Zero powodów, dla których nie powinieneś poznać Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku
Byłeś w Muzeum Powstania Warszawskiego? Jeśli byłeś, to zapomnij o nim. Jeśli Muzeum zrobiło na Tobie wrażenie, tak jak niegdyś na mnie, to pomnóż to wrażenie o jakieś 9 tysięcy. I teraz możesz przejść do dalszego czytania.
Dobra, może trochę nie na miejscu jest porównywać te dwa miejsca, tak 1:1, bo w końcu jedno i drugie jest tak samo potrzebne a każde z nich opowiada inną historię. Ja jednak prywatnie je ze sobą zestawiam, bo tak jak ok. 10 lat temu ogromne piętno wywarła na mnie wizyta w Muzeum Powstania, tak nie myślałem, że jeszcze kiedyś, jakieś miejsce w Polsce o podobnym klimacie, tak mnie zaskoczy. Muzeum Powstania ma tak mocny przekaz, że musiałem po kilku latach, chyba w 2012 roku, do niego wrócić, by jeszcze raz tego dotknąć. Byłem tam wtedy z ludźmi, którzy podobnie jak ja w 2006, byli tam po raz pierwszy i widziałem po wyjściu ich twarze i reakcje.
Ja pewnie podobnie wyglądałem teraz, w 2015 roku, ale nie w Warszawie i nie w Muzeum a właśnie w Gdańsku i na Wystawie Stałej w Europejskim Centrum Solidarności. Ta Wystawa dotyka dużo świeższej i bliższej mi historii, stąd też pewnie jeszcze mocniejszy odbiór u mnie. Przecież wśród „eksponatów” – fragmentów video, wycinków prasy, ekspozycji odwzorowujących ówczesne realia, np. mieszkanie – łącznie z zapachem! – z lat słusznie minionych, znajdowałem elementy, które wówczas były moją codziennością (radio Taraban służyło mi jeszcze w liceum! a pamięta Gierka 😉 , codziennością dziecka, ale zapamiętaną nad wyraz dobrze. A dziś obcuję z nimi, tam, jako faktami historycznymi. Jestem już częścią historii?
Cokolwiek wówczas się nie wydarzyło faktycznie, wtedy w latach 70, 80, początku 90, cokolwiek w dzisiejszych podręcznikach historii jest przemilczane, pominięte lub inaczej zinterpretowane, to nie zmienia faktu, że Solidarność istniała, działała, miała i liderów, i cichych bohaterów i zmieniła oblicze Europy i Świata diametralnie. I takie miejsce, jak to – żywy, żyjący pomnik, który z pewnością mocniejszy jest, niż ten ze spiżu, na zawsze już swoją obecnością, właśnie w tym miejscu, musi o tym przypominać.
Dobra – mi, tobie – przypominać. Ale… dziś osoby urodzone, dajmy na to w 1995 roku, mają… 20 lat! W 1995 – w tym roku odbywały się już DRUGIE wolne wybory prezydenckie w Polsce! I jeśli podręczniki historii w szkołach tych uczniów, tych urodzonych w ’95 i później, dochodzą do historii najnowszej w takim samym zakresie i zgłębieniu tematu, jak w czasach mojej podstawówki do lat ’80, to prawdopodobnie pozostaje mi tylko usiąść i zapłakać nad stanem ich wiedzy o tych wydarzeniach. No chyba, że… Nie poprzestaną na szybkiej lekturze podręcznika i zdawkowych faktach przekazanych przez nauczyciela (bo to przecież czerwiec już pewnie a Egipt i Hunowie byli ważniejsi w roku szkolnym 😉 , a spędzą kilka godzin na Wystawie Stałej w ECS właśnie.
Wystawa Stała to to, co najcenniejsze kryje się w ECS, ale sama koncepcja, wykonanie, lokalizacja Centrum, nie pozostawia wątpliwości, że jest to dzieło, tak dzieło, przemyślane i skończone. Na inauguracji Blog Forum Gdańsk, bo tam odbyła się tegoroczna konferencja blogerów, Prezydent Miasta mówi: „…jednym, się podoba, innym nie. Ostatnio był tu ambasador Bangladeszu – był pod wrażeniem”. Nie wiem, kto jest w tej grupie „innym, nie”… Ten budynek scharakteryzowałbym poprzez doskonałe połączenie stali, szkła i światła. Industrialna panorama miasta rozciągająca się z niesamowicie zagospodarowanego dachu budynku dopełnia geniuszu. Komu może taka koncepcja nie przypaść do gustu? Jedynie estetycznym abnegatom – zobaczcie zdjęcia.
Europejskie Centrum Solidarności nie jest jednak, według mnie, miejscem obowiązkowym do odwiedzenia przy okazji pobytu w Trójmieście. Ono jest nadrzędnym celem wizyty, samym w sobie.