Ty leniwy i rozrywkowy rodzicu! Masz tu coś dla siebie!
Elektroniczna niania z kamerą czy ma sens?
Myślałem, że nam się nie przyda. Po pierwsze mamy już raczej duże dziecko, po drugie posiadamy od narodzin w domu sprzęt nasłuchowy 😉 , którego namiętnie używaliśmy gdy Młoda była mała i chcieliśmy mieć kontrolę nad tym co się u niej dzieje gdy śpi, lub gdy nie śpi właśnie…
Stąd przypuszczałem, że kamerka Wi-Fi będzie nam zbędna. O, w jakimż błędzie rodzicu niedoświadczony byłeś! Oj, ty rodzicu, ty! W dodatku – właśnie ty – leniwy i rozrywkowy rodzicu!
Niania elektroniczna z nasłuchem to jednak coś zupełnie innego niż kamera z aplikacją na smartfona. Taka niania przy rozwiązaniu, jakie daje EyeOn Baby to w sumie analogowa przeszłość. Sądziłem, że kamerka będzie nam zbędna bo wyobrażałem sobie, że nie przyniesie nam do domu więcej funkcjonalności niż owa niania. A tymczasem…
Przede wszystkim elektroniczna niania z kamerą EyeOn Baby od D-Link daje… uwaga OBRAZ! 🙂 I tu najbardziej się myliłem, zakładając, że już nie potrzebuję podglądu na dziecię, bo przecież już duże, śpi samo, a jak się rano wcześniej niż my obudzi to sama przychodzi do nas. Z łóżka nie spadnie, się nie udusi i takie, takie… I nagle szok i niedowierzanie! Miliony pytań i… tyleż samo odpowiedzi! Widok na pokój przydał mi się szybciej, niż mógłbym przypuszczać!
Sytuacja: Młoda mocno z nami o coś walczy, nie ustępuje, próbuje wymusić krzykiem. Standardowa nasza reakcja: Gabi idź do pokoju, uspokój się tam i jak przemyślisz to przyjdź do nas z powrotem. Poszła do pokoju cała wkurzona. Po momencie słyszymy hałasy stamtąd, ewidentnie coś upada. Jestem już w trakcie logowania do podglądu na smartfonie z kamery zamontowanej w rogu pokoju. Widzę jak Gabi rzuca jedną z książek i kopie puzzle po podłodze. Widzę co się dzieje nie musząc iść do niej i pokazywać jej mojego zainteresowania a o to przecież najbardziej jej teraz chodzi. Rzuca tą książką i tu mi, z kolei, w oko rzuca się ikonka mikrofonu w apce – wcześniej do głowy mi nie przyszło, żeby tego użyć, klikam i mówię: „Gabi, ale nie rzucamy książkami, książki się szanuje i proszę się na nich nie wyżywać”. Po kilku sekundach (jest mały lag w przekazie) widzę wielkie oczy córy skierowane w róg gdzie jest kamera. Zdziwko bierze górę nad złością i histerią, patrzy jeszcze chwilę w kamerę, po czym (i tu już z Marią nie możemy ze śmiechu) podnosi książkę, i powolutku, ostrożnie wkłada ją na półkę… Idzie do drzwi, przychodzi do nas do pokoju: „Tata tam gadałeś! Słyszałam tatę, jak gadał! Żebym książeczkę odłożyła tata powiedziałeś?” Po tej akcji sam idę do pokoju sprawdzić jak faktycznie słychać głos – lekki szok – przekaz jest 1:1. Spodziewałem się jakiegoś a la krótkofalówkowego zniekształcenia a tu faktycznie dźwięk, jak gdyby mówiący był w pomieszczeniu!
Spis treści
Trampolinę mamy w domu. To znaczy dokładnie na podwórku. Dziecko ma takie fazy, że jak jej się czasem włączy „tata na trampolinkę chciałam”, to nie ma siły, żeby w godzinę zeszła…
Tak kamera pomaga nam w domu! Mamy jeszcze jedno jej domowe zastosowanie, ale o tym później 😉 .
Sprzęcik D-Linka ma to do siebie, że zamontowany na stałe za pomocą łapki przykręconej do ściany lub przyklejonej do mebla, można śmiało zdjąć i wykorzystując sprytny stojaczek z silikonową zaczepką postawić gdziekolwiek (długaśny kabel od zasilacza zdecydowanie ułatwia sprawę z wyborem miejsca i nie ogranicza) np. wziąć w podróż. O tak! Rozrywkowy rodzicu, który dotychczas po partyzancku idąc na wieczornego drinka do hotelowego lobby, łączyłeś dwa telefony by słyszeć co się u dziecka dzieje… Zapomnij! W hotelu masz Wi-Fi, łączysz kamerę z siecią, logujesz się tradycyjnie do apki i już! I nie musisz cały czas gapić się w ekran smartfona, bo ustawiasz alarm na ruch i/lub płacz – z odpowiednią czułością a do tego zrzucając apkę z ekranu pozostaje nasłuch. I kiedy coś słyszysz nie musisz zastanawiać się, czy już do pokoju lecieć, czy jeszcze na spokojnie masz „wychodne”, bo cyk, podglądzik i już „permanentna inwigilacja!” Ale dziecko się nie skarży na taką inwigilację.
Nie skarży się też ciocia, którą podglądamy, kiedy Gabi na kilka dni z nią zostaje u nas w domu a my gdzieś jedziemy. Tak po prawdzie to podglądamy córkę, ale jednak bardziej zajmuje nas i bawi zobaczyć kogoś w naszej roli przy codziennych rytuałach dziecka – kiedy Młoda ucieka cioci przed czesaniem, kiedy sama dobiera ciuchy, które ubierze, kiedy cały czas podnosi się z łóżka przy czytaniu bajki by zobaczyć obrazek zamiast spokojnie zasypiać 🙂 . Niezła komedia, a nie widzisz tego, kiedy to ty grasz w niej rolę 🙂 .
Trampolinę mamy w domu. To znaczy dokładnie na podwórku. Dziecko ma takie fazy, że jak jej się czasem włączy „tata na trampolinkę chciałam”, to nie ma siły, żeby w godzinę zeszła… Zna na tej trampolinie sztuczek i figur więcej niż ja. Czasami po jakimś piruecie nie wiesz czy to śmiech, czy płacz słyszysz przez okno. Tak, przez okno, bo przecież nie zawsze kiedy ona ma ochotę na godzinne skakanie, ty też musisz mieć, albo robota czeka przy kompie po prostu. Kamerka na parapet, szeroki kąt i widzisz jak na dłoni występy małego cyrkowca. A wie, że podglądana to i zawadiacko pomacha rączką czasami i buziaka pośle. To takie słitaśne!
A kiedy jedziesz w trasę, w podróż służbowo i dziecko u babci zostaje na ten czas, to oka ze sobą nie musisz brać. Co zrobisz zatem? Wstawiasz babci wielkiego brata do mieszkania! Babci nie można ufać! Podgląd na dziecko u babci musi być! He. He. He. Taki żarcik. Oczywiście babci monitoringu nie wstawiamy, babcie – zaufanie lvl 100. Co więc możesz z kamerką zrobić – a ustaw w jakimś newralgicznym miejscu w domostwie, które właśnie opuszczasz i ciesz się wizją przez całą nieobecność w domu! Ja chyba teraz zacznę na takie wyjazdy oko ustawiać na trawnik… Żeby mieć podgląd na mojego szanownego, choć nieproszonego gościa – krecik! Tak go „lllubię” na mojej dopieszczonej murawie, że nie potrafię żyć bez wiedzy co tam u niego… Czy kolejny kopczyk już jest, czy się leni. Ciekawe co zdziałał podczas naszego weekendu tutaj – kamerka jest z nami i czuwa nad Gabi, to nie wiem co u kretka. To jest właśnie to dodatkowe zastosowanie domowe 😛 .
Tak wyglądają screen shoty , które wykonujesz z poziomu aplikacji. W dzień i w nocy. Niżej film, który też można nagrać dzięki funkcji w apce.
Takie zastosowania EyeOn Baby miała dotychczas u nas. A luknij co jeszcze ona robi:
– jakość HD w widoku w dzień i w nocy
– czujnik, wkaźnik i alarm temperatury
– slot na kartę microSD, czyli możesz nagrać lub zrobić zdjęcie danego ujęcia
– dwukierunkowe audio – słyszysz i jesteś słyszany
– kołysanki, które możesz włączyć dziecku
– alarmy push – czyli pokazujące się ikonki w razie wykrycia ruchu lub dźwięku
– czterokrotny zoom cyfrowy
– dopasowana kolorystyka – wymienne elementy dekoracyjne w kamerze
– darmowa apka, płacisz raz za samo urządzenie i używasz
To jeśli już Ci się spodobała i chcesz taką, to ją po prostu wygraj! Tu, teraz, u nas! Elektroniczną nianię z kamerą EyeOn Baby (DCS-825L)
Wymyśl swoje inne, niż standardowe, zastosowanie tej niani kamery i opisz je w komentarzu!
Na odpowiedzi czekamy do 19 czerwca 2015 r. do godz 23:59 a wyniki ogłosimy 24 czerwca 2015.
POWODZENIA i WYŻYWAJCIE SIĘ W KOMENTARZACH!!!
WYNIKI KONKURSU!
Zwycięzcą zostaje:
Inne niż standardowe? Ponieważ niania ma trochę tych okręgów to myślę, że całkiem nieźle sprawdziłaby się jako tarcza. Oczywiście strzelanie tylko małymi strzałkami z przyssawkami, żadne tam prawdziwe łuki, czy broń palna 🙂 Dałbym ją synowi do zabawy nie mówiąc mu co to tak naprawdę jest, włączył kamerę i obserwował nadlatujące strzałki. A po trafieniu w sam środek, w obiektyw kamery, zajęczałbym do mikrofonu: Ałłłłłłłła, tylko nie w oko! Ciekawe jaka byłaby jego reakcja :-)))
Zdecydowanie inne podejście do funkcji i wyglądu przedmiotu a jednocześnie wykorzystujące jego zalety 🙂 . To musiała być wnikliwa analiza budowy niani z kamerą, aby wpaść na takie zastosowanie!