Warszawa na weekend. Z dziećmi! Kilka pewniaków do zwiedzenia i odwiedzenia

Jak spędzić w mieście letni weekend z dziećmi?

Warszawa naszym drugim domem? Domem – może nieco na wyrost, ale i my sami niekiedy tak czujemy i mówimy, i też Wy często tak nam piszecie, widząc, że po raz kolejny w miesiącu wybieramy się do Stolicy.

 

Fakt, że w Warszawie czujemy się już jak u siebie – te same miejsca, znani ludzie, naprawdę znajomych mamy więcej tam niż tu u siebie, śmiało też możemy powiedzieć, że i praca łączy nas ze stolicą. No i tak to kilka lat się działo i krzepło – wizyty, spotkania, rozmowy, znajomości.

Aż tknęło nas, że zupełnie nie daliśmy sobie szansy by Warszawę poznać tak prawdziwie turystycznie, tak w klimacie stolica na weekend, tak slow, z perspektywy chodnika, pieszego, spacerowicza z lodem i aparatem w ręku a nie z fotela samochodu i przez jego szybę, stojąc w korku w drodze ze spotkania do hotelu.

I udało się! W te wakacje wyrwaliśmy nieco wolego czasu właśnie na Warszawę! Czas idealny bo urlopowy, czyli wtedy kiedy stolica zwalnia, wycisza się, szklane wieżowce nieco pustoszeją, jest prawdziwie turystyczna atmosfera.

Pierwsze koty za płoty i pierwsze śliwki robaczywki. Czyli pochodziliśmy leniwie po ulicach stolicy, zupełnie bez planu, ale wiadomo – w Warszawie, w końcu stolicy kraju, nawet idąc na oślep trafisz na coś istotnego, zabytkowego, znanego, ważnego. I tak też było – pokazaliśmy więc dzieciakom kilka podstawowych warszawskich klasyków turystycznych.

Pałac Kultury i Nauki Gabi zaliczyła ze mną już dawno – wjechaliśmy na niego zimą, w styczniu i mieliśmy sporo fotograficznego szczęścia bo udało mi się wówczas pstryknąć start biegu WOŚP (KLIK). Od tego czasu Gabi często to wspomina i chce ponownie wjechać na Pałac – oczywiście zrobimy to, ale później, póki co niech pielęgnuje w sobie tamto wspomnienie a my mamy przecież jeszcze wiele innych atrakcji w stolicy. Tym bardziej, że niemal za każdym razem w Wawie nocujemy w miejscu, z którego PKiN mamy jak na dłoni (KLIK) – co widać na zdjęciach poniżej.

Lato to doskonała pora roku by w Warszawie skupić się na atrakcjach outdoor. Mając miejscówę w samym centrum jest niezwykle blisko do Ogrodu Saskiego, gdzie można puścić dzieciaki na świetny plac zabaw, zobaczyć piękną fontannę, napić się lemoniady, trafić na pokaz wielkich baniek i zedrzeć kolano biegając za nimi. Można też po raz pierwszy, będąc dzieckiem w wieku lat 5 stanąć naprzeciwko Grobu Nieznanego Żołnierza i dowiedzieć się od taty „dlaczego ci żołnierze tak stoją?”. Zawsze mimowolnie się wzruszam kiedy tłumaczę Gabi coś wzniosłego z naszej historii, ale to ważne by dzieciaki choćby w podstawach dowiadywały się takich rzeczy właśnie od rodziców, by ta wiedza nie była dla nich jedynie oderwaną od codzienności suchą faktozą podręcznikową.

Centrum Nauki Kopernik za każdym razem wskazywany przez Was, kiedy jesteśy w Warszawie, jako must visit, już po raz któryś z Gabi zwiedziliśmy tylko od góry, czyli weszliśmy na oszałamiająco pięknie zagospodarowany jego dach. Rozmyślnie nie decydujemy się póki co na wizytę w samym centrum, my tam byliśmy jeszcze kiedy Maria była w ciąży z Gabi, teraz trafialiśmy stale na sytuację, gdy Centrum było oblężone, więc celujemy w taki okres by zwiedzić je w miarę na spokojnie, bez tłumów i mając na to cały dzień – ciekawe czy to możliwe. Natomiast dach CNK uwielbiamy – również za widoki z niego.

Gabi odkąd zna Warszawę jest ogromną fanką… No czego? Kogo? No oczywiście Syrenki Warszawskiej! I wreszcie! Wreszcie poznała ją osobiście. Weekendowe, letnie popołudnie to idealny czas by pójść na Bulwary Wiślane, które pięknieją, rozwijają się, stają się doskonałą ofertą turystyczną ale i dla miejscowych. A przy Bulwarach właśnie ona – Syrenka. I zachwycona Gabi.

Takie spacer z dzieckiem to fajna rzecz, bo cieszy kiedy Twoja latorośl widząc z drugiego brzegu rzeki Stadion Narodowy, wspomina jak jakiś czas temu była tam, po drugiej stronie i obeszła cały z Tatą. (KLIK)

Pamiętam, kiedy będąc dzieckiem byliśmy na szkolnej wyciecze w Warszawie i wówczas obowiązkowym punktem programu była wizyta na Dworcu Centralnym po to by… przejechać się schodami ruchomymi… Tak, takie to były czasy, że były to bodaj jedyne schody ruchome w kraju 😉 a na pewno jedyne tak dostępne. A dziś cóż takiego jedynego w kraju posiada Warszawa, takiego, że nie ma tego inne miasto w Polsce? No oczywiście metro! I każdy przyzna przecież, że dla dziecka które na co dzień jeździ wszędzie samochodem to każdy środek komunikacji zbiorowej jak tramwaj czy autobus to nie lada gratka. A metro? Metro to hit na hity, więc nie było opcji by to ominąć. Pozostawała tylko kwestia decyzji która z linii i w jakim kierunku – ojojojojoj, co za wybór 😉

No dobra, jako że lubię turystykę lokalną i taki, wiecie, miejscowy klimat miasta, taki jaki czuje lokals to nową linią wybraliśmy się na Pragę. No inne miasto, coś wspaniałego, do tego jeszcze trafiliśmy tam bezpośrednio po burzy, ciepło, parno, życiodajnie! Poszliśmy do Parku Praskiego i nie zawiodłem się – połączenie ukraińskich chodnikowych sprzedawców zeszłodniowych pączków, z panem sprzedającym oldschoolowe gadżety z ławki w parku i swoistym, charakterystycznym elementem autochtonów, do tego kolejny element odrealnienia – organizowany przez grupkę zapaleńców gdzieś w scenerii parku cosplay inspirowany jakąś gotycką twórczością – to wszystko zaspokoiło moje oczekiwania co do Pragi! Co ważne – dzieciom też się podobało bo w parku znów świetny plac zabaw a pączki nawet niedzisiejsze smakowały jak żadne inne w takich okolicznościach.

W Warszawie mamy też kilka miejsc na chill i naładowanie baterii – to sprawdzone przez nas knajpki przyjazne dzieciom, takie w pełni dziecięce i nastawione na rodziny z maluchami właśnie. Nocując w apartamentach DeSilva w samym centrum mamy bardzo blisko do jednej z naszych ulubionych – Kredkafe – to tam często się wybieramy albo sami, albo umawiamy się z koleżankami Gabi. A tam czujemy się jak w domu – zjemy, pobawimy się i tak nawet kilka godzin.

 

Takie miejskie wojaże spodobały nam się tak bardzo, że oprócz dalszych planów na kolejne wypady do stolicy, zamierzamy poświęcić po kilka dni również na inne miasta – na pierwszy ogień pójdą chyba najbliższe nam geograficznie i emocjonalnie a bardzo zaniedbane przez nas – Wrocław i Poznań – mając wiele wspomnień w tych miastach tym bardziej ekscytujące będzie pokazywanie ich własnym dzieciom.

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.