Co z tym siusiakiem, czyli trudne pytania o ciało człowieka, które zadała nam Gabi. I Twoje dziecko Tobie też

Zanim kilka przykładów, tego jak  my rozmawiamy z naszą KoCórką na „te” i różne tematy, to jedna ogólna zasada, która nam przyświeca w edukacji na tych, z pozoru trudnych, rewirach.

 

Z pozoru, bo „trudne” stają się one tylko na własne życzenie rodzica lub z jego – nie dziecka – niewiedzy. I niewiedzy niekoniecznie przedmiotowej, ale wystarczą niedostatki na poziomie semantyki i już mamy kłopot. A więc…  Zapraszając dziecko do rozmowy – w zasadzie każdej a tej szczególnie – pamiętaj aby: nie zaciemniać rzeczywistości, nie zakrzywiać jej, nie fałszować, nie zmyślać, nie wprowadzać na boczny tor. Bo prędzej, czy później, to co dziś powiesz zostanie zweryfikowane przez fakty 🙂 a z nimi się nie dyskutuje.

 

Tatusiu, a jak byłam w szpitalu, to coooo?

Zaczęło się podczas czytania jednej z przygód Peppy – tej kiedy z klasą odwiedzają Pedra w szpitalu bo ma złamaną nogę, Świnia P. stwierdza tam, że była w szpitalu tylko raz – jak się urodziła. Zapytałem Młodą, czy też kiedyś była w szpitalu, spojrzała na mnie i mówi, że nie. Wyjaśniłem jej, że była – tak samo jak Peppa – z mamą, kiedy się urodziła… „Jak to, jak się rodziłam tatusiu, co ty opowiadasz?”. Ahaaaa, no to sam tego chciałeś 🙂 . Wyjaśniam więc, od środka nieco, że zanim pojawiła się jako mały bobas na świecie, to była w brzuchu u mamy i z niego wyszła, mówię dokładnie, że pan doktor wyjął, ale też, że można „wyjść” inaczej, przy czym to „inaczej” mocno konkretyzuję a tu nie będę ujawniał jak, bo to nasze prywatne rozmowy 🙂 . A  „tatusiu, a jak byłam w szpitalu to coooo?” to od tamtego czasu pytanie, które wraca raz po raz i oznacza to, że Młoda chce znów o tym porozmawiać i utrwalić wiedzę a skoro już znów jesteśmy w tym temacie, to zawsze dorzucę jakąś nowość z biologii człowieka i na przykład sam ją prowokuję pytaniem: „hej, a jak Ty się znalazłaś w brzuchu u mamy, co?”. I już mamy temat do rozważań na kolejne pół godziny, bo Gabri na ogół zacięcie broni swoich wersji wydarzeń, których finałem jest jej obecność wśród nas .

 

A ty, tatusiu też piłeś z piersi mamy?

To pytanie nie wzięło się znikąd – grunt pod nie przygotowała Maria, wyjaśniając kiedyś żywo zainteresowanej Gabrielce, do czego i po co są piersi. Maria, tak samo jak ja, nie ma oporów by odpowiadać jej wprost co i jak, stąd Młoda dowiedziała się wtedy, dlaczego ona nie ma piersi – z zastrzeżeniem i wyjaśnieniem, że jeszcze, dlaczego tata nie ma i nigdy nie będzie miał, (no chyba, że przytyje 😉 ).

 

Będę miała wąsy, jak już będę duża?

To chyba jeden z klasyków dziecięcych i dziewczęcych – tych zapatrzonych w tatę 😉 . Ale usłyszeć to od swojej córki, gdzie w zdaniu tym wybrzmiewa tak naprawdę: „tatusiu, jak będę duża, to chcę być taka jak Ty” bo mówi dalej „i będę się golić jak ty!”. Wąsy to tylko początek, bo od nich przechodzimy do gilania po brodzie i pytania o nią a dalej o włosy na całym ciele… No bo faktycznie, ten ojciec to chyba jakiś z innego domu – mama gładka, ja gładka a ojciec sierściuch… Mówię zatem o różnicach płci – tata to chłopak a właściwie już mężczyzna bo dorosły a mama i Gabi to dziewczyny. Pokazuję też Młodej, że wbrew temu, co jej się wydaje, ma również małe włoski na ciele, mówię o ssakach, hormonach, wyjaśniam wszystko na poziomie języka zrozumiałego dla dziecka. Ale nie szyję głupot, nie zmyślam. Co zrozumie dziś, to zrozumie, czego nie, to ma już podkład pod kolejne rozmowy lub pod rozdział w podręczniku do biologii w szkole.

 

A dlaczego tata ma siusiak?

Nieśmiertelne pytanie dzieci prawda? O różnice w narządach 🙂 . Uśmiałem się więc, kiedy pierwszy raz je zadała – to było takie typowe i z jednej strony przewidywalne a z drugiej mega zaskakujące – że moje dziecko, że już! No ale śmichy chichy a wyjaśnić trzeba. I co? Chyba nic prostszego, jak się okazuje, bodaj dwuipółlatce wytłumaczyć, że dziewczyny mają swoje a chłopaki swoje – na tym etapie to wystarczyło. Potem jeszcze mniej więcej półroczna fascynacja tym, że tata umie siku na stojąco 🙂 a następnie z pomocą weszły materiały edukacyjne – książeczki, gdzie już wszystko dokładnie i wspólnie sobie omawiamy. A na spacerach albo basenie nawet robimy powtórki na przykład z układu trawienia 🙂 .

 

Miliony pytań i… miliony odpowiedzi!

No właśnie – pomoce edukacyjne. Na pewnym etapie i w pewnych zagadnieniach są dla rodzica nieocenionym wsparciem. Ja sam na przykład, studiując z młodą jej „podręcznik” dowiedziałem się, że wątroba zasilana jest krwią pobierającą wartości odżywcze z jelita cienkiego, czyli z tego co zjemy po prostu! I dlatego jej – wątroby znaczy się – samopoczucie jest tak zależne od naszej diety. Nie wiem, czy na biologii to było tak wytłumaczone, czy ja akurat byłem chory albo zapatrzyłem się na mysz w formalinie i nie słuchałem, ale ze szkoły tego nie pamiętałem!

Ogrom wiedzy posiadłem też jeszcze jako dziecko ze źródeł poza szkolnych a ileż ich mniej było niż dziś? Pamiętacie serial Było sobie życie? Idealne połączenie nauki z rozrywką! Te wredne bakterie, dobre krwinki, mózg jako centrum dowodzenia… I siwy Mędrzec-Opowiadacz – jezuśku jaki on był mądry! I zawsze coś w tej swojej brodzie zaskakującego znalazł 🙂

 

0002 00774-024-OUAT-001 02144-024-OUAT-001

 

Jeśli nie pamiętacie to… znaczy, że jesteście bardzo młodzi, ale to nie szkodzi – obejrzycie premierowo, a jeśli pamiętacie, to znaczy, że najprawdopodobniej macie już dzieci w takim wieku, że zasiądziecie z nimi przed telewizorem! I westchniecie rzewnie, wspominając 🙂

 

000300778_Cortes_050808_TR

 

 

Bo cała seria Było sobie życie jest do obejrzenia w telewizji Da Vinci Learning. Z resztą cała ta stacja to niezmierzony zasób wartościowych programów popularno-naukowych dla dzieci i ich rodziców. To jest właśnie kanał, dla którego kupujemy telewizor! No dobra – kilka innych też się zalicza do wartych uwagi – dla nas, rodziców, ale Da Vinci idealnie odpowiada na to, co chcemy by nasze dziecię w TV oglądało. Wystarczy spojrzeć w ramówkę, PROGRAM TELEWIZYJNY TUTAJ, by nie mieć najmniejszych wątpliwości.

 

Jeśli nie macie DVL, to w listopadzie ominęła Was już biografia Marii Skłodowskiej Curie – oczywiście podana w najsmaczniejszej formie animowanej kreskówki albo nie dowiedzieliście się jak działają fale magnetyczne – np. te radiowe! Ale spoko – wszystko do nadrobienia – braki w wiedzy Kowalski uzupełnisz i jakoś to będzie! Zadanie domowe Kowalski dla Ciebie: już 24. listopada, włączasz Da Vinci i tam poznajesz z psorem Darwinem własną historię. Tak Kowalski – własną. Od początku, czyli od małpy! No i żeby mi to było ostatni raz Nowak! Tfu, Kowalski!

 

Da Vinci Learning obecny jest w 100 krajach, na trzech kontynentach. W Polsce dociera do blisko 4,5 miliona abonentów. Kanał dostępny jest na platformach Cyfrowego Polsatu (kanał 95), NC+(104) , Orange (122) oraz między innymi w takich sieciach kablowych jak: UPC(613, 614), Multimedia (114), Toya (510) czy Inea (162).

 

W Da Vinci Learning można znaleźć mnóstwo programów, gdzie znajdują się odpowiedzi na trudne pytania, to w zasadzie darmowy korepetytor dla dzieci ale i dla rodziców. A przy tym idealny pomysł na wspólne i pożyteczne spędzanie czasu. Ściągając rewelacyjną kieszonkową Encyklopedię Da Vinci dostaniecie próbkę tego w jak przystępnie i atrakcyjnie do edukacji podchodzą pomysłodawcy tego kanału. W Encyklopedii jest dużo doświadczeń, które można zrobić wspólnie w domu.

 

My też będziemy je robić z Gabi! W naszym małym Gabi-necie Naukowca! Będzie się działo!

 

 

Wpis powstał we współpracy z telewizyjnym kanałem popularno-naukowym dla dzieci i rodziców Da Vinci Learning

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.