Świąteczny kierat. Nie lubimy

Święta, święta i po świętach – powie niemal każdy już popołudniu w poniedziałek 21 kwietnia. I tak jak nie trawię tego beznadziejnego powiedzenia, tak nie rozumiem całej płytkiej filozofii świętowania.

okna na święta

Dlaczego płytkiej? A, no właśnie dlatego, że już w połowie ostatniego dnia świątecznego żegnamy się z atmosferą świąt, natomiast przygotowanie do nich – jak miałem okazję w pełni zaobserwować w tym roku, bo nawet w najmniejszym stopniu w nich nie uczestniczyłem, więc mogłem być obserwatorem z boku – zaczynamy na dobre dwa tygodnie przed.

Tak, już na dwa tygodnie przed świętowaniem zmartwychwstania, sięgamy po Pismo Święte i zagłębiamy się w jego ewangelii, przez te kilkanaście dni myślimy o sensie śmierci Chrystusa, który umarł za nas, w tym czasie też zwalniamy na chwilę by cieszyć się tym, że Syn Boży, który stał się człowiekiem, wziął na siebie nasze grzechy, zmarł na krzyżu, że Jezus zwyciężył śmierć i grzech a każdy kto wierzy jest zwycięzcą i ma życie wieczne! Tak!

Skoro więc sami odzieramy te Święta z właściwego ich sensu, jaka potrzeba każe ubierać je w tę, tyle kolorową co kartonową fasadę?

Nie?

Nie. Sięgamy po gazetki z „Kauflanda i Tesko”, żeby kupić z kolejki kilo schabu bez kości po jedyne 11,99 zł, kupujemy kolorowe mikołaje, a nie – w te święta zające, pieczemy i gotujemy tony jedzenia, umawiamy się na rodzinne spotkania przy stole, telewizorze, by delektować się doskonałą propozycją programową, którą daje nam TV – Jean Claude van Damme i Bruce Willis to tradycyjne postaci Wielkiejnocy… Wkładamy jakieś losowe (bo już dawno zapomnieliśmy co tam ma być i jaki jest sens każdego z nich) produkty spożywcze do koszyka i idziemy „na świenconke”. A ostatnio idziemy też nawet na dyskę! No i okna myjemy! Okna – bez nich czystych życie wieczne nie jest nam dane! I samochody – te kolejki do każdej myjni w Wielką Sobotę od rana do popołudnia…

A potem to siedzenie, jedzenie, nudzenie (się), jeżdżenie „w gości”…

Skoro więc sami odzieramy te Święta z właściwego ich sensu, jaka potrzeba każe ubierać je w tę, tyle kolorową co kartonową fasadę? Nie lepiej zatem, wykorzystać ten wolny, spokojny, wyciszony czas na zwykłe pobycie razem? Bez tego szaleństwa, bez tego przymusu, bez tego obżarstwa, bez tego zatracenia w przyzwyczajeniu, bo przecież nie w tradycji!

Dlatego my tegoroczną Wielkanoc będziemy spędzać we troje, z dala od codzienności, bez obowiązków jakichkolwiek i mamy nadzieję, że beztrosko się zrelaksujemy. Ale o tym jutro, bo dziś jakiś taki znów przemyśleniowo-konfrontacyjny wpis mi wyszedł…

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.