Dziś jesteśmy cały dzień bardzo zmęczeni, niewyspani i zieeeewamy – chyba ta zmiana frontu. Caaaały czas zieeeewaaaamy. Mama zieeeewaaaa, tata zieeeeewaaaaa, Gabi zieeeeeewaaaa.
Bardzo lubimy zachwycać się ziewaniem Córki – tak rozkosznie rozdziawia małe usteczka w karpika a każdy ziew zakończony jest takim okhhh, które to okhhh jest chyba w przypadku Gabrieli emanacją ciężkości życia niemowlaka i wszelkich trudów, które się z tym wiążą – jedzenie, spanie, noszą mnie, kupa, jedzenie, spanie, leżę, kupa, ktoś do mnie gada, siku i kupa… nuuuuda czyli okrutna.
Nie mamy natomiast wątpliwości po kim Gabi odziedziczyła tak ekspresyjny sposób ziewania.
Maria przyłapana na łapaniu much paszczą jakoś wiosną w okolicach Wielkanocy w 2011 w Parku Sołackim.
Wiecie, że ziewanie jest zaraźliwe? Chciałbym widzieć Was wszystkich przed komputerami czytających tego posta… 🙂