Majaland Kownaty – weekend z rollercoasterem w tle (i to nie tylko emocjonalnym)

 

Tym razem nie ruszaliśmy z domu, tylko z hotelu Kormoran w Sulęcinie – a to oznaczało jedno: nikt nie musiał się zastanawiać, czy wyłączył pralkę, czy zdąży zrobić kanapki i gdzie znowu są buty Kornela. Śniadanie w hotelu, kawa (ciepła! z prawdziwego ekspresu!), a potem szybki przeskok samochodem do Kownat. Zaskakująco blisko – nawet Gabi nie zdążyła się znudzić playlistą z lat 2000, którą Kuba z dumą nazywa „muzyką młodości”.

 

Kiedy na horyzoncie pojawił się park, Misia aż przestała planować wszystko w notatniku, Kornel zapytał po raz trzeci „czy tam będą wodne zjeżdżalnie?”, a Gabi z zaskoczeniem przyznała, że „to wygląda spoko”. Oznaczało to jedno – emocje rosną, a my jesteśmy gotowi.

Bajka pod dachem – kiedy niebo kaprysi

Majaland ma to, co lubimy najbardziej: strefę indoor, czyli bezpieczną bazę, gdy pogoda ma swoje humory. W środku? Karuzele, zjeżdżalnie, labirynty i wszystko to, co pozwala dzieciom spalić energię w tempie światła. Kornel zakochał się w Super Ślizgu – ślizg na workach z takim impetem, że mama zaniemówiła. Misia przepadła w Lesie Zabaw, a Gabi – z lekkim dystansem – przetestowała karuzelę Wikingów, po czym rzuciła: „trochę cringe, ale spoko”. Jak na trzynastolatkę? Entuzjazm level max.

Dla nas – rodziców – oznaczało to jedno: kawowa przerwa w otoczeniu pisku, śmiechu i milionów kroków dziecięcych butów. Brzmi chaotycznie? I tak, i nie. Bo w tym chaosie był porządek, czyli dokładnie to, co lubimy.

Słońce, rollercoastery i pierwsze „jeszcze raz!”

Gdy pogoda się ogarnęła, ruszyliśmy na zewnątrz. I tu Majaland pokazał drugie – równie ekscytujące – oblicze. Miasteczko Samochodowe wciągnęło Misię w wir kierownicy i znaków drogowych, Kornel miał swoją osobistą Grand Prix z zakrętami w stylu „albo ja, albo krzak”, a Gabi? Obserwowała, komentowała i udawała instruktorkę nauki jazdy. Śmiechu było tyle, że nawet Kuba się roześmiał (czyli naprawdę było śmiesznie).

Potem przyszedł czas na Wilkołaka – drewniany rollercoaster, który wygląda jak duża zabawka, ale zadziałał jak espresso razy dwa. Gabi oczywiście była zachwycona: „To było turbo!”, ja – z lekko bladą cerą – próbowałam złapać oddech, a Kuba przyznał, że „chyba się starzeje”.

Bitwy wodne i tratwy na nerwy

Wodna Bitwa to był hit Kornela – wodne armatki, chlapanie na całego, mokre spodnie i niekontrolowany śmiech. Misia prowadziła taktykę snajpera – chowała się, celowała, trafiała. Gabi z kolei postawiła na elegancki dystans i celność z ukrycia. Zwycięzców nie było – wszyscy byli mokrzy i szczęśliwi.

W okolicach Farmy Heidi zrobiło się spokojniej – króliczki, kózki, trochę karmienia i dużo zachwytów. Kornel zjadał marchewki, które miał podać zwierzakom, Misia rozważała zostanie opiekunką alpaki, a Gabi kręciła Insta-story z kózką w tle. Klimat totalnego resetu – po prostu było miło.

Logistyka: co, gdzie, za ile

Bilety? Wiadomo – trochę kosztują, ale przy tej liczbie atrakcji to naprawdę dobra inwestycja w rodzinny czas. Parking – bezproblemowy. Jedzenie – klasycznie: pizza, lody, frytki. Kawa? Jest. Ciepła? Czasem. Ale ważniejsze, że między jednym rollercoasterem a drugim, da się na chwilę odsapnąć.

Co zostaje w głowie po takim dniu?

  • Gabi: „Ej, serio fajnie. I nie tylko dla maluchów.”

  • Misia: „Najlepsze były auta! I te strzelające z wody!”

  • Kornel: „Chcę mieć Majaland w ogródku. Proszę.”

  • Kuba: „Wilkołak mnie dojechał, ale warto było.”

  • Ja? Zmęczona, zachwycona, zakochana w tym, że jeszcze chcą z nami jeździć.

 

Majaland Kownaty – park, który ogarnia każdą fazę dzieciństwa (i rodzicielstwa)

Od trzynastolatki po siedmiolatka. Od rozkmin o socialach po szczery zachwyt karuzelą. Każde znalazło coś dla siebie, a my – rodzice – poczuliśmy, że wciąż jesteśmy częścią tej drużyny.

Jeśli planujecie rodzinny wypad i chcecie, żeby dzieciaki nie marudziły po trzech godzinach, tylko krzyczały „jeszcze raz!” – to dobrze trafiliście.

 

 

🎢 Majaland Kownaty – poradnik dla rodzin (czytaj: dla rodziców, którzy chcą przetrwać i się pośmiać)

✅ Gdzie to jest?

📍 Kownaty, niedaleko Torzymia (lub jak mówi Kornel – „koło lasu i frytek”).
🚗 Z Sulęcina dojazd ok. 30 minut. Z większych miast: Poznań – 1,5 h, Gorzów – 45 min.


🎟️ Bilety i ceny (2025)

  • Dorośli i dzieci powyżej 1 m wzrostu: ok. 90–120 zł (w zależności od sezonu i dnia tygodnia)

  • Dzieci poniżej 1 m – wejście gratis

  • Parking: 12 zł/dzień
    💡 Warto kupić bilety online – szybciej, często taniej


🕙 Godziny otwarcia

Majaland czynny codziennie, także zimą (część atrakcji pod dachem!)
Standardowo od 10:00 do 18:00, ale sprawdzaj na bieżąco, bo zmienia się sezonowo.


🎢 Najlepsze atrakcje według naszej trójki:

👧 Gabi (13 lat):
– Rollercoaster Wilkołak
– Karuzela Wikingów
– Komentowanie wszystkich z pozycji dorosłości („mamo, ale to cringe… chociaż fajne”)

👧 Misia (9 lat):
– Miasteczko Samochodowe
– Wodna Bitwa
– Las Zabaw (labirynty + zjeżdżalnie = szczęście)

👦 Kornel (7 lat):
– Super Ślizg na workach
– Małe karuzele i łódeczki
– Bitwa wodna (i mokre spodnie = fun)


🍕 Jedzenie

  • Na miejscu znajdziesz: pizzę, burgery, frytki, lody, popcorn, napoje.

  • Ceny? Typowo „parkowe”, więc jeśli Twoje dzieci jedzą jak dorośli, szykuj się na parkowy rachunek.

  • Można wnieść swoje przekąski – szczególnie polecamy na „nagły głód między atrakcjami”.


🎒 Co zabrać?

  • Ubrania „na cebulkę” – zmienna pogoda i część atrakcji outdoor
  • Ręczniki lub ubrania na zmianę – po Wodnej Bitwie będą potrzebne
  • Butelki z wodą i coś do przekąszenia
  • Powerbank – bo dzieci chcą zdjęć, Ty chcesz spokoju
  • Czapki + krem z filtrem latem
  • Trochę luzu i dystansu – serio się przyda 😉

🧡 Protipy rodzicielskie

  • Wejdź wcześniej – przed 11:00 jest spokojniej

  • Ustalcie z dziećmi „punkt zbiórki” – Las Zabaw to istny labirynt

  • Część parku jest pod dachem, więc warto jechać niezależnie od pogody

  • Wybierzcie wspólnie 2–3 „must see”, potem reszta to freestyle

  • Rób zdjęcia, ale pamiętaj: najfajniejsze rzeczy dzieją się, gdy telefon leży w kieszeni


💬 Podsumowanie:

Majaland Kownaty to park, który łączy pokolenia. Serio – dla trzynastolatki nie jest za dziecinnie, dla siedmiolatka – nie za strasznie, a dla rodziców – wystarczająco wygodnie, żeby nie paść po dwóch godzinach.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.