczyk w ogniu pytań dwóch kobiet – taki żart, bo każdy o zdrowych zmysłach i oczach widział, że to te dwie kobiety były pod ostrzałem niezwykle sprawnego erudyty jakim jest Pan Profesor – właśnie takich spotkań na BFG chcę najwięcej. A druga uczta dla duszy to panel o wolności, który wyszedł na rewelacyjnym poziomie ale nie z patosem. Doskonały dobór rozmówców.     

 

Przy takich panelach i prezentacjach, mocno inspiracyjnych, jak prelekcja Austina Kleona czy Konrada Kruczkowskiego, blado wypadają wystąpienia o charakterze bardziej technicznym – jak te Maćka Budzicha, czy Michalskiej – oczywiście nie ze względu na poziom tychże, ale następuje wówczas takie nagłe ściągnięcie z wyżyn natchnienia na parter z narzędziami 🙂 – od sacrum do profanum zepsutą windą w dół 😉 . Lepiej tego rodzaju punkty programu sprawdziłyby się jako warsztaty będące alternatywą – kilka takich warsztatów równolegle. Dokładnie tak jak to miało miejsce, tylko zwiększyć skalę, jeśli jest takie zapotrzebowanie. A salę główną z przewodnim line-upem zostawić na te inspiracyjne wystąpienia.

Właśnie – warsztaty. Szkoda ogromna, że nie odbył się ten fotograficzny z Maciejem Moskwą, bo to był mój wybór. Ale przez to uczestniczyłem w warsztacie Macieja Dąbrowskiego. Mimo, że Maćka i jego zDupy twórczość śledzę na bieżąco, to nie zamierzałem od niego uczyć się montażu. I tak też się stało – byłem na warsztacie u niego, ale montażu się nie nauczyłem. Tak jak cenię na swój sposób Maćka jako YouTubera i na jego prelekcji ostatecznie również doskonale się ubawiłem, tak uważam, że tej konferencji nie przystoi takie wpuszczanie w maliny uczestników – coś co miało być rzeczowym warsztatem było comedy stand-up’em o bardzo wyrazistym i typowym dla autora, poczuciu humoru, która to wyrazistość niejednego (kto nie znał dotychczas Macieja, lub nie gustuje w tego typu gagach) mogła srogo skonfundować. I abstrahując od mojej subiektywnej oceny, to obiektywnie nie powinno się to wydarzyć.

 

 

Wszystkie pozostałe panele – nie rozróżniając konkretnych – bardzo cenne, z lepszym wydźwiękiem lub gorszym, ale sama forma rozmowy wydaje mi się na BFG trafniejsza niż prelekcja pojedynczego autora. Oczywiście jeśli w panelu nie następuje przerost promocji – autopromocji prowadzącego/uczestnika lub też promocji produktu, a takie wrażenie odniosłem podczas rozmowy o Snapchacie.    

 

 

W zgłoszeniu na BFG2015 w rubryce, gdzie należy umieścić swoje największe osiągnięcie wpisałem to, że z nadal uczących się, stajemy się też uczącymi innych – bo to dla mnie najcenniejsze. I nie myślałem, że obecność tam, da tego tak mocne potwierdzenie. Kiedy był na to czas, czyli na doskonałym raucie, będącym after-party, miałem okazję porozmawiać z kilkoma osobami – co zaskakujące, ale czas ten poświęciłem osobom, z którymi do wtedy nigdy nie miałem styczności a nawet niektórych nie znałem! Idea niepławienia się w swoim sosie 🙂 działa! Każda z tych rozmów wtedy, kiedy trwała, była dla mnie zwykłą rozmową, rozrywką wieczorną rzekłbym. A dopiero teraz, kiedy to co w nich padło, dojrzewa we mnie, widzę jak bardzo można mieć wpływ – ja na innych, inni na mnie.

 

 

 I w taki sposób właśnie rodzi się kształt blogosfery. W tych małych rozmowach, we wzajemnej interakcji, niezależnie od tego czy przed nazwiskiem masz Wpływowy Bloger, Bardzo Wpływowy Bloger, czy Turbo Wpływowy Bloger. To każdy z nas suwerennie wpływa na jej CAŁOkształt: w warstwie wolności twórczej, wyrażania siebie, budowania wpływu, czerpania korzyści, pomagania innym . Bo nikt nie ma monopolu na decydowanie o kształcie blogosfery.    

 

Spośród wszystkich spotkań, konferencji, integracji, które mają miejsce w naszym środowisku, Blog Forum Gdańsk  niech dzierży niepodzielnie miano tej jedynej i najważniejszej. Doskonale, że kilka lat temu powstała ta inicjatywa i trwa w takiej właśnie formie do dziś. I doskonale, że możemy w tym uczestniczyć.

 

P.S. przecinki postawiłem tam, gdzie podpowiadały mi emocje 🙂 . Bo mogę!

 

Zdjęcie cover: Paweł Wyszomirski, FB BFG

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.