Do grabi, gotowi, start! – czyli sprzątamy ogród… i spełniamy marzenie!

 

Koniec marca i początek kwietnia to dla mnie czas, w którym niemal obsesyjnie wyglądam wiosny. Każdy dzień, w którym jest naprawdę chłodno, witam zatem z niechęcią oraz niedowierzaniem – bo ileż można czekać na to upragnione piętnaście stopni, słoneczko i zieleń, prawda?

 

W tym wielkim oczekiwaniu i zniecierpliwieniu zawsze zaczynam działać w ogrodzie – jakbym chciała wręcz przywołać tę wiosnę ;). W tym roku też się tak zadziało, choć jest pewna różnica – nie działam już jedynie z Kubą. Zaciągnęliśmy do roboty pomocników!

 

 

Nie zniechęci nas kwiecień, co zimę wplata – my dobrze wiemy, że już blisko do lata!

W chwili, gdy piszę dla Was ten tekst, kalendarz wskazuje kwiecień, lecz pogoda za oknem sugeruje… grudzień albo styczeń. Jest okropnie zimno (2 stopnie na plusie), wieje i jakoś tak… no nie chce się wychodzić z domu. Powiedzenie „kwiecień plecień, bo przeplata – trochę zimy, trochę lata” znajduje swoje potwierdzenie, niemniej my się nie zniechęcamy. Wiemy doskonale, że wiosna i piękne słoneczko jest tuż, tuż. A to oznacza, że niezależnie od aktualnych warunków atmosferycznych, musimy zacząć działać w naszym ogrodzie. I o tym dzisiaj Wam opowiem :).

 

 

Paski wkraczają do ogrodu ;). Co dokładnie będziemy robić?

Gdy myślę o nadchodzących miesiącach, oczyma wyobraźni widzę siebie i Kubę, jak odpoczywamy w naszej ulubionej ogrodowej altance, ciesząc wzrok zadbanym, słonecznym ogrodem. Jednak jak wiadomo – samo się nie zrobi ;). Jeśli chcemy odpoczywać w tak pięknych okolicznościach, najpierw musimy je sobie przygotować.

 

 

I tutaj zagadka dla Was – co sprawia, że niemal każdy mężczyzna się uśmiecha od ucha do ucha? Męska zabawka, oczywiście. Najlepiej hałasująca i bezkompromisowa – błyskawicznie pozbywająca się tego, czego mieć nie chcemy.

 

Mój Kuba uśmiecha się tak szeroko, gdy bierze do ręki akumulatorowe, teleskopowe nożyce do żywopłotu Parkside. Czasem mam niezły ubaw, gdy widzę, z jaką przyjemnością ich używa i z jak ogromną satysfakcją ocenia efekty swojej pracy. Wiecie, prawdziwy mężczyzna w ogrodzie!

 

 

Oczywiście nie każde nożyce gwarantują taką radość użytkowania i tak dobre efekty (i to w dobrej cenie). Te z Lidla to spełnienie planów i marzeń Kuby, miał od lat podchody do tego rodzaju sprzętu, ale ciągle wydawało mu się, że to za drogo by kupować sprzęt na kilka użyć w roku (że lepiej jak zrobi to ogrodnik kilka razy w sezonie), że za skomplikowany (kiedy patrzył na spalinowe), więc kiedy zobaczył łatwe w obsłudze, lekkie, akumulatorowe nożyce PARKSIDE z tego samego systemu PARKSIDE X 20V TEAM, w którym ma już wkrętarkę i szlifierkę, no i ogólnie jest fanem jeśli nie fanatykiem PARKSIDE, to musiał je mieć! No i ma! 😀 Ku ogromnej uciesze i satysfakcji!

 

Kuba walczy z żywopłotem a Marysia… spełnia swoje marzenia!

Pewnie zapytacie, co w całym tym ogrodowym wyzwaniu porabiam ja ;). Otóż robię naprawdę wiele – sadzę kwiaty i krzewy, ściągam zabezpieczenia przed mrozem, planuję rozmieszczenie nowych roślin i oczywiście robię ogrodowe zakupy.

 

 

Przyznam się Wam w tym momencie do pewnej słabości – otóż kocham przy tym wszystkim dobrze wyglądać, nawet kiedy wymiatam z altanki jakieś pozostałe liście po zimie. Co roku mam nowe, śliczne rękawice do ogrodu, dekoracyjne narzędzia i zwiewną chustkę na głowie albo kapelusz.

 

 

W tym roku do mojego „koszyka” z produktami do ogrodu wrzuciłam jeszcze coś. Mianowicie od kiedy pamiętam, marzyło mi się, aby w ogrodzie mieć szklarnię. Niekoniecznie taką na stałe, wielką, ze szkła, która zabierałaby dużo miejsca w ogrodzie, ale choćby taki ogrodowy namiocik.

 

 

Marzyło mi się coś mniejszego, co zapewniłoby nam świeżutkie warzywa i zioła ale w rozsądnych ilościach – wystarczające dla naszej rodziny – bazylię do spaghetti, miętę do lemoniady, lubczyk do rosołu przez cały rok, jakieś kwiatki lubiące ciepło bardziej niż na dworze. I w tym roku to moje marzenie się spełniło, a wszystko dlatego, że w Lidlu wypatrzyłam JĄ – piękną, szklarnię Parkside („Szklarnia Mniejsza”).

 

 

Tę szklarnię złożyłam praktycznie pijąc kawkę i jedną ręką – to jak zabawa manualna dla kilkuletniego dziecka – jest tak proste. Jest absolutnie idealna dla potrzeb naszej rodziny, bo jej wymiary to 140 x 200 x 140 cm. Składa się z metalowej konstrukcji montowanej bez użycia narzędzi oraz pokrycia z wytrzymałej folii, ma aż 4 półki (każda o udźwigu 20 kg) i otwór wentylacyjny.

 

 

Ma mocowanie do podłoża, więc jest stabilna i bezpieczna. Szukamy jeszcze dla niej idealnego miejsca, ale pomysły na to co w niej będziemy uprawiać ma już cała rodzinka 😀

 

 

A Ty? Czy spełniasz swoje ogrodowe marzenia?

Kuba szaleje z nożycami, a ja – sadząc nowe krzewy, wyobrażam sobie smak pysznych nowalijek: wyhodowanej samodzielnie rzodkiewki, sałaty czy szczypiorku. Kiedy się nimi nacieszymy, przyjdzie czas na czerwone, zdrowe pomidory, paprykę i ogórki. Ślinka sama cieknie!

 

 

Marzenia nie zawsze są wielkie. Czasem to proste pragnienia, które można spełnić podczas zwykłych zakupów spożywczych. Pamiętajcie więc, by następnym razem zerkać w Lidlu nie tylko na regał z jajkami i chlebem, ale też kosze z artykułami przemysłowymi. Może też znajdziecie wysokiej jakości produkt, dzięki któremu spełnicie swoje małe marzenia? My uwielbiamy znaleźć tam coś dla siebie, do kuchni, łazienki garażu czy ogrodu. 🙂

 

 

Post powstał we współpracy reklamowej z Lidl Polska

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.